Słowa Najważniejsze

Niedziela 24 listopada 2024

Czytania »

Andrzej Macura W I czytaniu

|

24.11.2024 00:00 GN 47/2024 Otwarte

Nie bójcie się: zło nie będzie panowało wiecznie

Księga Daniela to dzieło mające podtrzymać na duchu Izraela umęczonego, już po niewoli babilońskiej, różnorakimi działaniami kolejnych władców tego regionu świata. Uwikłani w ich wojny, wprzężeni w ich plany umacniania wpływów, oczekiwali pełnego wyzwolenia; chwili, w której nie będąc od nikogo zależni, będą mogli naprawdę sami decydować o swoim losie. Wizja zawarta w pierwszym czytaniu tej niedzieli – to odpowiedź na te oczekiwania. Jest ona fragmentem szerszej wizji. Przedstawiono w niej najpierw cztery, wychodzące z morza bestie. Potem – sąd Boży, w wyniku którego jedna z bestii zostaje zabita, a innym, odebrawszy władzę, ściśle określono długość życia. Owe bestie to najpewniej kolejne królestwa tego regionu świata, wrogie wobec Bożych planów. Jedno zostało całkiem zniszczone, a inne po pewnym czasie przeminą. Władzę obejmie tajemniczy Syn Człowieczy, któremu służyć będą „wszystkie narody, ludy i języki”, a którego królestwo będzie wieczne. Dla Żydów owym Synem Człowieczym jest Izrael, „lud święty Najwyższego”. Sęk w tym, że patrząc na tę scenę w ten sposób, trzeba stwierdzić, że proroctwo to jeszcze się nie spełniło.

Chrześcijanie w Synu Człowieczym widzą Jezusa Chrystusa, którego królestwem jest Nowy Izrael, Kościół. To Jemu – Chrystusowi, dana została wszelka władza na niebie i na ziemi. A wspólnota, którą założył, Kościół, przetrwa dzień końca świata i w formie dostosowanej do „warunków nieba” będzie trwała wiecznie; wieczna będzie wspólnota Boga z Jego ludem, z nami, w Chrystusie pokładającymi ufność.

Scena ta jest pełna nadziei: zło nie będzie trwało wiecznie; to, co zostało zbudowane na bezbożności, w końcu się rozsypie. Tylko dobro, dzięki Bogu i Jego Synowi Chrystusowi, jest wieczne. I choć przerażać nas mogą różne bestie, bezmiar osaczającego nas zła zostanie pokonany przez dobro. To dobro ostatecznie zwycięży.

Czytania »

Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu

|

24.11.2024 00:00 GN 47/2024 Otwarte

Żyj jak Król

1. Ten fragment pochodzi z prologu Apokalipsy. Święty Jan zaczyna swoją księgę od doksologii, czyli oddania chwały Jezusowi – zmartwychwstałemu Panu, który nadchodzi, aby dopełnić dzieła zbawienia. Czytamy te słowa w liturgicznym kontekście uroczystości Chrystusa Króla. Zamysł autorów lekcjonarza jest więc zapewne taki, abyśmy wsłuchali się w „apokaliptyczne imiona” czy tytuły Jezusa, które wyrażają Jego zwycięstwo, Jego panowanie. Jezus jest „Świadkiem Wiernym, Pierworodnym wśród umarłych i Władcą królów ziemi”. To jakby rysy portretu uwielbionego Syna Bożego, który zasiada na tronie Boga. Jest świadkiem (męczennikiem) wiernym aż po krzyż. Jest „pierworodnym” spośród umarłych, bo pierwszy zmartwychwstał. Jest Królem królów, bo Jego władza przewyższa wszelką ludzką władzę.

2. „Temu, który nas miłuje i który przez swą krew uwolnił nas od naszych grzechów, i uczynił nas królestwem – kapłanami dla Boga i Ojca swojego”. Chrystus jako potężny Król jednocześnie nas miłuje. Połączenie potęgi władzy z potęgą oblubieńczej miłości – to jest zaiste Boska tajemnica. Przez swoje oddanie z miłości na krzyżu Jezus ostatecznie pokonał grzech. Z krzyża Jezusa narodziła się wspólnota Kościoła, zaczątek królestwa Bożego. Przez chrzest staliśmy się poddanymi Króla, a zarazem kapłanami Boga. Dzięki Jezusowi możemy być adoratorami Boga, możemy składać Bogu ofiarę ze swojego życia, ze swoich cierpień i radości. Mamy oddawać Mu chwałę. Ta cześć oddawana Królowi wieków to jest znak rozpoznawczy chrześcijan. Dziś sporo się mówi w Kościele o powszechnym kapłaństwie ochrzczonych. Często jednak jest ono błędnie kojarzone z dostępem do władzy w Kościele. Realizacja powszechnego kapłaństwa nie polega na zastępowaniu wyświęconych kapłanów, ale na ofiarowaniu swego życia w świecie na chwałę Bożą.

