Tamtym słowo usłyszane nie było pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli. (Hbr 4, 2)
Niezwykle to ciekawe, że autor Listu do Hebrajczyków zamiast dosłownego „odpoczywania” używa w tekście słowa „szabatowanie”. A to zawsze coś więcej. Cisza, pogoda, pokój i wytchnienie – te cztery zawsze powinny towarzyszyć prawdziwemu odpoczywaniu, czy też „szabatowaniu” i odnosić się również do tego, czego oczekujemy w wieczności. Wieczne nic nierobienie? Wielu żartobliwie się już usiłowało wykłócać z taką wizją niebiańskiej szczęśliwości. I słusznie, bo oddać ją jakąkolwiek ziemską metaforą jest niemożliwym. Trwanie w obecności Boga oznacza więcej, niż w tym życiu jesteśmy w stanie pojąć, czy nawet sobie wyobrazić. Tak, jak Izraelici opuszczając Egipt nie wyobrażali sobie właściwie po co wyruszają w tak długą i trudną drogę. Popełnili zasadniczy błąd – „słowo usłyszane nie było (im) pomocne, gdyż nie łączyli się przez wiarę z tymi, którzy je usłyszeli”. Łączność w wierze z tymi, którzy usłyszeli Dobrą Nowinę wprost, to oczywiście wyzwanie, zwłaszcza po dwóch tysiącach lat istnienia Kościoła. Czy warto jednak szukać innych ścieżek, skoro i tak nie da się nimi wejść do odpoczynku?
Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszano, że jest w domu. Zebrało się zatem tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
I przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy».
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: «Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?»
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: «Czemu myśli te nurtują w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć paralitykowi: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje nosze i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje nosze i idź do swego domu!»
On wstał, wziął zaraz swoje nosze i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga, mówiąc: «Nigdy jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego».
Cóż jest łatwiej: powiedzieć paralitykowi: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje nosze i chodź? Mk 2,9
Mowa i znaki to narzędzia, którymi posługuje się Jezus. Powiedzieć można wiele rzeczy, ale gdy tylko On mówi, Jego słowo dokonuje tego, czego On chce. Znaki potwierdzają skuteczność nauczania Chrystusa, ale też świadczą o Nim, o Jego tożsamości. Może nieraz trudno nam we właściwy sposób rozumieć sens znaków i słów związanych z naszą wiarą. Zdarza nam się chcieć znaków dla samych znaków albo wypowiadamy słowa, których spełnienia nie zawsze w pełni świadomie chcemy. W Jezusie wszystko jest świadome i spójne – wie, co ma powiedzieć i co zrobić dla nas.
Ewangelia z komentarzem. Mowa i znaki to narzędzia, którymi posługuje się Jezus
Św. Antoni brewiarz.pl Gdzie nie spojrzeć pustynia. Na prawo piasek, na lewo piasek, za nami całe morze piasku, a przed nami grota. Wewnątrz, poza Pismem Świętym i miejscem przeznaczonym do leżenia, nie ma kompletnie nic. Idealne miejsce, żeby w skrajnej ascezie osiągnąć spokój. Święty spokój. No i jest jeszcze człowiek, który w takich warunkach ten wymarzony spokój chce osiągnąć. Trafił tutaj kierując się wskazaniami Ewangelii ze Środkowego Egiptu. Mógł być wtedy rok 271, może 72. Bohater tej opowieści stracił wcześniej oboje rodziców, sprzedał ojcowiznę i rozdawszy majątek ubogim, sam stał się ubogi. W tym sensie, że od teraz miał już wszystko u Boga. Stąd ta pustynia. Ale jakżeby się zdziwił każdy, kto chciałby zobaczyć obraz przedstawiający dzisiejszego patrona na tej pustyni. A ten wdzięczny temat podejmowali przez wieki najróżniejsi malarze. Oto bowiem nie zobaczymy na tych płótnach żadnego tam pustynnego landszaftu ze świętym na pierwszym planie. Zamiast sennego krajobrazu ukarze się naszym oczom zażarta walka. Bynajmniej nie ze zwierzętami, choć bestie, które otaczają patrona mają także zwierzęce pyski. Kim więc są? To pokusy. A właściwie to diabły, które pragną by opisywany dziś człowiek porzucił swoje ubogie, Bogiem wypełnione życie i zaczął żyć światowo. Czyż Aleksandria, jeden z najważniejszych ośrodków życia w tamtych czasach nie leży na wyciągnięcie ręki? Czyż jego rodzice nie byli zamożni? Czy nie należy mu się takie życie, jakie wiódł kiedyś? Szczęśliwie, dzisiejszy święty nie uległ. Naprawdę całkowicie oddał się Bogu. Dlatego przeżył na pustyni, dlatego zainspirował wielkie rzesze innych eremitów do ubogiego życia. Dlatego dożył 105 lat. Według podania zmarł 17 stycznia 356 roku. O kim mowa? O św. Antonim Wielkim, pustelniku.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.