Mnie, zgoła najmniejszemu ze wszystkich świętych, została dana ta łaska (Ef 3,8)
Co za zuchwałość apostoła! Nazwać samego siebie świętym? Nawet jeśli mówi się o sobie „najmniejszy ze wszystkich świętych”? A jednak! Nasza świętość to część tajemniczego planu Boga, a wydobywać ten plan na światło dzienne, głosić go z mocą i przekonaniem – to Jego łaska i dar miłości. Niezasłużony, niezapracowany, darmowy.
Ile trzeba mieć pokory, by mówić o sobie „święty” – nie „lepszy”, ale „obdarowany przez miłość”…
Na czym polega ów tajemniczy plan Boga? Któż z nas nie chciałby poznać dróg, jakie dla nas wymarzył kochający Ojciec? To bardzo ludzkie pragnienie – ujawnić to, co jest zakryte, zrozumieć to, co niepojęte. A może jednak lepiej… zatrzymać się na progu tajemnicy, by mieć śmiały przystęp do Ojca? Ufność i wiara. Nic więcej nie trzeba. W odpowiednim czasie Tajemnica objawi się przed nami w pełni.
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«To rozumiejcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjść ma złodziej, nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie».
Wtedy Piotr zapytał: «Panie, czy do nas mówisz tę przypowieść, czy też do wszystkich?»
Pan odpowiedział: «Któż jest owym rządcą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowi nad swoją służbą, żeby rozdawał jej żywność we właściwej porze? Szczęśliwy ten sługa, którego pan, powróciwszy, zastanie przy tej czynności. Prawdziwie powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli sługa ów powie sobie w sercu: Mój pan się ociąga z powrotem, i zacznie bić sługi i służące, a przy tym jeść, pić i upijać się, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna; surowo go ukarze i wyznaczy mu miejsce z niewiernymi.
Ów sługa, który poznał wolę swego pana, a nic nie przygotował i nie uczynił zgodnie z jego wolą, otrzyma wielką chłostę. Ten zaś, który nie poznał jego woli, a uczynił coś godnego kary, otrzyma małą chłostę. Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie; a komu wiele powierzono, tym więcej od niego żądać będą».
Ewangelia z komentarzem. Tak właśnie działa BógBądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. (Łk 12,40)
Kilka lat temu o. Adam Szustak wygłosił jedne z pierwszych internetowych rekolekcji pod tytułem „Nocny złodziej”. Wielu ludzi oglądało je ze względu na tytuł, który nie kojarzył się religijnie. Po obejrzeniu jednego odcinka, oglądali dalej. Ktoś napisał, że nie spodziewał się treści religijnych, bo był daleki od wiary. Tak właśnie działa Bóg. Możesz mieć zamknięte serce, możesz być obrażony na Boga, lecz On przychodzi wtedy, kiedy się nie spodziewasz i zabiera to, co w człowieku najcenniejsze. Co to znaczy dla ludzi, którzy są blisko Kościoła? To znaczy, że w życiu duchowym każdy powinien najpierw popatrzeć w swoje wnętrze. Zastanów się, co weźmie Jezus z twojego wnętrza, kiedy przyjdzie niespodziewanie.
„Na pytanie, czego dziś i zawsze narodowi najbardziej potrzeba, jest tylko odpowiedź jedna: ludzi mądrych, pracowitych, a przede wszystkim ludzi uczciwych — świętych nam potrzeba!” — tak mówił w jednym z kazań dzisiejszy patron. I wiedział co mówi. Nie tylko dlatego, że jest dzisiaj liturgicznie wspominany. Świętość stała się bowiem w jego przypadku skutkiem ubocznym tego wszystkiego, co postanowił praktykować w swoim życiu. A były to uczciwość, pracowitość i mądrość. Uczciwość wyniósł z rodzinnego domu w Wilamowicach. Prawdę powiedziawszy nic więcej nie mógł też dostać od swoich rodziców : ubogiego stolarza i jego żony. Natomiast, żeby kierując się tą wpojoną uczciwością, z maleńkich Wilamowic, z chałupy rolnika dorabiającego ciesielką trafić na studia do Wiednia, Paryża i Rzymu… oj to trzeba było do tej wpojonej uczciwości dodać osobistą pracowitość. I to w stopniu heroicznym. Bo mówimy dzisiaj o kimś, kto w wieku 30 lat obronił habilitację z archeologii, a przed 40-tką był profesorem zarówno teologii, jak i archeologii oraz rektorem Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. I to Lwów dołożył do tej sumy cnót dzisiejszego patrona, obok uczciwości i pracowitości, wielką mądrość. Bo zaiste trzeba było być nie tylko wykształconym, ale przede wszystkim prawdziwie mądrym człowiekiem, by sprawować godność arcybiskupa tego miasta w czasach, gdy stanowiło prawdziwy kulturowy, narodowościowy i społeczny tygiel. Niech uzmysłowią nam to liczby. Dzisiejszy patron zostaje konsekrowany na biskupa Lwowa w roku 1901 i jest nim aż do śmierci w roku 23. Czyli sprawuje swój urząd pod zaborami, w czasie rewolucji, w czasie I wojny światowej i w okresie II Rzeczypospolitej. Gdy zaczyna pełnić swoją posługę Polacy stanowią we Lwowie tylko 12 procent ludności, żyjąc obok Ukraińców, Żydów, Niemców i Czechów. Katolicyzm wyznaje 25 procent mieszkańców, około 62 procent deklaruje się jako grekokatolicy. Prawie co trzeci mieszkaniec stolicy metropolii — Lwowa — jest Żydem. Łatwo sobie wyobrazić, że w tych warunkach każde opacznie wypowiedziane słowo lub podjęte działanie skończyć się może katastrofą. Pokusa wycofania i kapitulacji jest niezwykle silna. Ale my wspominamy jednak dzisiaj patrona uczciwego, pracowitego i mądrego. I to ta mądrość pomogła mu skutecznie działać wśród tysięcy biednych i potrzebujących pomocy mieszkańców diecezji. Wspierać wiernych, ewangelizować i budować nowe świątynie. Tak rozmawiać z ludźmi o odmiennych poglądach, że umierając dzisiejszy patron zyskał to, do czego sam wzywał w przytoczonym na wstępie kazaniu – opinię i to powszechną opinię o świętości. Kogo dzisiaj wspominamy? Św. Józefa Bilczewskiego, arcybiskupa Lwowa.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.