Słowa Najważniejsze

« » Październik 2024
N P W Ś C P S
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9

Niedziela 6 października 2024

Czytania »

Andrzej Macura w I czytaniu

|

06.10.2024 00:00 GN 40/2024 Otwarte

Z gliny i z żebra

To tzw. opowiadanie mądrościowe, które interpretować należy podobnie jak baśnie – nie fakty są tu prawdziwe, ale płynące z opowieści przesłanie. Bóg niekoniecznie dosłownie lepi człowieka z prochu ziemi. To raczej obrazowo wyrażona prawda o tym, że człowiek jest częścią świata przyrody. Zaś tchnienie w jego nozdrza „tchnienia życia” nie oznacza, że Bóg faktycznie dmuchnął człowiekowi w nos, lecz że człowiek jest nie tylko ciałem, ale należy też, jak Bóg i aniołowie, do świata duchowego.

Podobnie trzeba traktować opowieść, którą słyszymy jako pierwsze czytanie. „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam” to echo prawdy, że człowiek potrzebuje innego człowieka; jest istotą społeczną. Żadne zwierzę nie zastąpi mu drugiego człowieka. Obraz Adama nazywającego różne zwierzęta można interpretować, zgodnie z duchem myślenia semickiego, jako ukazanie prawdy, że człowiek jest ponad nimi; on z woli Boga ma nad nimi władzę. A stworzenie Ewy z żebra Adama, a nie ulepienie – jak to było w przypadku mężczyzny – to przedstawienie prawdy, że oboje są „z jednej gliny”, mają jednakową ludzką naturę. W języku hebrajskim, w którym spisano tę opowieść, występuje ciekawa gra słów: isz i isza. Ks. Jakub Wujek przetłumaczył przed wiekami: mąż i mężyna. To podkreślenie jedności natury, a jednocześnie zwrócenie uwagi na inność płci. A czemu kobieta została stworzona z żebra Adama, a nie z innej części jego ciała? Być może to obrazowe przedstawienie powodu, dla którego mąż i żona szukają bliskości; chcą niejako znów się połączyć.

Trzecia dekada XXI wieku to czas wielkiego zamieszania dotyczącego kwestii zarówno rozumienia relacji człowieka do świata przyrody, jak i pojmowania płci. Warto pamiętać, jak sprawę widzi Stwórca: człowiek jest ważniejszy od innych stworzeń. A płcie są dwie. Nie wojujące o to, kto jest ważniejszy, ale jednakowe w ludzkiej godności i wzajemnie się uzupełniające.

Czytania »

Ks. Tomasz Jaklewicz w II czytaniu

|

06.10.2024 00:00 GN 40/2024 Otwarte

Brat w cierpieniu

1.Bardzo trudny to tekst. Nie sposób go zrozumieć bez kontekstu całego Listu do Hebrajczyków. Uchodził on niegdyś za dzieło św. Pawła, ale dziś nikt już tak nie twierdzi. Odbiega bowiem stylem i teologią od nauczania Apostoła Narodów. Nie ma jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z tekstem natchnionym. Pierwotnymi adresatami są Żydzi nawróceni na chrześcijaństwo. Autor, sięgając do Starego Testamentu, wykazuje wyższość nowego przymierza. Dominującą ideą jest Jezus jako Arcykapłan nowego przymierza. Wokół tej myśli autor buduje oryginalną interpretację osoby i misji Jezusa Chrystusa. Jezus, choć nie pochodził z rodu kapłańskiego, dokonał dzieła kapłańskiego – pojednał ludzi z Bogiem. Zbudował most między niebem i ziemią, składając doskonałą ofiarę, która zastąpiła wszystkie ofiary Starego Prawa.

2. „Widzimy Jezusa, który mało co od aniołów był mniejszy, chwałą i czcią uwieńczonego za mękę śmierci, iż z łaski Bożej zaznał śmierci za każdego człowieka”. To zdanie staje się jaśniejsze, gdy sięgniemy do poprzedzającego go cytatu z Ps 8, którym posłużył się autor: „Czym jest człowiek, że pamiętasz o nim, albo syn człowieczy, że się troszczysz o niego; mało co mniejszym uczyniłeś go od aniołów, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Wszystko poddałeś pod jego stopy”. Autor odnosi ten fragment do Chrystusa, choć w pierwszym sensie dotyczy on człowieka jako takiego. Jezus jako wcielone Słowo, jako człowiek jest „niewiele mniejszy od aniołów”. Czyli jako Bóg zszedł poniżej poziomu aniołów, na poziom człowieczeństwa. Został jednak wywyższony – paradoksalnie przez to, że przyjął na siebie cierpienie i śmierć. Wziął na siebie całą bolesną kruchość ludzkiej egzystencji, by ją przezwyciężyć. To wszystko staje się jaśniejsze w kolejnym zdaniu.

