Słowa Najważniejsze

Niedziela 19 stycznia 2025

Czytania »

Andrzej Macura W I czytaniu

|

19.01.2025 00:00 GN 03/2025 Otwarte

Prawdziwy powód do chwały

Czas upokorzenia Jerozolimy minął. Nadchodzą dla niej czasy chwały – tak najkrócej można by streścić proroctwo (trzeciej części) Izajasza, które tej niedzieli słyszymy jako pierwsze czytanie. Jerozolima jest tu obrazem całego Izraela (to figura stylistyczna zwana synekdochą). Naród wybrany wraca z niewoli babilońskiej. A ponieważ trwała ona aż 70 lat, wygnańcy zdążyli już sobie ułożyć na obczyźnie życie na nowo. Zdecydowana większość z nich nie znała dawnej ojczyzny, a jeśli niektórzy ją pamiętali, to z mglistych wspomnień dzieciństwa czy młodości. Kraj, do którego mogli wrócić – bo nie musieli, edykt perskiego władcy tego nie nakazywał – zamieszkiwali już inni, a ślady dawnej świetności, zwłaszcza jerozolimska świątynia, od lat leżały w gruzach. Powracających czekało więc trudne wyzwanie. Jak pokazała historia – pełne rozczarowań i niespełnionych nadziei. W tym kontekście słowa proroka jawią się jako zachęta do powrotu i umocnienie dla tych, którym przyszło trwać w trudnej codzienności życia po powrocie do ojczyzny.

Co konkretnie w owych kwiecistych opisach obiecuje Jerozolimie prorok? Ano że będzie ona dla świata szczególnym znakiem Boga, Jego zbawczej mocy, Jego łaskawości; że będzie dla innych źródłem poznania Boga. I nie będzie to znak przejściowy, ale trwały: Ten, który Jerozolimę zbudował, poślubi ją, czyli zwiąże się z nią na zawsze. Obietnica ta, jak zwykle bywa, spełniła się w zaskakujący sposób. Narody faktycznie patrzą dziś na Jerozolimę jako na miejsce szczególne, bo to miasto, w którym poniósł haniebną śmierć i zmartwychwstał Jezus Chrystus. Jest więc ono faktycznie znakiem Bożej sprawiedliwości, chwały i mocy Boga; jest orędziem zbawienia dla pozostających w mrokach lęku przed śmiercią i nicością. Ale jednocześnie – jak zapowiadał prorok – Jerozolima została nazwana nowym imieniem. Nie chodzi już przecież o fizycznie rozumiane miasto, ale o wspólnotę ludzi; o Boży Kościół. To on głosi orędzie o pustym grobie Jezusa i możliwości zbawienia dla wszystkich. I ten Kościół poślubiony jest Bogu na wieki; Bóg nigdy go nie opuści.

Nas, uczniów Chrystusa, proroctwo to wzywa do nadziei. Dla Boga nie ziemskie splendory są ważne, ale wierne trwanie przy Nim. Wcześniej czy później to właśnie okaże się wyborem najlepszym z możliwych. I powodem do chwały.

Czytania »

Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu

|

19.01.2025 00:00 GN 03/2025 Otwarte

Katolickie „i”

1. „Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch”. Kontekstem tej wypowiedzi św. Pawła jest nauczanie o Kościele jako Ciele Chrystusa. Kościół jest żywym organizmem, w którym – tak jak w ciele – są różnorodne organy i układy (serce, nerki, mózg itd. oraz układ kostny, nerwowy, krwionośny itd.), ale cel jest jeden – życie. W Kościele chodzi o życie Boże, nadprzyrodzone, życie łaski, które ma być podtrzymywane w człowieku i przekazywane. Zdarzają się choroby polegające na konflikcie między różnymi układami ciała. Na przykład układ odpornościowy zaczyna zwalczać własne komórki. Podobne konflikty zdarzają się w Kościele, gdy np. ścierają się ze sobą grupy parafialne, świeccy wojują z duchownymi czy też biskup uderza w swoich księży lub vice versa. To nie powinno nas dziwić. Choroby się zdarzają i niszczą organizm człowieka czy Kościoła. Trzeba je leczyć. Konflikty są czymś naturalnym, ale trzeba wracać do sedna – działa w nas ten sam Duch Święty. On daje życie. On sprawia, że mamy różne powołania i On też nas jednoczy. Bóg nie może działać przeciwko sobie.

2. „Wszystkim zaś objawia się Duch dla wspólnego dobra”. Zasada wspólnego dobra jest podstawowym kryterium w szukaniu jedności Kościoła. Dary Ducha Świętego są różne. Paweł wymienia kilka przykładowych powołań w Kościele. Nie jest to z pewnością lista wyczerpująca. Te dary mają taki charakter, że uzupełniają się wzajemnie, dopełniają. Są dane dla uświęcenia obdarowanego i dla całej wspólnoty. Nie może tu panować logika osobistej kariery, ambicji czy współzawodnictwa. Nie wolno „rozgrywać” własnych darów przeciwko innym. Ponieważ w każdym z nas jest pycha, dlatego mamy tendencję, aby preferować swój dar i narzucać go innym w taki sposób, że do głosu nie mogą dojść inni obdarowani. Bywa, że zamiast troski o wspólne dobro – jest walka o swoje. Zwykle pod pretekstem dobra Kościoła.