3. „Oto nadchodzi z obłokami i ujrzy Go wszelkie oko i wszyscy, którzy Go przebili. I będą Go opłakiwać wszystkie pokolenia ziemi”. To już zapowiedź paruzji, czyli powtórnego przyjścia Jezusa. To nawiązanie do proroctwa z Księgi Zachariasza: „Będą patrzeć na tego, którego przebili. Będą nad nim rozpaczać, jak się rozpacza nad jedynakiem, i będą gorzko płakać nad nim, jak gorzko płaczą nad pierworodnym” (12,10). Jezus powróci jako zraniony Pasterz. Zmartwychwstały, chwalebny, ale wciąż „przebity” naszymi grzechami. Sąd ostateczny odsłoni całą prawdę o naszym grzechu. Zobaczymy,jak bardzo zraniliśmy miłość Boga, i zapłaczemy nad sobą. Będzie to– ufamy – płacz oczyszczający nasze serca. Wreszcie pokochamy Boga tak, jak na to zasługuje.

4. „Ja jestem Alfa i Omega, mówi Pan Bóg, Który jest, Który był i Który przychodzi, Wszechmogący”. Chrystus przyjdzie jako Pan czasu. Z Niego jest wszystko i ku Niemu zmierza. Początek i Koniec. Czyli pełnia. Wniosek dla naszego życia: oddajmy Bogu naszą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. On był ze mną, jest i będzie. Nie muszę się bać. Poddając wszystko w moim życiu Jego panowaniu, odnajduję swoje miejsce na ziemi i w historii. Żyję jak Król.  

Czytania »

Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem

|

24.11.2024 00:00 GN 47/2024 Otwarte

Inne królestwo

Po procesie, który odbył się nad Jezusem w domu religijnych przywódców Annasza i Kajfasza, i po skazaniu Go na śmierć jako bluźniercy Żydzi przyprowadzili Go do Piłata, aby ten zatwierdził wyrok. Piłat wiedział już o procesie przeciwko Jezusowi, wiedział też, że głównym motywem chęci wyeliminowania Go była zazdrość, która trawiła kapłanów, uczonych w Piśmie i faryzeuszy. Widząc mocniejszą niż kiedykolwiek determinację ze strony władz religijnych, by pozbyć się niewygodnego Nauczyciela z Nazaretu, postanowił posłużyć się oskarżeniem o bunt przeciwko władzy świeckiej. „Czy Ty jesteś królem żydowskim?” – pytanie to było konieczną podstawą do sformułowania takiego oskarżenia. Gdyby rzeczywiście był królem żydowskim, mógłby stanowić zarzewie narodowego buntu. Ponadto Piłat wiedział, że Żydzi oczekują na Mesjasza. Musiał się upewnić w tej sprawie. Jezus odpowiedział innym pytaniem: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?”. Piłat, w zgodzie z własnym pragmatycznym podejściem do każdej sprawy w życiu, usiłował uzmysłowić Jezusowi, iż jest odrzucony przez swoich, w związku z tym nie ma na kogo liczyć. Jakby chciał Synowi Bożemu powiedzieć: jesteś w moich rękach, całkowicie zależysz ode mnie. Czemu twoi cię nie lubią, czemu usiłują cię wydać, co takiego im wyrządziłeś, że dążą do uśmiercenia cię?