3. „Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko istnieje, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienia”. Jezus jako Arcykapłan jest pośrednikiem, przewodnikiem prowadzącym lud do zbawienia. Dlatego bierze na siebie ludzkie cierpienie, aby je pokonać. Ratując zanurzonych w bagnie, wchodzi w to bagno. „Bóg wyznaczył synowi drogę niewiarygodnej wprost solidarności” (J. Gnilka). Dzięki tej bliskości stajemy się braćmi Jezusa. On, Syn Boga, zanurzając się w otchłań ludzkiego bólu, staje się naszym najukochańszym Bratem, dzięki czemu my z kolei stajemy się synami samego Boga. Pod Jego przewodnictwem idziemy ku chwale przez cierpienia śmierci.

4. Odwiedzając ostatnio mamę na onkologii, miałem okazję dotknąć rąbka tajemnicy cierpienia. Cierpienie upokarza człowieka, zamienia go w bolący zlepek komórek, który woła o ratunek, o ulgę, o pomoc. Wielkość człowieka ulega jakby pomniejszeniu przez cierpienie. Zostaje on zredukowany przez ból do materii. „Przewodnik” naszego zbawienia jest wiarygodny, bo sam przez to przeszedł. Tylko On jest prawdziwym Lekarzem, bo jest Bratem w bólu. Tylko dzięki Niemu i z Nim cierpienie może stać się ołtarzem, modlitwą, krzyżem, czyli miłością.

Czytania »

Marcin Zieliński W II czytaniu

|

05.10.2024 00:15 GOSC.PL

Nie każde cierpienie jest krzyżem

Hbr 2, 9-11

Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie (Hbr 2,10)

Nikt z nas chyba nie przepada za tematem cierpienia. Z natury uciekamy od niego, nawet jeśli musimy przyznać, że jest ono nierozłączną częścią naszego życia. Bóg jednak w swojej zbawczej mocy wielokrotnie wykorzystywał cierpienie dla większego dobra, które miało wydarzyć się za jego przyczyną. Wczesnochrześcijański pisarz Tertulian mówił, że krew męczenników jest zasiewem chrześcijan. Wierzący byli krwawo tłumieni, a wierzących zamiast ubywać przybywało. Gdzie tu ziemska logika? Czytamy również o świętym Ignacym, który w swoim bólu i niesprawności, która wyłączyła go z rycerskiego życia, odnalazł pokój, którego nie znał wcześniej. To doświadczenie otworzyło go na Chrystusa, którego przyjął, pokochał i zaczął naśladować. Bóg nie jest sprawcą zła, ale z każdego cierpienia może wyprowadzić nieskończone dobro. Zbawił świat, posługując się̨ miłością objawioną w cierpieniu. Kardynał Ryś powiedział kiedyś: „Uciekaj od krzyża ile możesz, ale jeśli okaże się nieunikniony - przytul go”. Mam wrażenie, że to zdanie ukazuje nam pewną prawdę na temat krzyża. Nie każde cierpienie musi być od razu krzyżem, o który prosi nas Pan. Nawet Pan Jezus, który głosił Boże Słowo w synagodze na początku swojej publicznej działalności, gdy chciano zepchnąć go ze wzgórza - oddalił się. Jezus nie szukał cierpienia na siłę, wiedział, że to jeszcze nie Jego pora, dlatego uciekł od bezsensownej śmierci. Nie jesteśmy błogosławieni z samego faktu przechodzenia cierpienia, błogosławieni możemy się stać wtedy, gdy mimo bólu kochamy i przechodzimy przez trudy z uwagi na naśladowanie Chrystusa w swoim życiu. Nie musimy szukać krzyża na silę, ale kiedy zdecydujemy się iść za Chrystusem i kochać, prędzej czy później krzyż sam nas znajdzie. Jan Paweł II w adhortacji „Nowa nadzieja dla Libanu” powiedział: „Każdy człowiek spotyka na swojej drodze cierpienie.  Uczeń nie jest większy od swego mistrza, tak jak On ma przyjmować krzyż. Chrześcijanin nie ma obowiązku szukania cierpienia, on ma z nim walczyć - ze swoim własnym i cierpieniem innych, wie bowiem, ze jest ono złem i następstwem grzechu człowieka od samego początku. Kiedy jednak okazuje się nieuniknione, wtedy znosi je w wierze, odpowiadając na wezwanie Pana: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i mnie naśladuje (Mt 16,24)”.

