Nie zaprzestaję dziękczynienia, wspominając was w moich modlitwach. (Ef 1,16)
Wdzięczność zaczyna się od odkrycia, a czasem pochodzi ze zdziwienia, że wszystko jest darem. Mogłoby czegoś (tu wpisujemy osobiste „to coś”) nie być, a jest. Niewiele brakowało, by „to coś” stracić, a jednak ciągle jest: towarzyszy mi, daje przyjemność, przynosi ulgę, nadaje sens. Wdzięczność za „niewiele” – to już krok następny. Znów rodzi się ze zdziwienia, że „niewiele” to w Boskim planie wielkość doskonała. To krok nadziei.
„Dziękuję” jako drugie imię nadziei. Paweł „nie zaprzestaje dziękczynienia”, słysząc o wierze Efezjan w Jezusa i miłości do braci (Ef 1,15-16), oraz prosi, by „wiedzieli, czym jest nadzieja ich powołania” (Ef 1,18).
W jednej z rozmów ks. Józef Tischner przywołał słowa Mistrza Eckharta: „A kiedy Bóg przychodzi do człowieka, to przychodzi, mówiąc mu zawsze jedno słowo: do widzenia”. Teraz tak niewiele, kiedyś – wszystko.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych.
Każdemu, kto powie jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie odpuszczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie odpuszczone.
Kiedy was ciągać będą po synagogach, urzędach i władzach, nie martwcie się, w jaki sposób albo czym macie się bronić lub co mówić, bo Duch Święty pouczy was w tej właśnie godzinie, co należy powiedzieć».
Ewangelia z komentarzem. To zamyka na relację z NimNie będzie odpuszczone… (Łk 12,10)
Jezus, używając terminu „Syn Człowieczy”, sugeruje, że właściwa dla ludzkich relacji jest uczciwość i wzajemność. Szanując decyzje człowieka, mówi: jeśli ty się do Mnie przyznajesz, to pozwalasz mi przed Ojcem powiedzieć, że ty i Ja jesteśmy w relacji (i odwrotnie – jeśli się nie przyznajesz do Mnie, nie jesteśmy w relacji). Słowo przeciw Synowi Człowieczemu to odrzucenie Boga, który przyjął ludzką naturę i ją odkupił – a zatem odrzucenie zbawienia. Mówienie przeciw Duchowi Świętemu to zaprzeczanie tożsamości Boga, w tym: objawiania się Boga w Jezusie, Jego dobroci i miłości; twierdzenie, że w Chrystusie nie działa Boży Duch, ale zło. A to zamyka na relację z Nim.
"Twoim przeznaczeniem jest inna walka - z samym sobą, i głoszenie ukrzyżowanego Chrystusa" – takie słowa usłyszał w kościele żarliwie modlący się o duchowe rozeznanie młody żołnierz. Zaciągnął się do wojska na wezwanie papieża, który wobec zagrożenia ze strony Turków ogłosił krucjatę. Opuścił dom i bliskich by odważnie bronić krzyża, a tu nagle, 20 lutego 1716 roku, cały jego plan na swoją chwalebną przyszłość legł w gruzach. Co ma teraz robić ze swoim życiem? Wrócić w rodzinne strony, pomagać rodzicom, ożenić się?
"Bądź posłuszny woli Bożej. Pozwól Bogu, aby wrósł w ciebie. (…) Czuwaj i módl się" – takiej rady po latach będzie udzielał swoim duchowym synom, gdy tak jak on, w wieku dwudziestu kilku lat stać będą na rozstaju życiowych dróg. Bo Paweł Franciszek Danei, a tak ów niedoszły krzyżowiec nazywał się z domu, dokładnie to zrobił. Wrócił skąd wyszedł i pozwolił Bogu wrosnąć w swoje serce. Trwało to kilka lat, ale przyniosło owoce.
22 listopada 1720 roku po rozeznaniu całej sprawy przez miejscowego biskupa nasz dzisiejszy patron otrzymuje czarny habit z napisem: Jesu Christi Passio - Męka Jezusa Chrystusa. I pod znakiem tej męki, pod znakiem krzyża, Paweł Franciszek udaje się do Castellazzo, gdzie przy kościółku św. Karola i św. Anny zakłada pustelnię w ciasnej celi. Tu zanurza się w medytację Męki Pańskiej i odkrywa, że drogą do nieba jest krzyż.
"Wyobraź sobie rzeźbiarza, który zamawia kawałek drewna, z którego pragnie uformować piękny posąg." – tłumaczy swoim uczniom po latach to odkrycie – "Drwale przynoszą do jego pracowni nierówną i bezkształtną kłodę. Rzeźbiarz zaczyna ją wygładzać, używając najpierw siekierki, potem piły, potem hebla, a w końcu dłuta. Co robi drewno? Czy stawia jakiś opór? Nie, pozwala nad sobą pracować aż stanie się pięknym posągiem. Tak działa Boski Artysta. Mając na względzie oczyszczenie duszy z jej niedoskonałości (…) Jeśli (dusza) zniesie te próby z cierpliwością i wyrozumiałością, udoskonali się i stanie się pięknym posągiem, zasługującym na miejsce w galerii sztuki niebios".
Czas przebywania w pustelni w Castellazzo to doświadczenie fundamentalne dla Pawła. Pisze wtedy Diariusz, czyli "Dziennik duchowy" i zaczyna myśleć o nowym zakonie, takim który zjednoczyłby się nie tylko w czystości, ubóstwie i posłuszeństwie, ale także we wspólnym trwaniu na Golgocie, przy cierpiącym Bogu. Za zezwoleniem biskupa Paweł zaczyna głosić kazania w okolicy, potem na terenie całych Włoch, nawołując do pokuty i umiłowania ukrzyżowanego Zbawiciela, by w tym krzyżu znaleźć także oparcie dla siebie.
"Cokolwiek by się nam przytrafiało, nie powinno nas to niepokoić." – będzie mówił z ambony do zebranych, bo jego kazania przyciągały tłumy wiernych – "Powiedzmy spokojnie i cicho: niech się dzieje wola Boża - zostawmy wszystko Bogu".
Z czasem dzisiejszy patron otrzymuje zezwolenie na gromadzenie uczniów i kapłańskie święcenia. Mija 20 lat od przyjęcia habitu, gdy powstaje w końcu pierwszy klasztor pasjonistów, czyli Zgromadzenia Męki Pana Naszego Jezusa Chrystusa, w którym nasz patron 11 czerwca 1741 roku składa śluby zakonne, przybierając imię Pawła od Krzyża. Świętego Pawła od Krzyża, choć do chwały ołtarzy zostanie wyniesiony niemal 100 lat po swojej śmierci, która zastanie go 18 października 1775 roku w Rzymie.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.