18 kwietnia 1909 roku w bazylice św. Piotra w Rzymie papież, św. Pius X, dokonał uroczystej beatyfikacji dzisiejszej patronki. W bulli beatyfikacyjnej nazwał jej życie wprost: "jednym cudem". I doprawdy trudno się z tą opinią nie zgodzić. Oto bowiem uboga, niepiśmienna córka wieśniaków z Lotaryngii, zgodnie z wolą Boga staje na czele armii i wyzwala Francję spod okupacji Anglików. Zaraz, zaraz… a skąd wiadomo, że taka jest wola Boga? A stąd, że Joanna d'Arc, bo to o niej mowa, taki nakaz otrzymała w nadprzyrodzonych wizjach, których doświadcza od 13 roku życia. Objawiają jej się św. Michał Archanioł, św. Katarzyna męczennica i św. Małgorzata męczennica, i powtarzają to, co ta dziewczynka czuje całą sobą: kraj pustoszy wojna, a straszliwie cierpią najubożsi. Kto z Bożą mocą odważy się stanąć w ich obronie? Ponieważ nikt się do tego nie kwapi, decyduje się na ten krok Joanna. Kobieta w rycerskiej zbroi, ze sztandarem z wezwaniem "Jezus i Maryja", na czele niedobitków królewskiej armii? To obraz tak nieprawdopodobny, że biorąc pod uwagę, iż wydarzył się naprawdę, śmiało można mówić o cudzie. Oto w maju 1429 roku pod obleganym przez Anglików Orleanem dochodzi do bitwy, w której Joanna d'Arc, zwana odtąd Dziewicą Orleańską, z szaleńczą brawurą naciera na wroga i zmusza go do odwrotu w popłochu. Cudowny sukces zatem? Tak, ale zakończony męczeńską śmiercią Joanny d'Arc, która pojmana w czasie jednej z późniejszych potyczek, trafia w ręce Anglików i ginie spalona na stosie 30 maja 1431 roku. Umiera, ale w pamięci ludzi i Kościoła jest odtąd czczona jako błogosławiona.