Ja byłam przy Nim mistrzynią, rozkoszą Jego dzień po dniu, cały czas igrając przed Nim, igrając na okręgu ziemi, znajdując radość przy synach ludzkich (Prz 8,30)
Na początku była Mądrość. I nie jest to bynajmniej konkurencyjna dla Prologu św. Jana wersja wydarzeń. Jan mówi o Logosie, czyli Słowie, ale greckie słowo logos oznacza również pewną wewnętrzną racjonalność, porządek. A mądrość taka jest właśnie: sensowna, uporządkowana. Nawet jeśli to sens i porządek nie według naszych wyobrażeń i ograniczeń umysłu. Nie jest to konkurencja dla Prologu Jana, bo ojcowie Kościoła utożsamiali Mądrość przedwieczną, o której dzisiaj czytamy w Księdze Przysłów, właśnie z odwiecznym Słowem, Synem Bożym.
Można bez końca delektować się różnymi wersjami tłumaczeń początku dzisiejszego słowa. W jednej z nich czytamy: „Pan mnie stworzył, swe arcydzieło, przed swymi czynami, od dawna, od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała”. W innej zaś: „Pan mnie zrodził jako początek swej mocy, przed dziełami swymi, od pradawna. Od wieków zostałam ustanowiona, od początku, przed pradziejami ziemi”. Najmocniej przemawia chyba to „arcydzieło” i ten nieskrywany zachwyt Mądrości samą sobą. Jak wielkim arcydziełem musi być ta, która była „przy Nim mistrzynią”, była z Nim, „gdy niebo umacniał”. Jak bardzo podobni do niej musimy być, skoro znajduje „radość przy synach ludzkich”. Jak straszną karykaturą samych siebie musimy być, gdy to podobieństwo do Mądrości staje się coraz mniej dostrzegalne.
W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa.
Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”.
Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Jeszcze nie nadeszła godzina moja”.
Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.
Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary.
Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą”. I napełnili je aż po brzegi. Potem do nich powiedział: „Zaczerpnijcie teraz i zanieście staroście weselnemu”. Ci zaś zanieśli.
A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem, i nie wiedział, skąd ono pochodzi, ale słudzy, którzy czerpali wodę, wiedzieli, przywołał pana młodego i powiedział do niego: „Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory”.
Taki to początek znaków uczynił Jezus w Kanie Galilejskiej. Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie.
Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie. (J 2,5)
Częstochowa. Wielu z nas nosi obrazy i emocje związane z tym miejscem. Wzgórze, pnąca się bez końca droga pod górę, coraz wyraźniejsze mury i wieża. Doświadczenie przejścia ze świata pełnego hałasu w ciszę, z gorąca w miły chłód, z oślepiającego słońca w mistyczny półmrok. Z upływem czasu człowiek odnajduje się w tej przestrzeni, gdzie wszyscy patrzą w jednym kierunku. Wpatrują się w twarze Jezusa i Maryi, których spojrzenia przenikają serca i historie stojących pod obrazem. Tam też słowa z Kany Galilejskiej nabierają szczególnej mocy i sprawczości: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Jasna Góra to przede wszystkim miejsce jednego cudu: tu wszyscy mówią, że idą do Maryi, a patrząc na Nią i Jej dłoń, odkrywają dla swojego życia Jezusa.
Ewangelia z komentarzem. Idą do Maryi, patrząc na Nią i Jej dłoń, odkrywają dla swojego życia Jezusa
Ale z perspektywy ówczesnych mieszkańców Francji, szczególnie tych wychowanych w przywiązaniu do monarchicznych i feudalnych wartości, które są odzwierciedleniem w Boskiego porządku świata, otóż z ich perspektywy rewolucja była czymś niepojętym i przerażającym. I nie chodzi tutaj jedynie o cechujące ją okrucieństwo, bo tego akurat w XVIII wieku nie brakowało na co dzień. Prawdziwy szok przeżyli dopiero wtedy, gdy zobaczyli jak znany im świat, oparty na zasadach, które od wieków konstytuowały Europę, ulega rozbiciu w perzynę. I tego właśnie doświadczyła dzisiejsza patronka, gdy licząc sobie zaledwie 16 lat zobaczyła koniec świata, który dosłownie zobrazowała jej śmierć ojca, dziedzica na zamku w Ages, z rąk rewolucjonistów. Ona sama razem z matką ocaliły życie, ale trafiły do więzienia. Po wypuszczeniu na wolność nasza młoda arystokratka podjęła walkę o zagrabiony majątek. Sądowa batalia wymagała z jej strony odwagi i nawet zakończyła się wygraną, ale dla bezpieczeństwa musiała po rozprawie opuścić rodzinne strony. I tak oto stanęła na życiowym rozdrożu. Z jednej strony miała dalsze rozpaczliwe próby ratowania świata, który znała. Z drugiej odrzucenie tego świata i oddanie się Bogu na wyłączność, najlepiej w klasztorze, który od szaleństwa rewolucyjnej rzeczywistości odcinał się klauzurą. Zanim jednak nasza patronka podjęła w tym względzie decyzje, poprosiła o radę kapłana, który z narażeniem życia pełnił swoja posługę w tych właśnie zwariowanych czasach. Po latach okazało się, że był to święty Andrzej Hubert Fournet, który swoją odpowiedzią kompletnie ją zaskoczył. Doradził jej bowiem, żeby wybierając kształt swojego powołania nie szukała jedynie zaspokojenia własnej potrzeby życia z Bogiem i ucieczki od szaleństwa rewolucyjnej rzeczywistości. Co miała zatem robić? Pełnić wolę Bożą przez spożytkowanie talentów, jakimi Stwórca ją wyposażył. To właśnie ten kapłan zachęcił naszą dzisiejszą świętą do zaangażowania się w stworzenie nowej wspólnoty zakonnej – Córek Krzyża - której charyzmatem miała być opieka nad chorymi i ubogimi oraz wychowanie dziewcząt, szczególnie wiejskich. W ten sposób mogła spożytkować obrotność i wiedzę, jakie szły w parze z jej pochodzeniem i wykształceniem, a jednocześnie ofiarować całą swą pracę na chwałę Bożą i pożytek zbawienny tak dla własnej duszy, jak i dla bliźnich. Decyzja, którą wtedy podjęła nasza patronka zaowocowała powstaniem ponad sześćdziesięciu domów zakonno-wychowawczych, które w rzeczywistości porewolucyjnej Francji były nie do przecenienia. Założycielka i przełożona Córek Krzyża zmarła w opinii świętości 26 sierpnia roku 1838. Czy wiecie państwo o kogo chodzi? Wspominamy dzisiaj św. Joannę Elżbietę Bichier des Ages.