Teraz zaś Chrystus otrzymał w udziale o tyle wznioślejszą służbę, o ile też stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte zostało na lepszych obietnicach. Hbr 8, 6
W relacji chrześcijanin-świat nie ma symetrii. Odpowiadamy na kamień – chlebem, na bluzgi - błogosławieństwem, życiem na śmierć. Nasze życie oparte jest „na lepszych obietnicach”.
Często komentujemy rzeczywistość tak, jakbyśmy tkwili zanurzeni po uszy w Starym Testamencie, zapominając, że przymierze, z którym związał się z nami Najwyższy oparte jest na „lepszych obietnicach”. Dzięki krwi Baranka żyjemy w Nowym Przymierzu, zanurzeni w łasce i wolni od przekleństwa. „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu” (Mt 5, 38).
„«Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie» – opierając się na takich tekstach, pierwsi chrześcijanie nazywali siebie po prostu «żyjącymi» (hoi zontes). Znaleźli to, czego wszyscy szukają: samo życie, życie pełne i dlatego niezniszczalne - nauczał Benedykt XVI.
Znaleźliśmy to, czego wszyscy szukają. Doświadczamy tego, że „na Chrystusie śmierć połamała sobie zęby”. Te słowa o. Raniero Cantalamessy powinny być kwintesencją naszych wyborów.
„Człowiek tym się różni od innych istot na tej ziemi, że potrafi na zło odpowiedzieć dobrem – podpowiadał ks. Józef Tischner - Chrześcijaństwo i Ewangelię mamy nie tyle za sobą, ile przed sobą”.
Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A przyszło za Nim wielkie mnóstwo ludzi z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o tym, jak wiele działał. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby na Niego nie napierano. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: «Ty jesteś Syn Boży». Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.
Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały. Mk 3,11-12
Przychodzili do Jezusa, bo On ich leczył – wyjaśnia św. Marek. Taka jest prawda o życiu człowieka: wcześniej czy później zdrowie zaczyna szwankować i nawet codzienne radości nie są już dostępne. Potrzebujemy lekarza. Znacznie lepszego od najlepszych dziś dostępnych… Dlaczego jednak Jezus nie chce, by duchy nieczyste ujawniały, kim On jest? Czyż nie chodziło o to, by ludzie Mu uwierzyli? Ano tak. Tyle że diabeł, ojciec zakłamania, nigdy nie jest dobrym heroldem Bożych spraw. Podobnie powinniśmy patrzyć na nasze życie. Zło nigdy nie jest drogą do dobra; cel nie uświęca środków. W codziennych wyborach warto o tym pamiętać.
Bł. Henryk Suzo brewiarz.pl Dzisiejszy patron to mistyk. Ktoś kto w wieku 18 lat doświadczył wyjątkowej relacji z osobowym Bogiem. I kto w związku z tym doświadczeniem kompletnie wewnętrznie się odmienił. Albo raczej został przez to doświadczenie odmieniony. Co więcej, doświadczenie owo towarzyszyło mu potem po wielokroć, bo wielokrotnie człowiek ów przeżywał ekstatyczne wizje. Być może te mistyczne doświadczenia zostały mu dane na skutek wyjątkowej religijnej gorliwości, w końcu do dominikańskiego klasztoru w Konstancji wstąpił jako 13-latek. Z pewnością jednak wpłynęły na jego karierę naukową w zakonie kaznodziejskim. Bo ten wykształcony filozof i teolog, publicznie zaczął głosić to, co i poznany przez niego w Kolonii mistrz Eckhart, a co można określić mianem teologii apofatycznej. Zanim jednak się państwo skrzywicie, na to niezbyt wdzięczne dla ucha sformułowanie, warto odkryć co się za nim kryje. A kryje się, biorące swój początek z mistycznych doświadczeń, przekonanie o tym, że jakkolwiek byśmy się nie starali, nie jesteśmy w stanie poznać natury Boga. Żaden symbol, żaden obraz, żadne logiczne dowodzenie nie opiszą tego Kim Bóg jest. Co więc nam w związku z tym pozostaje? Przybliżanie Jego tajemnic za pomocą formuł przeczących, czyli mówienie o tym, jaki Bóg z pewnością nie jest. Owa bezradność wobec Stwórcy, na pierwszy rzut oka wydawała się ocierać o herezję, nic więc dziwnego, że nasz dzisiejszy patron musiał tłumaczyć się ze swoich poglądów przed przełożonymi w zakonie. Choć był dominikaninem, to jednak nie kaznodziejstwo było jego charyzmatem. A przynajmniej nie masowe. O wiele lepiej czuł się w indywidualnych rozmowach i to bez względu na stan, jaki one reprezentowały, co w średniowieczu miało swoje znaczenie. Tak dał się poznać jako niezwykle ceniony kierownik duchowy. Jednak to, co w historii tego człowieka jest najbardziej intrygujące, to fakt, że choć był mistykiem, nie zostały mu oszczędzone chwile wahania. W dominikańskich legendach czytamy bowiem, że doświadczał bezbożnych myśli przeciw wierze. Duszę jego ogarniały natrętne wątpliwości: „Jakże Bóg mógł stać się człowiekiem?”. Im bardziej chciał je zwalczyć argumentami, tym bardziej go ogarniały. Trwało to 9 lat, w czasie których prosił Boga i świętych o pomoc. I co? I w stosownym czasie Bóg zupełnie go od tych myśli uwolnił, udzielając potężnej stałości w wierze. Czy wiecie państwo o kim mowa? To zmarły w styczniu 1366 roku bł. Henryk Suzo, znany też jako Heinrich von Berg.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.