Jeżeli tylko w tym życiu w Chrystusie nadzieję pokładamy, jesteśmy bardziej od wszystkich ludzi godni politowania (1 Kor 15,19).
Grecy mieli problem z pojęciem zmartwychwstania. Ci, którzy kiwali głowami na Areopagu, powtarzając, że innym razem Pawła posłuchają (współczesne: „my do pana zadzwonimy”), są tego problemu przykładem. Achilles w „Iliadzie” przekonuje Priama: „Przytłum w sercu boleści i otrzyj łzy z powiek. Bo nie odzyskasz syna, który już w Erebie, nie cofniesz go, a płaczem gubisz jeszcze siebie”, dając mu do zrozumienia, że nie jest możliwe przywrócenie życia poległemu Hektorowi. Więc i święty Paweł, pisząc do Koryntian, musiał się nieco natrudzić. Przede wszystkim podkreślić, że nauczanie byłoby daremne, a wiara próżna, gdyby nie było zmartwychwstania. Używa przy tym dwa razy tego samego przymiotnika – kenos, stosowanego często w odniesieniu do narażonej na bezskuteczność pracy apostolskiej. Gorzkie są konkluzje Apostoła Narodów, według których jesteśmy godni politowania (bardziej od wszystkich ludzi!), jeśli nie pokładamy w Chrystusie nadziei na wieczność. Trochę przypominają analogiczną wypowiedź w apokryficznej „Apokalipsie syryjskiej Barucha”, gdzie czytamy: „Jeśli istniałoby tylko obecne życie, nic nie byłoby bardziej gorzkie od tego faktu”. Może pora na to, byśmy po dwóch tysiącach lat spróbowali odpowiedzieć sobie na pytanie: „Dlaczego Chrystus jest dla mnie najważniejszy?”. Czy może raczej: „Dlaczego nie jest?”.
Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które zostały uwolnione od złych duchów i od chorób, Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, rządcy Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały, udzielając ze swego mienia.
Ewangelia z komentarzem. Obyśmy byli taką cichą pomocą dla innychByło z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet… (Łk 8,1-2)
Najczęściej publiczność koncentruje się na stojącym na scenie artyście. To jego talent i praca, do niego przykuwają uwagę, wywołują reakcję widzów. Mało kto myśli o całym szeregu osób, bez których nie byłoby ani tej sceny, ani występu, ani nawet tego artysty. Jezus otoczony jest gronem życzliwych ludzi, oddanych do Jego dyspozycji, wspierających Go w codziennym realizowaniu misji. My także na co dzień mamy wokół siebie całkiem spore grono często cichych, prawie niewidzialnych przyjaciół, bez których wsparcia nie moglibyśmy realizować swojego powołania. Obyśmy też, nawet w najprostszych sprawach, byli taką cichą pomocą dla innych.
Dzisiejsi patroni to męczennicy z Korei, dokładnie 103, którzy ponieśli śmierć za wierność Chrystusowi pomiędzy 1839 a 1867 rokiem. Jednak tylko pozornie wspomnienie to wydaje się być sprawą z zamierzchłej przeszłości. Po pierwsze Andrzej Kim Tae-gŏn, Paweł Chŏng Ha-sang i Towarzysze kanonizowani zostali stosunkowo niedawno, bo w roku 1984. A po drugie, są patronami Kościoła, którego zalążek powstał w Korei nie dzięki duszpasterskim zabiegom kapłanów, tylko z ewangelizacyjnego pragnienia świeckich. Do XVIII wieku bowiem królestwo Korei zazdrośnie broniło swojej kultury. Tak zazdrośnie, że jedyną okazją, by poznać jego mieszkańców była doroczna wizyta oficjalnej delegacji do Pekinu, z urodzinowymi życzeniami dla chińskiego cesarza. W roku 1784 zaszła jednak w odwiecznym protokole nieplanowana zmiana – oto niejaki Li Sung-Hun spotkał na cesarskim dworze jezuitów, a dzięki nim Chrystusa. I to spotkanie zmieniło jego życie. A jego świadectwo i przemycone Pismo Święte zmieniło Koreę. Tak bardzo, że gdy po 12 latach pewien kapłan z Chin przedarł się w końcu do Korei, znalazł tam 4-tysięczną wspólnotę chrześcijan, która powstała całkowicie bez wsparcia księży. Choć żeby koreańscy chrześcijanie uzyskali wolność wyznania potrzeba było następnych 100 lat i ofiary 3 biskupów, 10 kapłanów i ponad 10 tys. wiernych. Wśród nich są dzisiejsi męczennicy Andrzej Kim Tae-gŏn, Paweł Chŏng Ha-sang i Towarzysze.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.