Dzisiejszy patron to bodaj czy nie najbardziej rozpoznawalny święty na świecie. To solidna marka, która potrafi niczym rasowy coach wydobyć z nas ukryte dobro i sprzedać każdą rzecz jak przystało na przedstawiciela handlowego najwyższej próby. Jest tak oczywisty, że nawet nie przychodzi nam do głowy, że 6 grudnia mogłoby go nie być. Bo wtedy nagle byłby to tylko dzień wspomnienia św. Abrahama, który uciekając z domu przed inwazją arabską trafił do klasztoru i został w 516 roku biskupem Karii. Albo św. Piotra Paschazego, też biskupa, który miał jednak mniej szczęścia i kiedy w roku 1300 wpadł w ręce Maurów w Grenadzie, to zmarł zanim zdołano zebrać stosowną sumę na jego wykupienie. Na szczęście oprócz obu wspomnianych, a także oprócz świętych męczenników Dionizji, Datywy, Leoncji, Terencjusza, Emiliana, Bonifacego, Majoryka i Polichroniusza jest jeszcze dzisiaj wspominany św. Mikołaj, który swoją legendarną dobrocią łagodzi twardą prawdę o chrześcijaństwie, które częściej idzie pod rękę z krzyżem niż z workiem prezentów. Uff…
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.