Jeśli jest coś, o czym by się rzekło: «Patrz, to coś nowego» - to przecież istniało to już w czasach, które były przed nami (Koh 1, 10)
Jestem bardzo sceptyczny, gdy słyszę oburzone głosy: „Tego nigdy w Kościele nie było!”. Naprawdę? Nie było komunii przyjmowanej na dłoń? Nie było diakonów stałych? Moim tekstom o tych ostatnich doklejano łatkę: „heretyk, modernista”. „Rzeczywiście obserwujemy ostatnio w sieci nagły wysyp ekspertów od diakonatu stałego… ‒ uśmiecha się gorzko ks. Grzegorz Strzelczyk ‒ Zdumiewa mnie ignorancja tych komentatorów. Jaka protestantyzacja? Może już lepiej prawosławizacja, bo w Kościołach wschodnich diakonat jest praktykowany nieprzerwanie od czasów apostolskich Diakonat stały nie jest, jak czytam w komentarzach, «duszpasterską nowinką». Znany jest w Kościele od czasów apostolskich”.
Identycznie jest przecież z komunią przyjmowaną na rękę. Jeśli „kiedyś tego nie było”, Ojcowie Kościoła uprawiali religious fiction na długo przed narodzinami Stanisława Lema. Mylił się Dionizy Aleksandryjski („stał przy stole, i wyciągał ręce na przyjęcie Świętego Pokarmu”), czy św. Cyryl Jerozolimski („Podstaw dłoń lewą pod prawą niby tron, gdyż masz przyjąć Króla”). Za Koheletem mam ochotę wówczas zawołać: „Nic nowego pod słońcem”.
Ileż razy to, co okrzyknięto właśnie nową modą, stylem życia i kolejną rewelacyjną receptą na zdrowie, okazywało się praktyką od wieków zakorzenioną w tradycji Kościoła? Minimalizm, poprzestawanie na tym, co się ma? Przecież to dewiza Abby Syracha. „We wszystkich czynach swych bądź umiarkowany, a żadna choroba nie zbliży się do ciebie” (Syr 31,22). Umiar? To Paweł! „Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni” (2 Tm 6,8). Wyciszenie? To echo słów VII-wiecznego pustelnika Izaaka z Niniwy. „Cisza, podobnie jak promień słońca, oświeci cię w Bogu”.
Tetrarcha Herod posłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Chrystusa i był zaniepokojony. Niektórzy bowiem mówili, że Jan powstał z martwych; inni, że zjawił się Eliasz; jeszcze inni, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał.
A Herod mówił: «Jana kazałem ściąć. Któż więc jest ten, o którym takie rzeczy słyszę?» I starał się Go zobaczyć.
Ewangelia z komentarzem. Cuda. Jednych cieszą, innych niepokoją. Dlaczego?Tetrarcha Herod posłyszał o wszystkich cudach zdziałanych przez Chrystusa i był zaniepokojony. Łk 9,7
Zastanawiające, prawda? Herod, słysząc u cudach Jezusa, jest zaniepokojony. Czym właściwie? Przecież każdy uczciwy człowiek z takiego obrotu spraw powinien raczej się cieszyć! Ale Herod uczciwy nie był. Wiedział, że do wielu innych nieprawości, które popełnił, dodał zabójstwo proroka. Dla niego zmartwychwstały Jan – jak myślał o Jezusie – czy jakikolwiek inny Boży wysłannik stanowił zagrożenie.
Tak bywa i dziś. Wieści o cudach jednych cieszą, w innych budzą obawy, które wynikają ze strachu przed karą za popełnione nieprawości. Oni wiedzą, że jeśli chcą uniknąć kary, powinni się nawrócić. Ale w bagnie nieprawości jest im dobrze.
Za sceptycyzmem wobec czegoś, co potwierdza wiarę w Chrystusa, stoi nieraz obawa.
Precyzyjna diagnostyka. Wysoka specjalizacja. Nowoczesna technologia. Czego nie potrafi dziś współczesna medycyna? Co mogą jej jeszcze zaoferować dzisiejsi patroni, bracia Kosma i Damian, lekarze z końca III wieku? Z całą pewnością ci dwaj święci pochodzący prawdopodobnie z Arabii i mający mocne chrześcijańskie korzenie, nie nauczą dzisiejszych doktorów, jak skutecznie leczyć ludzi. Ale wciąż mogą być inspiracją, gdy chodzi o podejście do chorego. Praktykowali w Cylicji. Służyli zarówno chrześcijanom jak i poganom. Ich posługa wśród tych ostatnich owocowała nie tylko powrotem do zdrowia, ale licznymi nawróceniami. Odznaczali się niezwykłą sumiennością i serdecznością. W szczególny sposób zajmowali się biednymi. Wszystkie życiorysy wspólnie podkreślają, że za swe usługi nie pobierali zapłaty. Uważali, że wszystko mają od Boga i należy to do Boga i Jego stworzeń. Z całą pewnością nie brakowało wtedy ludzi, którzy takie podejście do wyuczonego, trudnego zawodu medyka, traktowali jako zwykłe psucie rynku. Jednak Kosma i Damian śmierć ponieśli nie z rąk kolegów po fachu, tylko pogan w czasie prześladowań za cesarza Dioklecjana. Prawdopodobnie byli to ci poganie, którzy nigdy nie zapadli na zdrowiu, a więc nigdy nie trafili pod opiekę świętych Kosmy i Damiana. Ale pewności w tym względzie nie ma. W końcu Jezusa na Golgotę odprowadzili ci sami ludzie, którzy kilka dni wcześniej radośnie witali go wjeżdżającego do Jerozolimy.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.