Słowa Najważniejsze

Poniedziałek 14 kwietnia 2025

Czytania »

ks. Tomasz Koryciorz Ewangelia z komentarzem

|

14.04.2025 00:00 GN 15/2025 Otwarte

Miłość nie potrzebuje uzasadnienia

J 12,1-11 

Na sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla Niego ucztę. Marta usługiwała, a Łazarz był jednym z zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt szlachetnego, drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi stopy, a włosami swymi je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.

Na to rzekł Judasz Iskariota, jeden z Jego uczniów, ten, który Go miał wydać: «Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta denarów i nie rozdano ich ubogim?» Powiedział zaś to nie dlatego, że dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem i mając trzos, wykradał to, co składano.  

Na to rzekł Jezus: «Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u siebie, Mnie zaś nie zawsze macie».

Wielki tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili zabić również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od Żydów i uwierzyło w Jezusa.

A dom napełnił się wonią olejku. J 12,3

Jesteśmy w domu Łazarza, Marty i Marii. Łazarz – ten, który wyszedł z grobu – siedzi z innymi przy stole, dając ciche świadectwo mocy Jezusa. Marta krząta się i usługuje. A Maria, z wrażliwością godną serca widzącego głębiej, wykonuje gest, który nie mieści się w logice świata. Rozbija flakon drogocennego olejku i namaszcza stopy Jezusa. Dla jednych marnotrawstwo, dla niej akt miłości. Judasz przelicza wartość olejku na pieniądze. Maria przelicza ją na miłość, która nie kalkuluje, ale oddaje wszystko. Jezus to przyjmuje. Milczy, nie przerywa, nie przelicza. Miłość nie potrzebuje uzasadnienia, ona mówi sobą i pozostawia świat wypełniony jej wonią.

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Św. Ludwina

Była piękna i jak na swoje czasy – Holandia wieku XIV – dobrze urodzona. Śmiało mogła liczyć na dobrą partię do zamążpójścia gdyby… nie łyżwy, na których pewnego zimowego popołudnia upadła. Wezwani medycy orzekli ogólne stłuczenia i położyli ją do łóżka. I wierzcie państwo bądź nie, ale zasadniczo Ludwina przez kolejne 38 lat swojego życia już z niego nie wstała. Jak to możliwe? Bo ów upadek na łyżwach nie był przyczyną jej kłopotów ze zdrowiem, tylko ich skutkiem. Dziś już wiemy, że chorowała na stwardnienie rozsiane, ale wtedy kolejne fazy utraty przez nią sprawności, odleżyny, stany zapalne, paraliż traktowane były niczym Boży dopust. Tak przez rodzinę, która zamiast panny na wydaniu miała niedołęgę, jak i przez nią samą, która swojego stanu zdrowia nie rozumiała i nienawidziła. Jak zatem została świętą? Oto pewnego dnia odwiedził ją kapłan i przypomniał mękę oraz śmierć Jezusa. To były zwykłe, rutynowe słowa, jednak akurat tego dnia otworzyły jej oczy na możliwą wartość, a nawet sens cierpienia. I zainspirowały do tego, by z tej, która jest ciężarem dla innych, stała się tą, która na swoich barkach razem z Jezusem niesie słabości, ale także modlitewne intencje, mieszkańców swojego miasteczka. W ich oczach przez 53 lata życia Ludwina stała się świętą, co Kościół oficjalnie potwierdził, dając nam jej wspomnienie właśnie dziś – u progu Triduudm, w dniu ustanowienia Eucharystii, która była jej pokarmem  i kapłaństwa, które przyniosło jej nadzieję.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.