Głusi usłyszą słowa księgi, a oczy niewidomych, wolne od mroku i od ciemności, będą widzieć. (Iz 29,18)
Można być głuchym na dziesiątki sposobów i z dziesiątek różnych przyczyn. Bo bomba wybuchła obok mnie, bo ucho mi się zatkało w samolocie, bo się zestarzałem. Można być niewidomym na dziesiątki sposobów i z dziesiątek różnych przyczyn. Bo zachorowałem na zaćmę, bo taki się urodziłem, bo wolę nie patrzeć, żeby nie widzieć. Na przykład tych, którzy chcieliby zburzyć mój święty spokój ręką wyciągniętą z prośbą o pomoc. Sposobów na wyleczenie chorób naszych zmysłów też może być wiele i wraz z postępem medycyny jest ich coraz więcej. Ale na głuchotę i ślepotę ducha lekarstwo jest tylko jedno. Dotknięcie uzdrawiającej obecności Boga. To dlatego Izajasz zapowiada, że „w krótkim czasie” wszystko zacznie się zmieniać na lepsze. Głusi usłyszą słowa księgi. Oczy niewidomych uwolnione zostaną od mroku i ciemności. Adwent to doskonała okazja, żeby przyznać się przed sobą i przed Panem Bogiem do własnych słabości. W tym: tych z wyboru. Bo wydają się wygodniejsze. W Jego obecności okazuje się nie tylko, że nie są, ale że zamykają nas całych na przemianę. Warto wołać: „Przyjdź!” do Pana. W sensie: „Przyjdź i pomóż mi się zmienić!”.
Gdy Jezus przechodził, ruszyli za Nim dwaj niewidomi, którzy wołali głośno: «Ulituj się nad nami, Synu Dawida!» Gdy wszedł do domu, niewidomi przystąpili do Niego, a Jezus ich zapytał: «Wierzycie, że mogę to uczynić?» Oni odpowiedzieli Mu: «Tak, Panie!»
Wtedy dotknął ich oczu, mówiąc: «Według wiary waszej niech wam się stanie». I otworzyły się ich oczy, a Jezus surowo im przykazał: «Uważajcie, niech się nikt o tym nie dowie!» Oni jednak, skoro tylko wyszli, roznieśli wieść o Nim po całej tamtejszej okolicy.
Ulituj się nad nami! (Mt 9,27)
Słowa niewidomych z dzisiejszej Ewangelii wyrażają ich sytuację: potrzebują ratunku. Przychodzą do Jezusa i odsłaniają przed Nim swoją biedę, bo tylko On może im pomóc. Czytamy tę Ewangelię w Adwencie, w czasie, w którym na nowo jesteśmy zaproszeni do tego, by uświadomić sobie, jak bardzo potrzebujemy Jezusa, który jest naszym Zbawicielem. Bez Jego pierwszego przyjścia tkwilibyśmy w ciemnościach grzechu, słabości i ślepoty wobec Boga wychodzącego ku nam. Dziś potrzebujemy, by przychodził do nas w słowie, modlitwie i sakramentach, bo ciągle nie brakuje w nas słabości, grzechu i biedy, które potrzebują Jego miłosierdzia.
Ewangelia z komentarzem. Jesteśmy zaproszeni, by uświadomić sobie, jak bardzo potrzebujemy JezusaDzisiejszy patron to bodaj czy nie najbardziej rozpoznawalny święty na świecie. To solidna marka, która potrafi niczym rasowy coach wydobyć z nas ukryte dobro i sprzedać każdą rzecz jak przystało na przedstawiciela handlowego najwyższej próby. Jest tak oczywisty, że nawet nie przychodzi nam do głowy, że 6 grudnia mogłoby go nie być. Bo wtedy nagle byłby to tylko dzień wspomnienia św. Abrahama, który uciekając z domu przed inwazją arabską trafił do klasztoru i został w 516 roku biskupem Karii. Albo św. Piotra Paschazego, też biskupa, który miał jednak mniej szczęścia i kiedy w roku 1300 wpadł w ręce Maurów w Grenadzie, to zmarł zanim zdołano zebrać stosowną sumę na jego wykupienie. Na szczęście oprócz obu wspomnianych, a także oprócz świętych męczenników Dionizji, Datywy, Leoncji, Terencjusza, Emiliana, Bonifacego, Majoryka i Polichroniusza jest jeszcze dzisiaj wspominany św. Mikołaj, który swoją legendarną dobrocią łagodzi twardą prawdę o chrześcijaństwie, które częściej idzie pod rękę z krzyżem niż z workiem prezentów. Uff…
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.