(Iz 35,1)
Niech się rozweselą pustynia i spieczona ziemia, niech się raduje step i niech rozkwitnie! (Iz 35,1)
To tylko słowa, a liczą się czyny. Tak zazwyczaj komentujemy wszelkie obietnice składane przez tych, którym zależy na zdobyciu naszego zaufania. Z wrodzoną podejrzliwością traktujemy daleko idące deklaracje. Mentalność „nie uwierzę, dopóki nie zobaczę” to też efekt naszej natury skażonej przez grzech. Bo przecież gdyby nie on, w sposób naturalny wierzylibyśmy sobie nawzajem i Bogu na słowo.
W dzisiejszym fragmencie z Księgi Izajasza gęsto od obietnic, które w zderzeniu z tym, co widzimy, wydają się niewykonalne. Nie ma w nas, przyznajmy, wiary, że „trysną zdroje wód na pustyni i strumienie na stepie; spieczona ziemia zmieni się w pojezierze, spragniony kraj w krynice wód; a badyle w kryjówkach, gdzie legały szakale – w trzcinę i sitowie”, nie dowierzamy, że „ustąpi smutek i wzdychanie”. Rzeczywistość dostępna zmysłami i doświadczana na co dzień zdaje się nie ułatwiać wiary w to, że Bóg może tego wszystkiego dokonać. Nie wierzymy Bogu na słowo, chcemy konkretów. Tymczasem, jak przekonuje Maria Miduch, doktor teologii w zakresie judaistyki i hermeneutyki biblijnej „w przestrzeni kształtowanej przez Biblię to właśnie dawar [czyli słowo – J.Dz.] będzie tym, czemu należy ufać, na czym należy się oprzeć. W żadnym wypadku nie można go zbagatelizować, usunąć na bok, dając pierwszeństwo temu, co widzą oczy lub czego dotykają ręce”. I dalej: „W myśl Biblii pierwsze słowo, jakie zostało wypowiedziane, to słowo samego Boga w akcie stworzenia. Nie można zaprzeczyć, że miało ono konkretne, widzialne efekty. To właśnie wypowiedziane w Księdze Rodzaju „niech się stanie” oraz wynik owych słów napełniły dawar znaczeniem konkretu”.
Niech się rozweselą…niech się radują…niech rozkwitnie… Same konkrety. Bo „niech się tak stanie” wypowiada Ten, dla którego słowo nie jest czczą obietnicą.
Pewnego dnia, gdy Jezus nauczał, siedzieli tam też faryzeusze i uczeni w Prawie, którzy przyszli ze wszystkich miejscowości Galilei, Judei i z Jeruzalem. a była w Nim moc Pańska, tak że mógł uzdrawiać.
Wtem jacyś mężczyźni, niosąc na łożu człowieka, który był sparaliżowany, starali się go wnieść i położyć przed Nim. Nie mogąc w żaden sposób go przenieść z powodu tłumu, weszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem na sam środek, przed Jezusa.
On, widząc ich wiarę, rzekł: «Człowieku, odpuszczone są ci twoje grzechy». Na to uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli się zastanawiać i mówić: «Kimże on jest, że wypowiada bluźnierstwa? Któż może odpuścić grzechy prócz samego Boga?»
Lecz Jezus przejrzał ich myśli i w odpowiedzi na nie rzekł do nich: «Co za myśli nurtują w sercach waszych? Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy powiedzieć: „Wstań i chodź”?
Otóż żebyście wiedzieli, że Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do sparaliżowanego: «Mówię ci, wstań, weź swoje łoże i idź do domu!» I natychmiast wstał wobec nich, wziął łoże, na którym leżał, i poszedł do swego domu, wielbiąc Boga.
Wtedy zdumienie ogarnęło wszystkich; wielbili Boga i pełni bojaźni mówili: «Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj».
Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj. (Łk 5,26)
Przynoszą chorego, szukając ratunku. Na drodze do Uzdrowiciela spotykają ludzi, którzy stają się nieprzekraczalną barierą. Może były prośby, błagania, przekonywanie czy kłótnie, ale nic nie zadziałały.
Skoro nie da się wejść od frontu, trzeba znaleźć inną drogę – tym razem prowadzi ona przez dach. Ludzka pomysłowość nie zna granic. W drodze do Boga każda ścieżka jest możliwa, a serce staje się przewodnikiem. To ono przeciera szlaki, dla niego nie ma rzeczy niemożliwych. Widząc ich wiarę, Jezus dokonuje wielkich rzeczy, a tłum mówi: „Przedziwne rzeczy widzieliśmy dzisiaj”. Serce jest tu źródłem działania – wzrusza i zadziwia.
Ewangelia z komentarzem. W drodze do Boga każda ścieżka jest możliwa
Dzisiejszy patron stanowi wyzwanie. Ale nie swoją historią życia, bo ta jest prosta i trzyzdaniowa. Był azteckim rolnikiem z końca XV wieku, który przyjął chrzest z rąk hiszpańskich misjonarzy. Pewnego dnia ukazała mu się Maryja i poprosiła, żeby w tym miejscu gdzie stoi powstała dla niej kaplica. Pomimo trudności i niedowierzania ze strony kapłanów spełnił to polecenie i zamieszkał w jednym z pomieszczeń kaplicy. Mówiłem, że to prosta historia życia? A teraz wyzwanie z nią związane. Oto po dziś dzień św. Juan Diego, a o nim mowa, ma swoich zaciekłych zwolenników i przeciwników. Jedni twierdzą, że wszystko w jego życiu przebiegło tak, jak to opisałem, a nawet jeszcze barwniej. Inni utrzymują, że trudno o tym Indianinie sprzed 500 lat powiedzieć cokolwiek pewnego. Gdziekolwiek nie leżałaby w tym sporze prawda, jedno w związku z jego osobą jest jednak pewne: na pamiątkę swojego spotkania z Maryją w sobotni poranek 9 grudnia roku 1531 św. Juan Diego otrzymał Jej wizerunek utrwalony na płaszczu, a obraz ten, zwany Matką Bożą z Guadelupe, jest do dzisiaj czczony przez miliony wiernych. A z tej perspektywy nie ma znaczenia, kim historycznie był ten Indianin, tylko do Kogo prowadził i nadal prowadzi innych.Dzisiejszy patron stanowi wyzwanie. Ale nie swoją historią życia, bo ta jest prosta i trzyzdaniowa. Był azteckim rolnikiem z końca XV wieku, który przyjął chrzest z rąk hiszpańskich misjonarzy. Pewnego dnia ukazała mu się Maryja i poprosiła, żeby w tym miejscu gdzie stoi powstała dla niej kaplica. Pomimo trudności i niedowierzania ze strony kapłanów spełnił to polecenie i zamieszkał w jednym z pomieszczeń kaplicy. Mówiłem, że to prosta historia życia? A teraz wyzwanie z nią związane. Oto po dziś dzień św. Juan Diego, a o nim mowa, ma swoich zaciekłych zwolenników i przeciwników. Jedni twierdzą, że wszystko w jego życiu przebiegło tak, jak to opisałem, a nawet jeszcze barwniej. Inni utrzymują, że trudno o tym Indianinie sprzed 500 lat powiedzieć cokolwiek pewnego. Gdziekolwiek nie leżałaby w tym sporze prawda, jedno w związku z jego osobą jest jednak pewne: na pamiątkę swojego spotkania z Maryją w sobotni poranek 9 grudnia roku 1531 św. Juan Diego otrzymał Jej wizerunek utrwalony na płaszczu, a obraz ten, zwany Matką Bożą z Guadelupe, jest do dzisiaj czczony przez miliony wiernych. A z tej perspektywy nie ma znaczenia, kim historycznie był ten Indianin, tylko do Kogo prowadził i nadal prowadzi innych.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.