3. Różne są nie tylko dary łaski, ale także posługiwania i działania. Mówi się często o tzw. zasadzie katolickiego „i”. Chodzi o to, aby różnych aspektów życia Kościoła nie przeciwstawiać sobie. Nie mówić np. „najważniejsi są świeccy” albo „wszystko zależy od młodzieży”, albo „Kościół ma być Kościołem ubogich”, albo „wszystko musi być synodalne”. Kościół to świeccy i duchowni. Kościół to dzieci i młodzież, i dorośli, i starsi. Kościół to ubodzy i klasa średnia, i bogaci – wszyscy mają równe prawa w Kościele jako ochrzczeni. Kościół może posłużyć się metodą synodu, ale nie powinna być ona absolutyzowana, jest wiele innych metod bycia razem w Kościele – podstawowym zgromadzeniem Kościoła jest Eucharystia. Czyli Kościół to synod i Msza św.

4. Wracając do myśli poczatkowej – tak jak człowiek to duch i ciało, w nierozerwalnej jedności, tak samo Kościół to Ciało i Duch. Kościół to Ciało Chrystusa, czyli dogmaty, hierarchia, administracja, tradycja, sakramenty itd. Ale wszystko to musi być przeniknięte działaniem Ducha Świętego. Duch nie jest duchem anarchii czy bezładu, ale życia, które ma określone ramy, a zarazem jest otwarte na coś niespodziewanego.  

Czytania »

Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem

|

19.01.2025 00:00 GN 03/2025 Otwarte

Oblubieniec i wino

Pierwszym publicznym cudem, którego Jezus dokonał i który przygotował grunt pod Jego dalszą działalność, było przemienienie wody w wino na żydowskim weselu. Może budzić zdziwienie, dlaczego Maryja zwraca Jezusowi uwagę na brak wina. Wydaje się dziwne, że Matka zwraca się z tym problemem właśnie do Niego, a nie do gospodarza przyjęcia. Dlaczego Jezus odpowiada Matce, że nie nadeszła jeszcze Jego „godzina”? Co ma wspólnego brak wina z „godziną” Jezusa? Dlaczego wreszcie Jezus nagle zmienia zdanie i dokonuje cudu, rozwiązując problem braku wina? Wszystkie te zaskakujące epizody weselne zdają się wykraczać poza kłopoty logistyczne organizatorów przyjęcia z galilejskiej Kany. „Nie piją wina wśród pieśni” – pisał przed wiekami prorok Izajasz. „Na ulicach narzekanie na brak wina. Minęła wszelka radość, wesele uszło z ziemi” (Iz 24,9.11). Nadejście pomocy ze strony niebios będzie przypominało „ucztę mesjańską”. Przez tę ucztę Bóg „na zawsze zniszczy śmierć”, a grzechy wszystkich odkupionych zostaną zgładzone. Maryja nie prosi Jezusa o pierwszy lepszy cud. Prosi Go o to, by dał światu nadprzyrodzone wino zbawienia.

W opisie cudu podczas uczty weselnej zaskakuje nie tylko przemiana wody w wino, ale także ilość napoju. Jezus dokonuje czegoś o wiele większego niż zapewnienie wystarczającej ilości wina dla gości weselnych. Prosząc o napełnienie „sześciu kamiennych stągwi”, Jezus spodziewa się uzyskać od 480 do ponad 600 litrów wina. Jedną z oznak czasów zbawienia miała być wielka obfitość radości i pocieszenia. Podejmując się zapewnienia wina na weselu, Jezus zaczyna objawiać się nie tylko jako Mesjasz, ale także jako Oblubieniec. Zapewnienie poczęstunku weselnego było obowiązkiem pana młodego i jego rodziny. Tymczasem Maryja, zamiast zgłosić problem gospodarzom wesela, idzie do Jezusa. To też wyjaśnia, dlaczego starosta, jako odpowiedzialny za dostawy oraz czystość pokarmów i napojów podawanych gościom, zaskoczenia doskonałą jakością wina nie wyraża przed Jezusem, rzeczywistym sprawcą zdarzenia, ale przed panem młodym. Ponieważ to oblubieniec miał obowiązek zapewnić wino na ucztę, ale faktycznie uczynił to Jezus. Maryja nie prosi swego Syna o rozwiązanie kłopotliwej sytuacji, w jakiej znaleźli się Jej znajomi, lecz o to, by wypełnił On rolę pana młodego, czyli oblubieńca, ale już w kontekście całej ludzkości. „Znak, którego Jezus dokonał – napisała Adeline Fehribach – dowodzi, że zgadza się On na rolę mesjańskiego oblubieńca i w ten sposób wchodzi w rolę Jahwe, Oblubieńca Izraela”. Tam, w galilejskiej Kanie, rozpoczęła się najpiękniejsza historia miłosnego zbliżenia się Boga do ludzi. Swój kulminacyjny szczyt osiągnie ona w Wielki Piątek, gdy Chrystus na krzyżu jak na łożu miłości poślubi nas ze sobą na zawsze. Z niezwykłą finezją wyraził to w jednej ze swych katechez mistagogicznych św. Cyryl Jerozolimski: „W Kanie Galilejskiej przemienił Chrystus wodę w wino; czyż więc nie będziemy wierzyć, iż wino w Krew przemienił? Cudu tego dokonał na doczesnych godach; czyż więc nie przyjmiemy, iż tym bardziej synom duchowego łoża swe Ciało i Krew dał na pożywienie?”.