Odpowiedź Jezusa jest jedną z najważniejszych w całej Ewangelii: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby moje królestwo było z tego świata”, myślałbym podobnie jak ty. Nie jestem królem jak królowie ziemi, którzy zdobywają królestwo orężem i strzegą go siłą. Królestwo moje nie jest stąd, nie przynależy do skarbca i ziemi. Jest ono królestwem dusz. Nie ma nic wspólnego z potęgami świata. „A więc jesteś królem?” „Tyś to powiedział: jestem królem”. Jezus ukazał nowy horyzont swojego panowania w sercach ludzkich, całkowicie niezrozumiały dla dzisiejszych „piłatów” przekonanych, że świat żyje z polityki, to znaczy, że wszystko ostatecznie jest dwulicowe i oparte na kłamstwie. Królestwo Boże jest obszarem prawdziwej wolności i nadprzyrodzonego braterstwa. W nim liczy się Chrystusowe zwycięstwo nad grzechem i śmiercią. A wyrazem tego jest miłość w wymiarze krzyża, miłość żywiona nawet do nieprzyjaciela. Ziemskie królestwa są zbudowane na sile i przemocy, są podbijane nie miłością, ale siłą i manipulacją. Tymczasem królestwo Jezusa Chrystusa jest prawdą, która wyzwala z lęku i fałszu. Jest światłem, które wolę prowadzi ku dobru najwyższemu, wiecznej szczęśliwości. Ktoś niedawno powiedział: „Coraz więcej ludzi nie może już znieść życia bez Boga”. Obywatelom królestw ziemskich coraz bardziej doskwiera smutek i pustka. Duszą się w swoich stęchłych dyktaturach, rozglądając się za wyjściem awaryjnym. Szukają prawdy, a gdy ją znajdą, pójdą za głosem prawdziwego Króla. I wtedy będą się bić o Jego królestwo z wrogami nadziei. „Śmierć nie jest najgorszym losem” – powiedział niedawno senator Robert F. Kennedy. „Gorzej jest żyć w niewoli, patrząc, jak nasze dzieci tracą wolność”

Czytania »

Św. Protazy

Św. Protazy   Św. Protazy brewiarz.pl Róbmy swoje. To nie tylko tytuł piosenki Wojciecha Młynarskiego. W kontekście dzisiejszego patrona to także sprawdzony sposób na to by sięgnąć chwały nieba. Choć pewnie, gdyby w połowie IV wieku zapukali państwo do siedziby biskupów Mediolanu i powiedzieli sprawującemu wtedy tę funkcję hierarsze, że zostanie wyniesiony do chwały ołtarzy właśnie za to, pewnie by się zdziwił. W końcu nie zrobił nic takiego, co należałoby szczególnie odnotować w kronikach. Nie działy się w czasie odprawianych przez niego nabożeństw żadne cuda, a przynajmniej nikt tego nie zapisał dla potomności. Także i sytuacja społeczna czy polityczna w jego diecezji nie wystawiła go nigdy na jakąś spektakularną próbę. Gdyby tak było to przecież zostałoby to skrzętnie odnotowane, jeżeli nie przez jemu współczesnych, to chociaż przez potomnych. Zamiast tego mamy za to prawdopodobnie ćwierć wieku robienia swoje przez dzisiejszego patrona. Zwyczajnej biskupiej posługi dzień po dniu, aż do 24 listopada ok. roku 356, gdy bohater naszej dzisiejszej historii przenosi się do wieczności. Dlaczego więc ta zwyczajność życia, która nie pretendowała wcale do panteonu świętych męczenników, ojców czy doktorów Kościoła została wyniesiona do chwały ołtarzy? Po pierwsze przyczynili się do tego sami wierni, którzy docenili wyjątkowość jego zwyczajności i po śmierci biskupa zaczęli oddawać mu cześć, umieszczając Jego ciało w kościele, obecnie bazylice, san Vittore al Corpo. Po drugie sprawiło to również świadectwo Atanazego Wielkiego, doktora Kościoła, biskupa Aleksandrii, człowieka, który spora część swojego życia spędził na wygnaniu z powodu swojej nieprzejednanej postawy wobec herezji arian. I ten właśnie święty, gdy przybył na synod w Sardyce, a potem w Mediolanie spotkał naszego dzisiejszego patrona. Spotkał i pozostał  pod wielkim wrażeniem jego zwyczajności, czemu dał wyraz w swojej „Apologii”. Biskup Mediolanu nie tylko udzielił Atanazemu gościny, ale wstawił się także za nim, gdy ten był prześladowany przez okolicznych biskupów i cesarza. Czyli zrobił to, co trzeba było w tej sytuacji. Zrobił swoje. Proste? A jakie często bywa to trudne. Jednak, jak pokazuje to historia dzisiejszego patrona, z perspektywy czasu i Pana Boga, to co nieistotne okazuje się być fundamentalnym. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? To św. Protazy, ósmy z kolei biskup Mediolanu.

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.