Zostawiłem cię na Krecie w tym celu, byś zaległe sprawy należycie załatwił (Tt 1,5)
Długa jest lista kryteriów, jakie według Pawła powinni spełniać przełożeni Kościoła. Warto przeczytać je w spokoju, bez oceniania, kto dziś, naszym zdaniem, spełnia je bardziej, mniej lub w ogóle, tylko w modlitwie prosić, by takich pasterzy w Kościele było coraz więcej. Ale jedno zdanie szczególnie zwraca uwagę: Paweł pisze do Tytusa, że zostawił go w konkretnym miejscu, na Krecie, by ten „zaległe sprawy należycie załatwił”. Może to nawet najważniejsze kryterium dla przełożonego Kościoła. Nic tak nie boli, nie osłabia i nie rozbija Kościoła, jak sprawy nierozwiązane, niedokończone tam, gdzie rozwiązania, dokończenia wymagały. Cierpienie ofiar różnego rodzaju nadużyć jest często owocem braku należytego rozwiązania „zaległych spraw”, o których pisze dziś Paweł.
Jezus powiedział do swoich uczniów: «Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu dla jednego z tych małych. Uważajcie na siebie!
Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli będzie żałował, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwrócił się do ciebie, mówiąc: „Żałuję tego”, przebacz mu».
Apostołowie prosili Pana: «Dodaj nam wiary». Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”, a byłaby wam posłuszna».
Dodaj nam wiary! (Łk 17,5)
Lubię sobie i innym powtarzać: „Życie jest piękne, choć nieidealne”. Często napotykamy ostre kanty i chropowatości, nierówności i zawiłości ludzkich historii – i potykamy się o nie. „Niepodobna, by nie przyszły zgorszenia” – trzeźwo podpowiada Jezus. To ludzkie. Zło boli. Uważaj, by nie bolało z twojego powodu. Droga uzdrowienia wiedzie przez przebaczenie i wiarę, przez nieustanne, mozolne, powtarzane siedem razy: „Przebacz” lub „Przebaczam”. I wołanie w niebogłosy: „Panie, dodaj mi wiary!”. Niech moja nieidealna wiara, nadzieja i miłość zachwycą się Twoim pięknem.
Żołnierz. Pustelnik. Biskup. Pierwszy święty Kościoła zachodniego spoza grona męczenników. Bo istotnie przed biskupem Marcinem z Tours świętość łączona była z palmą męczeństwa. On jednak w IV wieku zmienia swoim świadectwem życia tę perspektywę. W jaki sposób? Oto kończą się krwawe prześladowania chrześcijan i nagle męczeństwo staje się zbyt wąskim kryterium dla świętości, która w Biblii oznacza przecież kogoś 'oddzielonego'. Oddzielonego od tego, co grzeszne, egoistyczne, zamknięte na sobie. I taki był Marcin, gdy zdecydował się porzucić profesję legionisty, perspektywę zwycięstw, siły, nagród wyrywanych światu mocą swoich mięśni. Jednak owo oddzielenie od zła jest równocześnie w Biblii także oddzieleniem do dobra. Do ulitowania się nad żebrakiem proszącym o pomoc w bramie pewnego miasta. Do rozpoczęcia kontemplacji Boga w modlitwie i pracy, co stanie się wzorem dla przyszłych zakonników. Do posługi biskupiej w Tours, która każe całkowicie opuścić siebie, by służyć swojemu lokalnemu Kościołowi. Służyć niczym dowódca w duchowej walce. I tak oto biskup Marcin z Tours wraca po latach do swoich legionowych korzeni, ale kompletnie wewnętrznie przemieniony, przez co robi z nich inny, Boży użytek. I to jest właśnie owa zupełnie nowa perspektywa świętości, którą św. Marcin z Tours otworzył w IV wieku przed Kościołem i dziś otwiera przed nami.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.