Wy natomiast przyszliście do góry Syjon, do miasta Boga żywego – Jeruzalem niebieskiego Hbr 12, 18-19
Godzina 19.00. Niedziela. Zaczynamy modlitwę wspólnoty i… od razu lądujemy w Sali Tronowej. W wymienionym przez Pawła towarzystwie, które powinno nas onieśmielać i zawstydzać: „niezliczonej liczby aniołów, Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, duchów ludzi sprawiedliwych, którzy już doszli do celu”. I pewnie rozpadlibyśmy się na kawałki, gdyby nie to, że sam Gospodarz spotkania „Pośrednik Nowego Testamentu” jest… naszym bratem. Jesteśmy błogosławionymi, zaproszonymi na ucztę Baranka.
„U ludzi to niemożliwe, u Boga na wszystko jest czas, zaświaty przyszły na świat i kręcą się wokół nas. I piją z nami herbatę, i sadzą cynie po wsiach”. – jest tak, jak w piosence Tomasza Budzyńskiego. I jak w wierszu Józefa Czechowicza: „Przenika się nawzajem tłum, Archanioły i ludzie”. Przyjmujemy to na wiarę, bo przecież perspektywa jest nieprawdopodobna.
Bóg dobrze się czuje w naszej obecności. Zaczynamy obsypywać Go „pocałunkami swych ust”: „Jesteś piękny”, „Jesteś Barankiem i lwem”, „Jesteś Pierwszym, który staje na końcu kolejki”, „Jesteś Zwycięzcą” – słychać w „salce na górze”. Czy te szczere wyznania troszkę Go onieśmielają? Pan Panów i Król Królów przyszedł przecież po to, by nam usługiwać.
Jezus przywołał do siebie Dwunastu i zaczął rozsyłać ich po dwóch. Dał im też władzę nad duchami nieczystymi i przykazał im, żeby nic z sobą nie brali na drogę prócz laski: ani chleba, ani torby, ani pieniędzy w trzosie. «Ale idźcie obuci w sandały i nie wdziewajcie dwóch sukien».
I mówił do nich: «Gdy do jakiegoś domu wejdziecie, zostańcie tam, aż stamtąd wyjdziecie. Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, wychodząc stamtąd, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich».
Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Wyrzucali też wiele złych duchów, a wielu chorych namaszczali olejem i uzdrawiali.
Oni więc wyszli i wzywali do nawracania się. Mk 6,12
Jezus rozsyła apostołów. Wypełniając powierzoną im misję, wyrzucają złe duchy i namaszczając olejem – uzdrawiają. No i przede wszystkim wzywają do nawrócenia, czyli uwierzenia w Dobrą Nowinę o Chrystusie. Po to ich posłano. Po to obdarowano ich nadzwyczajnymi mocami. Bo od tego, czy ludzie uwierzą Jezusowi, czy nie, zależy, czy znajdą drogę do życia wiecznego.
Sporo dywagujemy dziś na temat możliwości zbawienia ludzi nieochrzczonych, zastanawiamy się, czy zbawienia może dostąpić człowiek dobry, ale porzucający wiarę. Tymczasem ciągle jedyną pewną drogą do zbawienia jest uwierzenie Chrystusowi. Bo zbawienie jest łaską, nigdy zasługą za dobre życie. Nie powinniśmy o tym zapominać.
Ewangelia z komentarzem. Zbawienie jest łaską, nigdy zasługą za dobre życie
Św. Paweł Miki i Towarzysze
brewiarz.pl
Samuraj, który zostaje chrześcijańskim męczennikiem. Miasto kaźni, które staje się sercem chrześcijaństwa w Japonii. I bomba, która swoją mocą niszczenia ma przerazić wrogów, ale pierwsze co niszczy to największa katedra w całej Azji Wschodniej. Tak, dzisiejsza historia pełna jest fascynujących paradoksów. Zacznijmy jednak od początku – oto w roku 1549 na wyspę Kiusiu przybywa pierwszy misjonarz Japonii : św. Franciszek Ksawery. Przebywa tam zaledwie dwa lata, ale to wystarczy by Dobra Nowina z Kiusiu, przez Sikoku trafiła na trzecią z kolei wyspę Honsiu. To tam 15 lat później, w mieście Kioto, w rodzinie samuraja przychodzi na świat pierwszy ze wspominanych dzisiaj patronów. Gdy na 5 lat przyjmuje chrzest, gdy ma 22 wstępuje do Towarzystwa Jezusowego. Przez 10 lat jako kleryk pomaga misjonarzom i przygotowuje się do święceń kapłańskich. Tuż przed ich przyjęciem w rodzinnym Kioto trafia do więzienia. Za co? Za działanie na szkodę państwa – okazało się bowiem, że Dobra Nowina może zagrozić władzy szogunów. W więzieniu bohater naszej dzisiejszej historii spotyka 25 swoich towarzyszy, to jest : 2 jezuitów, 6 franciszkanów i 17 tercjarzy. Wszyscy zostali oskarżeni o to samo przestępstwo i każdy otrzymał ten sam wyrok : śmierć przez ukrzyżowanie. Jednak od miejsca kaźni – czyli Nagasaki na wyspie Kiusiu – dzieli ich bagatela 1000 km. Pokonają je w miesiąc, zmagając się z ranami, zmęczeniem i chłodem, bo podróżują zimą. Nasz niedoszły pierwszy kapłan pochodzenia japońskiego, zagrzewa ich do wytrwania w wierze. Nie ustaje nawet gdy idą na miejsce kaźni, wzgórze za miastem Nagasaki, gdzie przygotowano już dla nich 26 krzyży. Jeszcze z niego krzyczy do zebranych niczym prawdziwy samuraj : „Nie ma innej drogi do zbawienia niż droga chrześcijan. Przebaczam wszystkim, którzy przyczynili się do mojej śmierci. Nie czuję nienawiści, chcę wszystkich was zdobyć dla Chrystusa”. I on i towarzysze giną 5 lutego 1597 roku zakłuci lancami eskortujących ich żołnierzy, a dla chrześcijan w Japonii zaczyna się okres prześladowań. A jednak to właśnie tu, w Nagasaki, po 300 latach zostanie wzniesiona katedra Urakami, czyli Katedra Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny – główna świątynia archidiecezji Nagasaki, i największa katedra w całej Azji Wschodniej. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? To święty Paweł Miki i Towarzysze. Jednak do pełnej historii tego miejsca i tych ludzi wiary, warto dodać jeszcze jeden szczegół. Oto owa katedra w Nagasaki zostaje całkowicie zrównana z ziemią 9 sierpnia 1945 roku o godzinie 11.02. To wtedy bowiem dokładnie nad nią, w miejscu, gdzie została przelana krew pierwszych męczenników Dalekiego Wschodu, rozbłyska oślepiające światło niosące zagładę. Bomba atomowa.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.