Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi wobec wszystkich... (Ga 2, 14)
Paweł miał powody, by upomnieć Piotra. To nie był spór dla samego sporu, który jest dość częstym zjawiskiem na współczesnych agorach. Nie chodziło o to, by dopiec, wykazać swoją moralną wyższość, by wyprzedzić w konkurencji na popularność i intensywność oklasków (lub, jak kto woli, liczbę lajków).
Apostołowi narodów leżały na sercu dwie kwestie: dobro Piotra, który ewidentnie się zagubił, i dobro wspólnoty, która z tego powodu mogła poważnie ucierpieć. Wspieranie się jest trudną sztuką, bo nie polega na aprobującym poklepywaniu się po plecach, ale na wspólnie niesionym trudzie - również wtedy, gdy trzeba komuś zwrócić uwagę, czasem, o zgrozo, publicznie.
Kościół jest miejscem dialogu, niekiedy ostrego. Warto w ten dialog - bywa, że przybierający kształt gorących polemik i kłótni - wchodzić z zaangażowaniem. O ile to wypływa z miłości i troski o drugiego, a nie z pragnienia przeforsowania swojego zdania za wszelką cenę, byle postawić na swoim.
Jezus, przebywając w jakimś miejscu, modlił się, a kiedy skończył, rzekł jeden z uczniów do Niego: «Panie, naucz nas modlić się, tak jak i Jan nauczył swoich uczniów».
A On rzekł do nich: «Kiedy będziecie się modlić, mówcie: Ojcze, niech się święci Twoje imię; niech przyjdzie Twoje królestwo! Naszego chleba powszedniego dawaj nam na każdy dzień i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto przeciw nam zawini; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie».
Ewangelia z komentarzem. Uczniowie widzieli i czuli siłę modlitwyPanie, naucz nas modlić się. (Łk 11,1)
W jednym ze swoich ostatnich nagrań porannych o. Adam Szustak powiedział, że modlitwa jest zapraszaniem Pana Boga, żeby działał, albo jednoczeniem się z Nim w Jego działaniu i otwieraniem swojego serca na to działanie. Dokładnie o to proszą dzisiaj apostołowie. Oni na własne oczy widzieli Jezusa, który modlił się do Boga Ojca w ich obecności. Widzieli i czuli siłę oraz skuteczność tej modlitwy w życiu innych i swoim. Siłą człowieka wierzącego jest prosta modlitwa „Ojcze nasz”. Często szukamy różnych sposobów na doładowanie, pocieszenie, na tak zwane odzyskanie energii. Ewangelia przynosi nam słowa, które mają niezwykłą siłę przemiany serca.
Ja? Naprawdę ja mam być jedną z najważniejszych osób w kraju? Ach dajcie spokój nie trzeba było... no może troszkę, więc przyjmę ten urząd żeby nie sprawić wam zawodu. Klasyczna fałszywa skromność. Tymczasem dzisiejszy patron faktycznie uważał siebie za niezręczne narzędzie w rękach Boga. Majestat Stwórcy był dla niego bezdyskusyjny, a Kościół święty. Jednak nie dlatego, że tworzyli go święci ludzie. Oj nie nie. Dzisiejszy patron jak nikt inny wiedział i jako kapłan, i jako biskup, i jako książęcy dworzanin, że Kościół budują ludzie słabi i grzeszni. Nie miał jednak żadnych wątpliwości, że ten sam Kościół jest jednocześnie Świętym Ciałem Chrystusa. A jeśli to ziemskie ciało choruje. to trzeba je leczyć. Dlatego bohater naszej dzisiejszej opowieści zapisał się w historii jako wielki zwolennik reform. Uczestniczył w czterech synodach zwołanych po to. by popierać reformy zainicjowane przez Stolicę Apostolską. Brał udział w Soborze Laterańskim IV, a gdy wrócił wszystkie uchwalone tam zalecenia wprowadził w swojej diecezji. I tak w księstwie krakowskim wprowadzono obowiązek spowiedzi i Komunii wielkanocnej, poprawiono przepisy odnośnie małżeństwa, by nie dopuszczać do konkubinatów oraz zaostrzono przepisy dotyczące karności kościelnej, zwłaszcza celibatu duchownych. Nie wszystkim się to podobało, bo chrześcijaństwo na polskich ziemiach liczyło wtedy dopiero 200 lat, ale wspominany dzisiaj biskup krakowski doprowadził reformy do końca. A gdy ukończył to zadanie uznał, że jego rola w kierowaniu lokalnym Kościołem dobiegła końca. Za zgodą papieża zrzekł się urzędu, wszystkich swoich dóbr i całego majątku, i tak jak stał boso i na piechotę udał się do klasztoru cystersów w Jędrzejowie, gdzie też w 1223 roku - jak przystało na „niegodnego sługę Kościoła” - zmarł bez żadnego rozgłosu. Dopiero po 400 latach, gdy otworzono jego grób i zobaczono niemal nienaruszone ciało, dotarło do ludzi, że dzisiejszy patron nie był jednak chyba tak zupełnie zwyczajnym duszpasterzem. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy i co robił ten człowiek w każdej wolnej chwili, gdy nie reformował akurat Kościoła? Podpowiem, że jego zajęcie po godzinach ma dzisiaj historyczne znaczenie. Historyczne, bo pisał Kronikę polską (Chronica Polonorum). Tak, dzisiejszy patron to bł. Wincenty Kadłubek, pierwszy polski historyk.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.