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Św. Józef Sebastian Pelczar

Jego życiorys nie jest spektakularny. Być może są nawet i tacy, którzy jego życie wprost nazwą nudnym. A jednak to zwyczajne i nudne życie doprowadziło go do chwały nieba. O kim mowa? O biskupie przemyskim końca XIX i początku XX wieku, świętym Józefie Sebastianie Pelczarze. Urodził się w 1842 roku koło Krosna, w rodzinie średniozamożnych rolników, zdobył wykształcenie, dostał się do seminarium w Przemyślu. Po święceniach przez czas jakiś pracował na parafii, ale jego potencjał dostrzegł miejscowy biskup i wysłał go na studia do Rzymu. Tam ks. Józef Pelczar uzyskał doktoraty z teologii i prawa kanonicznego, ale przede wszystkim napisał pracę, która przez lata stanie się pomocą dla osób konsekrowanych i świeckich - „Życie duchowe, czyli doskonałość chrześcijańska według najcelniejszych mistrzów duchowych”. Będzie później do niej wracał, ot choćby, gdy wygłosi naukę o lenistwie "Lenistwo w zwykłym znaczeniu słowa, czyli niechęć do pracy i opieszałość w pracy, czy to duchowej czy fizycznej, jest nierzadkim zjawiskiem. Nie brak bowiem ludzi, którzy uważają życie za ciągłą rozrywkę, czy miły sen, stąd pragną się ciągle bawić lub używać gnuśnego spoczynku, a natomiast unikać tego wszystkiego, co wymaga wysiłku i sprawia jakąkolwiek przykrość. Tymczasem “człowiek się rodzi na pracę”, kto zaś nie chce pracować, ten i jeść nie powinien. Wprawdzie obowiązek pracy jest poniekąd karą za grzech, ogłoszoną Adamowi w raju, ale drugi Adam, Jezus Chrystus, własnym przykładem pracę podniósł, uszlachetnił i uświęcił, bo sam pracował jako rzemieślnik i jako nauczyciel. Teraz praca jest źródłem błogosławieństw, radości i zasług, a przy tym silną bronią przeciw pokusom, toteż słusznie upomina św. Hieronim: “Wyszukaj sobie jakąś pracę, aby cię diabeł znalazł zawsze zatrudnionym”. Brzmi, jakby pisane było na gorąco, na potrzebę dzisiejszych czasów, a zostało napisane w drugiej połowie XIX wieku. A jeśli w tej kwestii dzisiejszy patron jest tak aktualny, to może i jego nudna, zwyczajna droga do nieba warta jest naszej refleksji? Wszak on tylko postulował, by nie marnować czasu, który został nam dany. By być uważnymi na Boga, w szczególności tego ukrytego w Najświętszym Sakramencie, i na ludzi. By znajdować czas na modlitwę i na pomoc innym. By nieustannie podnosić sobie poprzeczkę, robiąc to, do czego zostało się powołanym najlepiej jak tylko można. Proste? A jednak trudne. Nasz dzisiejszy patron poszedł jednak tą zwyczajną drogą i stał się profesorem przemyskiego seminarium, rektorem  Uniwersytetu Jagiellońskiego, posłem Sejmu Krajowego Galicji, tercjarzem franciszkańskim, założycielem zgromadzenia sióstr sercanek, biskupem przemyskim, autorem licznych prac z zakresu teologii, a jednocześnie społecznikiem. Gdy bp. Józef Sebastian Pelczar umarł w Przemyślu w roku 1924, nikt nie miał wątpliwości, że odszedł właśnie Boży człowiek, który w swojej zwyczajności, miał jedną niezwykłą cechę, którą możemy próbować naśladować – potrafił doskonale wykorzystywać czas.

Czytania »

Redakcja Na początku było Słowo

|

19.01.2025 00:00 GOSC.PL

Słowo nadziei
Iz 62, 1-5

Zobacz cykl audycji Radia eM:

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.