Słowa Najważniejsze

Czwartek 16 stycznia 2025

Czytania »

Marcin Jakimowicz W I czytaniu

|

16.01.2025 00:00 GOSC.PL

Dziś

Hbr 3,7-14 

Zachęcajcie się wzajemnie każdego dnia, póki trwa to, co zwie się «dziś» Hbr 3, 14

Kiedy zaczyna się starość? – zapytano ojca Joachima Badeniego. Odpowiedział, że wówczas, gdy zaczynamy żyć tym, co wydarzyło się w przeszłości. Możemy to czynić albo nucąc pod nosem mantrę „kiedyś były jakoś lepiej”, albo wchodząc w chlipanie w rękaw, samooskarżenie i rozdrapywanie ran. „Nieustannie na coś czekamy albo odkurzamy wspomnienia z przeszłości – podpowiadał dominikanin - A Bóg jest tu i teraz. Przed kilkudziesięciu laty byłem duszpasterzem, ale dziś mnie to w ogóle nie interesuje…” ‒ wspominał 92-latek o oczach młodzieniaszka – „A co Ojca interesuje, za pozwoleniem?”. „To, co tu i teraz. Nie wiem, skąd się bierze taka właściwość, zapewne z Ducha Świętego, z doświadczeń w ruchu Odnowy w Duchu Świętym. Bo moja mentalność, typowo charyzmatyczna karze mi zwracać się przede wszystkim ku temu, co jest, a nie ku temu, co było”. 

Bardzo dotyka mnie to, że w Pawłowej wyliczance z Listu do Rzymian („Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?”) Apostoł Narodów wspomina: „ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe”, ale… nie wymienia przeszłości. Od Chrystusa – przypomina mieszkańcom Wiecznego Miasta, nie może nas odłączyć ani teraźniejszość, ani przyszłość. Czy Paweł chciał przez to powiedzieć, że nasze rozdrapywanie ran, skupianie się na życiowych upadkach, grzechach (za które przecież zapłacił swą krwią Chrystus!), może skutecznie odciąć nas od strumienia łaski? 

To stara sztuczka z piekła rodem - koncentrowanie nas na wydarzeniach z przeszłości jedynie po to, by wzbudzić w nas poczucie winy i odciągnąć uwagę od tego co „tu i teraz”. Od tego „co zwie się «dziś»”.
 

Czytania »

Andrzej Macura Ewangelia z komentarzem

|

16.01.2025 00:00 GN 02/2025 Otwarte

Kim jest Bóg?

Mk 1,40-45 

Pewnego dnia przyszedł do Jezusa trędowaty i upadłszy na kolana, prosił Go: «Jeśli zechcesz, możesz mnie oczyścić ». A Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: «Chcę, bądź oczyszczony». Zaraz trąd go opuścił, i został oczyszczony.

Jezus surowo mu przykazał i zaraz go odprawił, mówiąc mu: «Bacz, abyś nikomu nic nie mówił, ale idź, pokaż się kapłanowi i złóż za swe oczyszczenie ofiarę, którą przepisał Mojżesz, na świadectwo dla nich».

Lecz on po wyjściu zaczął wiele opowiadać i rozgłaszać to, co zaszło, tak że Jezus nie mógł już jawnie wejść do miasta, lecz przebywał w miejscach pustynnych. A ludzie zewsząd schodzili się do Niego.

Jezus, zdjęty litością, wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł do niego: „Chcę, bądź oczyszczony”. Mk 1,41

Kim jest Bóg? Jaki jest? Od odpowiedzi na te pytania nie zależy może nasza wiara, ale na pewno nasza miłość do Niego. Ten Bóg, który objawił się przez Jezusa Chrystusa, jawi się nam jako ktoś dobry. Widać to wyraźnie w scenie czytanej dziś Ewangelii. Jezus spotyka trędowatego. Litując się nad nim, uzdrawia go. Oczyszcza z choroby, która nie dość, że powodowała wiele cierpień fizycznych, to jeszcze jako zakaźna zmuszała do odizolowania się od bliskich. Jezus nie tylko więc tego człowieka uleczył, ale i dał mu szansę powrotu do społeczności. Taki jest Bóg. Nie chce ludzkiego cierpienia. Nie chce nieszczęścia. W niebie usunie wszelkie cierpienie.