Czytania »

Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem

|

06.10.2024 00:00 GN 40/2024 Otwarte

Zatwardziałość serca ujęta w paragraf

Ludzie nie zdawali sobie sprawy z konsekwencji bezmyślnych odpowiedzi udzielanych w referendach organizowanych pod koniec ubiegłego wieku na rzecz dopuszczalności rozwodów. Przemiany w ludzkich głowach przebiegały lawinowo i oznaczały przejście od „my” do „ja”, zgodę na sabotaż małżeństwa, będącego podporą każdego zdrowego społeczeństwa, oraz zatwardziałość serca w następstwie przyjmowania szeregu fałszywych i szkodliwych idei. Choćby takiej, że w pojedynkę żyje się lepiej. Jest się bogatszym, ma się lepszą perspektywę zawodową i większą satysfakcję z życia. Innym mit to model rodziny, w której najważniejszą rolę w związku odgrywają namiętność i pieniądze, a nie stabilność małżeńska oparta na wzajemnym zaangażowaniu i poświęceniu. Dziś potrzebna jest nam rewolucja, a raczej kontrrewolucja dotycząca wartości, zasad i perspektyw. Nie ma innego wyjścia. Dalsze inżynierie społeczne, zakażone niezdrowymi ideologiami wpychającymi ludzi pod pociąg postępu bez potomstwa i bez sensownej przyszłości, przypominają pustynię oświetloną reflektorami, które oślepiają, a potem pozostawiają nas w mroku. Titanic tonie, choć orkiestra przygrywa, a pasażerowie tańczą. Albo zdołamy wywrócić do góry nogami to społeczeństwo, albo samotność stanie się logiczną konsekwencją złego życia. Trzeba zacząć od nowa, budując na skale, a nie na piasku: mąż, żona, matka, ojciec, dzieci, rodzina i społeczeństwo ponownie otwarte na życie.

Na faryzejską prowokację: „Czy wolno mężowi oddalić żonę?”, Jezus udziela klarownej odpowiedzi: „Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela” (10,9). Rozdzielanie małżonków nie jest zgodne z wolą Bożą. O tym świadczy prawda „początków” (por. Rdz 2,24), czyli pierwotny zamiar Boga względem małżeństwa nierozerwalnego i trwającego całe życie, będącego odbiciem tego, w jaki sposób kocha nas Bóg. Nidy nas nie zdradzi ani nie porzuci. W prawie żydowskim jedynie mężczyźnie wolno było podjąć decyzję o rozstaniu. W efekcie tego tylko kobieta była narażona na zarzut cudzołóstwa względem swego męża. On nie, chyba że w stosunku do innego mężczyzny, któremu uwiódłby żonę. Tymczasem małżeństwo jest związkiem trwałym dla obojga zaślubionych. Toteż mężczyzna wiążący się z osobą rozwiedzioną popełnia cudzołóstwo, podobnie jakby usiłował poślubić żonę należącą do kogoś innego. Jezus swoje nauczanie o nierozerwalności małżeństwa wypowiedział w drodze do Jerozolimy, a zatem w kontekście Jego krzyża oznaczającego całkowite oddanie się drugiej osobie z miłości do niej. Małżeństwo to nie tylko znak, ale i obszar działania Boga, który w słowie „kocham” zawiera całkowity i bezinteresowny dar z samego siebie. Lecz na drodze Bożej szaleńczej miłości do nas zazwyczaj staje „zatwardziałość serca” odziana w szaty prawnego przyzwolenia.

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Św. Brunon

Stat crux dum volvitur orbis. Krzyż trwa, podczas gdy świat się zmienia. Tak brzmi dewiza tych zakonników. A oni są jej nieprzerwanie wierni od prawie 1000 lat, czyli od momentu, gdy założyciel tej wspólnoty, św. Brunon, po wielu latach kierowania katedralną szkołą w Reims, zrezygnował z wszystkich godności i udał się wraz z sześcioma towarzyszami na wędrówkę. Szukali dogodnego miejsca na pustelnię, gdzie możliwe byłoby spełnienie pragnienia ich serc – a pragnęli całkowicie odciąć się od zmieniającego się dynamicznie świata, by móc trwać przy krzyżu. Tak oto trafili w końcu do „desertum Cartusiae” pod Grenoble, gdzie w roku 1084 powstała Wielka Kartuzja, pierwsza siedziba Zakonu Kartuzów. Mijały wieki, przez Europę przetaczały się wojny, mody odmieniały oblicze świata, a chętni do pójścia drogą św. Brunona Kartuza niezmiennie godzili się na to, że ich życie upływać odtąd będzie w stałym milczeniu, na modlitwie, poście, pracy i samotności przerywanej tylko udziałem w Eucharystii oraz liturgii godzin. Do dzisiaj około 350 kartuzów i kartuzek na całym świecie żyje w ten sposób: bez telefonów komórkowych, radia, telewizji ani internetu. Wszystko bowiem, co naprawdę istotne, odkrywają nie w zmieniającym się świecie, tylko w niezmiennym trwaniu przy Bogu. Zupełnie jak dzisiejszy patron.

Czytania »

06.10.2024 00:15 GOSC.PL

Jednym ciałem
Rdz 2, 18-24

Zobacz cykl audycji Radia eM:

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.