Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź! Bo oto minęła już zima, deszcz ustał i przeszedł. Na ziemi widać już kwiaty, nadszedł czas przycinania drzew… (PnP 2, 10-12)
Pod warstwą czułych, poetyckich fraz Pieśni nad Pieśniami odnajdziemy księgę mądrości, która przecież poprzedza w Biblii Księgę Mądrości, pisaną z dużych liter. Czytam ten fragment jak opowieść o momencie „pomiędzy”. Co prawda minęła zima, przeszły deszcze i śniegi, ale jakoś w pełni nie czujemy smaku wiosny… Nie chłodzi nas już mroźne powietrze, a słońce jeszcze nie ogrzewa. Na duszy robi się tęskno. Co wtedy? Mądrość ukryta w słowach mówi: wszystko ma swój czas, wszystko będzie dobrze.
Moja wyobraźnia pracuje, kiedy przeglądam listy Edyty Stein do Romana Ingardena. „Przez ostatnie lata dużo więcej żyłam niż filozofowałam” – pisze jesienią 1921 r. Obok pada stwierdzenie, które polskiego filozofa mogło lekko zmrozić: „Jestem teraz w przededniu przejścia na katolicyzm”. „Ostatnie lata” – jak przedwiośnie, w trakcie którego Stein tęskni za Kimś, o kim później, już jako Teresa Benedykta od Krzyża, powie „Oblubieniec”. A o ogrodzie z Pieśni nad Pieśniami napisze: „[Bóg] wprowadza duszę do upragnionego ogrodu, gdzie może w błogosławionej ciszy trwać przy Nim i w najgłębszej samotności zgłębiać ukryte tajemnice Mądrości Bożej, cała płonąc miłością. Żadne stworzenie nie ujrzy tego, co przygotował Bóg duszy na zawsze w Nim ukrytej”.
W tym czasie Maryja wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w ziemi Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę.
Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona głośny okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto bowiem, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana».
Od Pana… Łk 1,45
Spotkanie na przedłużeniu zwiastowania, aranżowane i prowadzone przez Ducha Świętego. Wpisane w królewski mandat pokolenia Judy oraz w kapłański rodowód i posługę Zachariasza, czyli w działanie Boga w narodzie i historii Izraela. Spotkanie dające doświadczenie sprawczości Bożego słowa nie tylko w akcie rozpoznania przez Elżbietę w Maryi matki, ale też w ruchu dziecka w łonie samej Elżbiety. Pokazujące rozpoznanie i stwierdzenie Bożego błogosławieństwa oraz fakt przyjęcia Boga przez Maryję, Jej fascynację bliskością w służbie Jemu. Na którykolwiek element tego wydarzenia nie patrzeć – wszędzie odsłania się On. Warto się tu nasycić, by przesuwając wzrok na swoją codzienność, zobaczyć Boga w środku naszych zmagań, Boga działającego, potężnego i Wcielonego.
Ewangelia z komentarzem. Wszędzie odsłania się OnCzęsto w oglądzie świata kierujemy się tym, co określamy mianem chłopskiego rozumu. Czyli zdrowym rozsądkiem, pragmatycznością, pomyślunkiem. Na chłopski rozum to ma sens mawiamy. Jednak życie uczy nas także, że diabeł tkwi często w szczegółach. I to, co na pozór wydaje się logiczne, przy dłuższym zastanowieniu i bliższym poznaniu już takim nie jest. Życie dzisiejszego patrona jest zresztą najlepszą ilustracja tej prawdy. Przyszedł na świat w Holandii w roku 1521. Ledwie cztery lata wcześniej Marcin Luter przybił na drzwiach kościoła w Wittenberdze swoje tezy. To wydarzenie, które dało początek reformacji, jak pokazał czas zaważyło także na życiu wspominanego dzisiaj świętego. Oto wychowując się w ogniu dyskusji o prawdach wiary i kształcie Kościoła ten bystry chłopak zapragnął poznać omawiane kwestie dogłębnie. Nie zadowolił się pragmatycznością, a zdrowy rozsądek wydał mu się przy tak gorących sporach daleko niewystarczający. Co więc zrobił? Udał się wbrew woli rodziców na studia teologiczne, by po 10 latach nauki skończyć je nie tylko z tytułem doktora teologii, ale także z kapłańskimi święceniami. Ponieważ przez cały ten czas bohater naszej historii szczególnie pilnie studiował te prawdy, które atakowali protestanci, dlatego stał się wręcz idealnym kandydatem na jezuitę, który to zakon powstał ledwie kilka lat wcześniej by służyć papieżowi pomocą w zmaganiach z tym co podpowiadają znaki czasu. A akurat te w XVI wieku jako główny problem wskazywały reformację. I tak to dzisiejszy święty rozpoczął w 1543 roku jako członek Towarzystwa Jezusowego długą, trwającą pół wieku batalię o prawdę i jedność w Kościele. Brał czynny udział we wszelkich zjazdach i obradach dotyczących tej sprawy. Prowadził misje dyplomatyczne między cesarzem, panami niemieckimi a papieżem. Ułatwiał nuncjuszom papieskim oraz legatom ich zadania. A przede wszystkim pisał. W ten sposób światło dzienne ujrzały aż trzy katechizmy : Mały, Średni i Wielki, przeznaczone dla odbiorców o różnym stopniu przygotowania teologicznego, żeby nikt w dyskusjach o Kościele nie posługiwał się więcej chłopskim rozumem. Ten wykład wiary cieszył się tak wielką popularnością, że w przeciągu 150 lat doczekał się 400 wydań drukiem. Podobnie rozchwytywana była także jego Summa nauki katolickiej, choć akurat ta pozycja przeznaczona była dla kapłanów i kandydatów do kapłaństwa, a także dla studentów teologii. Jeszcze za życia dzisiejszego patrona został spisany jego pierwszy żywot, a po śmierci w roku 1597 Niemcy, Austria i Szwajcaria równocześnie rozpoczęły starania o jego kanonizację. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? Świętego Piotra Kanizjusza, prezbitera i doktora Kościoła.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.