To wszystko prawda, ale nie cała. Bo z perspektywy człowieka wierzącego, to także przejście. Przejście, któremu towarzyszyć może także radość. Tak przynajmniej stało się w przypadku dzisiejszego patrona, który odchodził z tego świata ze słowami Psalmu 150 na ustach. Recytował go on sam, recytowali go również jego współbracia. Był 8 stycznia roku 482, a pomieszczenia pewnego klasztoru założonego niedaleko Pasawy rozbrzmiewały słowami uwielbienia : „Chwalcie Boga w Jego świątyni, chwalcie Go na wyniosłym Jego nieboskłonie! Chwalcie Go za potężne Jego czyny, chwalcie Go za wielką Jego potęgę!”. Tak, dzisiejszy patron, tak jak chwalił Boga całym swoim ziemskim życiem, tak też bez wyjątku oddawał Mu chwałę również w chwili swojej śmierci. A skąd w ogóle wziął się na terenach dzisiejszej Bawarii w V wieku? Prawdopodobnie z terenów dzisiejszych Włoch, był bowiem potomkiem zamożnej rzymskiej rodziny. Zamiast jednak prowadzić wygodne i światowe życie u schyłku Rzymskiego Imperium, nasz dzisiejszy patron wybrał ciszę i samotność pustyni. Jako pustelnik przeżył w odosobnieniu niemal ćwierć wieku zanim nagle, w wieku 44 lat, udał się do starożytnej prowincji Noricum, to jest na obecne tereny Austrii. Po co to uczynił? Być może lepiej niż inni dostrzegał zbliżający się kres starożytnego świata i Zachodniego Cesarstwa. Być może doszły go wieści o trudnych doświadczeniach chrześcijan, którzy musieli coraz częściej odpierać najazdy barbarzyńców. A być może po prostu jak nikt inny, dzięki długoletniemu życiu na pustelni, rozumiał strach ludzi, którzy z dnia na dzień pozbawiani są tego, co do tej pory wydawało im się niezbędne do życia. I znał na ten strach jedyne skuteczne lekarstwo. Dlatego właśnie ruszył w drogę, która zaprowadziła go w samo serce owych niepokojów. To tam właśnie, na terenach obecnej Austrii i Bawarii, dzisiejszy patron niósł Dobrą Nowinę swoim umęczonym pobratymcom. Przemierzał okolice Wiednia i Kremsu, pocieszał swoich rodaków, którzy tu mieli swoje liczne kolonie, pośredniczył między nimi a wodzami poszczególnych plemion germańskich. Prowadził życie tak bardzo surowe i tak wiele godzin poświęcał na modlitwę, że zdobył sobie szacunek także i u pogan. Gdy w końcu pełen zasług zmarł jako ponad 70-letni starzec, to jego ciało zostało zabrane na powrót do Italii. Zabrali je ze sobą obywatele rzymscy, którzy ostatecznie zostali zmuszeni przez Germanów do opuszczenia swoich osiedli. Relikwie tego niezwykłego pustelnika umieszczone zostały pod Neapolem, gdzie miejscowy biskup ufundował dla jego uczniów klasztor. Dziś to miejsce nosi nazwę Frattamaggiore, a jak nazywa się człowiek, którego doczesne szczątki tam właśnie znajdziemy? To św. Seweryn z Noricum, główny patron Austrii.