Według żywotu z VIII wieku dzisiejszy patron, Florian z Lauriacum, urodził się ok. 250 roku w Zeiselmauer w Dolnej Austrii. Szybko trafił do armii i błyskawicznie awansował na dowódcę oddziału stacjonującego w Mantem. Podczas prześladowania chrześcijan przez Dioklecjana publicznie stanęła kwestia jego wiary. Został aresztowany wraz z 40 żołnierzami i przymuszony do złożenia ofiary bogom. Ponieważ odmówił wychłostano go, poddano torturom i przywiedziono do obozu rzymskiego w Lorch koło Wiednia. Namiestnik prowincji, Akwilin, starał się złamać go groźbami i obietnicami. A gdy to zawiodło kazał szarpać jego ciało żelaznymi hakami i utopić w rzece Enns z kamieniem uwiązanym u szyi. Miało się to stać 4 maja 304 roku i jak zwykle w takich historiach bywa, ciało męczennika nie miało być ani odnalezione, ani pochowane. I pewnie tak by się stało, gdyby nie 4 rozdział z Księgi Rodzaju, gdzie czytamy słowa samego Boga: "Krew brata twego głośno woła ku mnie z ziemi!" Podobnie więc jak z Ablem, stało się także i z Florianem. Jego ciało zostało odnalezione i ze czcią pochowane przez pewną pobożną kobietę, Walerię. Nad jego grobem wystawiono z czasem klasztor i kościół benedyktynów, a Sankt Florian do dzisiaj jest ośrodkiem życia religijnego w Górnej Austrii. Tyle historii św. Floriana, który za życia nie miał nic wspólnego z pożarami ani z ich gaszeniem. Czy wiecie państwo zatem skąd wziął się jego kult jako patrona podczas klęsk pożaru, powodzi i sztormów? Oto w roku 1184 na prośbę księcia Kazimierza Sprawiedliwego, syna Bolesława Krzywoustego, do Krakowa zostaje wysłana znaczna część relikwii św. Floriana. Ponieważ relikwie w średniowiecznej Europie posiadają nie tylko wymiar pobożnościowy, ale także i polityczny, stąd zarówno sam książę, jak i ówczesny biskup krakowski Gedeon, mogą mówić o wielkim sukcesie wizerunkowym na arenie międzynarodowej. Relikwie w uroczystej procesji przywozi do Polski legat papieski Idzi z Modeny. Niestety, w ostatniej wiosce tuż przed samym wjazdem do Krakowa, dochodzi do nieoczekiwanej komplikacji. Oto konie ciągnące wóz z relikwiami nagle zatrzymują się i nie mają zamiaru ruszyć. Pada propozycja ich wyprzęgnięcia, by ruszyć dalej, ale książę Kazimierz widzi to wydarzenie inaczej i obiecuje, że w tym miejscu wybuduje kościół poświęcony św. Florianowi. Po złożeniu tej obietnicy konie ruszają w stronę Krakowa, a we wsi zwanej Kleparzem niebawem staje obiecana świątynia, którą konsekruje następny biskup krakowski bł. Wincenty Kadłubek. Kościół jest tak sławny w okolicy, że gdy Kleparz otrzymuje w roku 1366 prawa miejskie nazywany jest powszechnie Florencją. Jednak dopiero gdy niemal 200 lat później, w roku 1528, pożar strawił całe miasto z wyjątkiem kościoła pod wezwaniem św. Floriana, nasz dzisiejszy święty stał się popularnym w całej Polsce wybawicielem od ognia oraz patronem ognistych zawodów: hutników, kominiarzy i strażaków. I tak trwa to nieprzerwanie aż do dziś.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.