Taki był widok tego, co było podobne do chwały Pańskiej. Oglądałem ją (Ez 1,28)
„X było miastem mistycznym”, wypaliłem kiedyś nieopacznie w towarzystwie, które – jak się okazało – nie zasługiwało na podzielenie się wspomnieniem pewnego ważnego okresu w życiu. Nie zasługiwało, bo reakcją był drwiący uśmieszek. Bo co dobrego może pochodzić z X… Jeden uśmieszek miałby przekreślić moje najgłębsze przekonanie, że w miejscu nie kojarzącym się (patrząc z zewnątrz lub tylko przejazdem) z niczym „mistycznym” działy się rzeczy, które zmieniły wiele życiorysów, były namacalnym doświadczeniem Bożej ingerencji? Tylko dlatego, że nie nazywa się Fatima, Lourdes, Częstochowa, Łagiewniki, ani nie działa w nim żadna „medialnie uznana” wspólnota – tylko dlatego nie ma w nim miejsca na suwerenne działanie Bożego Ducha?
Na początku dzisiejszego czytania dowiadujemy się o wydarzeniu „w ziemi Chaldejczyków nad rzeką Kebar”. Ta ziemia nie mogła kojarzyć się wówczas z niczym dobrym. A jednak czytamy o Ezechielu, że „była tam nad nim ręka Pańska”. Tam właśnie. Tam właśnie ma widzenie, które jednoznacznie opisuje jako demonstrację chwały Pańskiej. „Oglądałem ją”, zaświadcza. Ale że w ziemi Chaldejczyków?
Nie daj sobie odebrać doświadczenia Boga w najbardziej dyskretnych, tobie tylko znanych, momentach życia, miejscach, nie kojarzących się - patrząc z zewnątrz, przejazdem - z niczym wystrzałowym. Ale też nie opowiadaj o tym każdemu. Nie rzuca się pereł na podeptanie… Niech mówią, że… Ty sam wiesz, kim jesteś i co oglądały twoje oczy, czego doświadczyło twoje serce.
Gdy Jezus przebywał w Galilei z uczniami, rzekł do nich: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Oni zabiją Go, ale trzeciego dnia zmartwychwstanie». I bardzo się zasmucili.
Gdy przyszli do Kafarnaum, przystąpili do Piotra poborcy didrachmy z zapytaniem: «Wasz Nauczyciel nie płaci didrachmy?» Odpowiedział: «Tak».
Gdy wszedł do domu, Jezus uprzedził go, mówiąc: «Szymonie, jak ci się zdaje: Od kogo królowie ziemscy pobierają daniny lub podatki? Od synów swoich czy od obcych?» Gdy Piotr powiedział: «Od obcych», Jezus mu rzekł: «A zatem synowie są wolni. Żebyśmy jednak nie dali im powodu do zgorszenia, idź nad jezioro i zarzuć wędkę. Weź pierwszą złowioną rybę, a gdy otworzysz jej pyszczek, znajdziesz statera. Weź go i daj im za Mnie i za siebie».
Wasz Nauczyciel nie płaci didrachmy? Odpowiedział: „Tak”. (Mt 17,24-25)
Podatki, VAT, brutto czy netto. Stopy procentowe, inflacja lub deflacja. Kursy walut, akcji, inwestowanie aktywne czy też pasywne. Codzienny język jest przesycony pojęciami ze świata ekonomii i finansów. Nie wszystko rozumiemy. Wiemy jedno: aby żyć, musimy poruszać się w świecie, w którym pieniądz często wyznacza reguły gry. Dzisiejszy fragment Ewangelii pomaga nam poruszać się w tej przestrzeni życia.
Po pierwsze – bądź prawdomówny. „Wasz Nauczyciel nie płaci didrachmy?” – pytają się poborcy. Piotr nie kłamie i nie kombinuje. Odpowiada zgodnie z prawdą. Po drugie – Jezus potrafi poruszać się w regułach tego świata. Potrafi zadbać o najmniejszy szczegół. Mówi: zarzuć wędkę, otwórz pyszczek i znalezionym staterem zapłać podatek.
Ewangelia z komentarzem. Jezus potrafi poruszać się w regułach tego świata
Była młodą wdową z szóstką dzieci. Do tego nie mieszkała już na swoim zamku, tylko w posiadłości teścia, będąc całkowicie zależna od dobrej woli jego samego oraz towarzyszącej mu metresy, czyli de facto kochanki. Gdyby jeszcze wyszła ponownie za mąż, ale nie. Joanna Franciszka de Chantal chciała po prostu dobrze wychować swoje dzieci, a jako wdowa oddać się do dyspozycji Bogu. I tak ze zwykłej, młodej i raczej zadowolonej z życia arystokratki, stała się ikoną ascezy i umartwienia. Na szczęście pod tą maską całkowitej surowości było tyle autentycznego bólu po stracie oraz pragnienia bliskości Boga, że nie uszło to uwagi pewnego Bożego człowieka, św. Franciszka Salezego, który poznał baronową de Chantal w roku 1604. I było to najważniejsze spotkanie w jej życiu, bo pokazało jej Boga, który pragnie 'bardziej miłosierdzia niż ofiary'. A jeżeli prosi o tę ofiarę, to ma nią być przede wszystkim skruszone, wewnętrznie umartwione i wypełnione Bożą obecnością serce, zdolne do litowania się nad bliźnimi. W przypadki św. Joanny Franciszki de Chantal owa litość zaowocowała nową zakonną rodziną, której charyzmatem był nieustanny modlitewny szturm do nieba w intencjach wszystkich osób, które wcześniej do nieba chciała zaprowadzić surowością swojego życia.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.