 

Ewangelia z komentarzem. Kim jest Bóg?
Gość Niedzielny

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Św. Joanna z Balneo

Na pierwszy rzut oka życie dzisiejszej patronki wyglądało tak: urodziła się bardzo religijnej rodzinie; gdy poczuła powołanie do życia zakonnego wstąpiła do kamedulskiego klasztoru św. Łucji we włoskim Bagno di Romagna; zmarła 16 stycznia 1105 roku w opinii świętości. Martyrologium Rzymskie dodaje jeszcze do tego, że zakonnica ta dała wspaniały przykład posłuszeństwa i pokory, a w chwili jej śmierci rozbrzmiały klasztorne dzwony. A, i jeszcze jedno. Jej imię brzmi Joanna. Joanna z Balneo, jak po łacinie brzmi włoska nazwa miasteczka Bagno – łaźnia. I tu jest haczyk w całej tej, niezwykle prostej historii, która mimo 900 lat przetrwała do naszych czasów. To, co na pozór wydaje się proste, gdy nieco się w to zagłębić, już takie proste i oczywiste nie jest. Po pierwsze, samo miasteczko Bagno di Romagna, swój złoty okres, także jako łaźnia rzymska, ma już dawno za sobą, gdy w IX wieku powstaje w nim kościół. Kościół nie powstaje tam ot tak, ale za sprawą naśladowców św. Romualda z Rawenny, założyciela Zakonu Kamedułów. Wokół klasztoru na nowo zaczyna organizować się życie miasteczka, a dawne miejsce relaksu dla ciała, staje się odtąd na kilka wieków miejscem duchowego oczyszczenia. I to w tym właśnie czasie do kamedulskiego klasztoru św. Łucji trafia nasza dzisiejsza patronka, Joanna. Spędzi w nim całe swoje życie i umrze w opinii świętości, jak zostało nam to o niej na wstępie oznajmione - co jednak oznacza to w praktyce? Życie pustelnicze, choć we wspólnocie. Wspólnotowo przeżywana jest Eucharystia i Liturgia Godzin, wspólnotowy charakter ma także rekreacja w niedzielę. Jednak poza tymi stałymi punktami dnia i tygodnia, w klasztorze panuje całkowite milczenie. Towarzyszy ono ascetycznym praktykom, samotnej pracy na świeżym powietrzu oraz nieustannej modlitwie i studiowaniu Pisma świętego, co dokonuje się przez pozostałą cześć dnia i nocy w pojedynczej celi. To dlatego najdoskonalszym i krańcowym sposobem realizacji powołania kamedulskiego jest rekluzja – całkowite odizolowanie, nie tylko od świata, ale i od wspólnoty. Jest to pełna ofiara z siebie ze względu na Boga i dla dobra wszystkich ludzi. W tym świetle, owe kilkanaście, a może kilkadziesiąt lat przeżytych w ten sposób przez naszą patronkę, bez słowa sprzeciwu i w całkowitym posłuszeństwie kamedulskiej regule, musiało robić wrażenie. I robiło, a co więcej, owo przekonanie o wyjątkowości tej zakonnicy, trwało niezmiennie w miejscowości Bagno di Romagna, przekazywane z pokolenia na pokolenie przez dobre 700 lat, zanim  Pius VII oficjalnie potwierdził kult św. Joanny z Balneo w roku 1823 jako tej, która w sposób doskonały zrealizowała swoim życiem charyzmat kamedułek zapisany w herbie zakonu. Czy wiecie państwo co się w nim znajduje? Dwa gołąbki pijące z jednego kielicha. Kielich oznacza eucharystyczną obecność Jezusa Chrystusa - źródło, z którego mnisi i mniszki nie tylko czerpią zdolność miłowania Boga i braci, ale które również oczyszcza. Tradycja kamedulska widzi też w dwóch gołąbkach komunię istniejącą pomiędzy dwiema formami życia kamedulskiego – pustelniczą, a mimo to wspólnotową.

Czytania »

Redakcja Na początku było Słowo

|

16.01.2025 07:25 GOSC.PL

Wierność jest nam potrzebna
Hbr 3, 7-14

Zobacz cykl audycji Radia eM:

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.