Nie zapominajcie też o gościnności, gdyż przez nią niektórzy, nie wiedząc, aniołom dali gościnę. (Hbr 13, 2)
Ależ my często mylimy się co do ludzi, oceniając ich na pierwszy rzut oka! Niejeden raz przyszło nam się później gryźć w język, a i w sumieniu gryźć z powodu własnej głupoty. Dobra wieść jest taka, że to po prostu skłonność naszej ludzkiej natury (łamane przez) umysłu. Zła – że poddawanie człowieka ocenie i to na podstawie jego wyglądu jest po prostu prymitywne i wiąże się z poczuciem wyższości. Tymczasem w Ewangelii wielokrotnie znajdujemy pouczenia odnoszące się do tej ludzkiej skłonności, oraz sytuacje, z których ewidentnie wynika, że Pan Bóg ma zupełnie inne podejście. „Dobrze widzi się tylko sercem” i „najważniejsze jest niewidoczne dla oczu” cytujemy, owszem, chętnie, ale już w codziennym życiu najczęściej to nasze oczy stanowią pułapkę będącą zagrożeniem dla braterskiej miłości, o której mówi autor Listu do Hebrajczyków. Jednym z jej wyrazów jest gościnność. Dodać należy, że nie chodzi zapewne jedynie o umiejętność otwarcia drzwi mieszkania i zaparzenia kawy, czy zrobienia kanapki nieoczekiwanemu gościowi. Swoją drogą... ileż to aniołów przechodziło już pod tymi naszymi drzwiami i nie doczekali się ich otwarcia?
Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: «To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał».
Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał.
Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: «Proś mnie, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce.
Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
Ilekroć go [Jana] posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał. Mk 6,20
Życie na dwa fronty zazwyczaj kończy się tragedią. Postawa króla Heroda i ścięcie Jana to idealny przykład takiej sytuacji. Z jednej strony Herod lubi słuchać Jana, z drugiej podoba mu się dotychczasowe życie i nie ma zamiaru go zmieniać. Żyje więc podwójnym życiem. Przez jakiś czas może tak postępować bez odczuwania konsekwencji, ale ostatecznie w nieoczywistych okolicznościach prowadzi to do śmierci Jana Chrzciciela. Tragedią jest nie tylko śmierć Jana, ale również los Heroda, który żyje w lęku i obsesji w związku z tym, co się wydarzyło. Jana pamiętamy jako odważnego męczennika, Herod to władca, który prawie traci rozum, mierząc się z konsekwencjami swoich decyzji.
Ewangelia z komentarzem. Życie na dwa fronty zazwyczaj kończy się tragedią
Św. Ryszadr
brewiarz.pl
Kogo dzisiaj wspominamy? Świętego Ryszarda, Króla, choć żadne historyczne źródła o jego królowaniu nie wspominają. Bardziej prawdopodobne, że był księciem lub królewskim krewnym. To by tłumaczyło jego drugi tytuł : św. Ryszard z Saksonii lub z Wessex. Te dwie nazwy podawane są bowiem jako najbardziej prawdopodobne miejsca sprawowania przez niego władzy. Jest także w związku z dzisiejszym patronem także i trzeci jego tytuł : św. Ryszard Pielgrzym. Dlaczego właśnie taki? Ano bo po śmierci żony, miał razem z dwoma swoimi synami udać się z pokutną pielgrzymką najpierw do Rzymu, a następnie do Ziemi Świętej. Trzecie swoje dziecko, jedenastoletnią córkę oddał na ten czas pod opiekę zakonnic w klasztorze św. Scholastyki w Wimborne. Zresztą w związku z tą wyprawą, w hagiografii znaleźć możemy tego człowieka także pod jeszcze jednym przydomkiem : św. Ryszard z Lukki. Lukki czyli miejscowości w Toskanii, gdzie nasz patron zmęczony trudami pielgrzymki, zachorował i zmarł. Było to 7 lutego 722 roku, a państwo mogą zachodzić w głowę z jakiej racji został on właściwie wyniesiony do chwały ołtarzy. Zamiast odpowiadać wprost na tak postawione pytanie przedstawię dwie przesłanki takiej decyzji. Pierwsza jest nieziemska : oto grób tego człowieka w kościele św. Frediana w Lucce szybko zaczął słynąć cudami. Ale gdyby takie tłumaczenie zupełnie do państwa nie przemawiało, to mam jeszcze drugą, zupełnie zwyczajną przesłankę, przemawiającą za świętością Ryszarda. Jaką? Otóż gdy wyrusza wraz z synami na pokutną pielgrzymkę, gdy wspólnie odwiedzają kolejne sanktuaria, gdy modlą się razem przy kolejnych grobach Świętych, dokonuje się prawdziwy i niepodważalny cud. Cud, którego jednak wtedy nie widać. W pełni ujawni się on bowiem dopiero wiele lat po śmierci dzisiejszego patrona św. Ryszarda. Jaki to cud? Oto wszystkie jego dzieci zostają ogłoszone świętymi. Synowie po śmierci ojca kontynuują pielgrzymkę do Ziemi Świętej, by po powrocie wstąpić do benedyktynów na Monte Cassino. Córka zostaje zaś zakonnicą w klasztorze, w którym wcześniej znalazła opiekę i edukację. Czy tutaj kończy się ich historia? Nie. Cała trójka spotyka się ponownie w Bawarii, dokąd zostaje wysłana do pomocy w misjach przez biskupa – św. Bonifacego-Winfryda – prawdopodobnie ich krewnego. Trawestując pewną reklamę : dać życiem taki przykład swoim dzieciom, żeby sięgnęły świętości? Bezcenne. A propos, czy wiecie państwo jakie imiona nosiły pociechy dzisiejszego patrona, św. Ryszarda? To święci Willibald i Winebald oraz ich siostra Walburga.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.