Słowa Najważniejsze

Niedziela 21 lipca 2024

Czytania »

Andrzej Macura W I czytaniu

|

21.07.2024 00:00 GN 29/2024 Otwarte

Bóg sobie poradzi

Jeremiasz był prorokiem czasów bezpośrednio poprzedzających wygnanie Judy do Babilonu. To postać tragiczna. Kochał swój naród, a z rozkazu Boga musiał zapowiadać jego nieuchronną klęskę. Widząc jakąś szansę dla ludu w uległości wobec Babilończyków – wtedy rozmiary klęski byłyby ograniczone – naraził się rodakom, którzy uznali go za zdrajcę. Zresztą dopóki nieszczęście nie nadeszło, nie bardzo wierzyli, że jest możliwe. Kara była jednak nieunikniona – Bóg widząc, jak Juda (czyli część dawnego Izraela) nieustannie sprzeniewierza się zawartemu z Nim na Synaju przymierzu, postanowił cofnąć swój parasol ochronny przed wrogami.

Fragment Księgi Jeremiasza, który dziś słyszymy, zawiera zapowiedź rozliczenia przywódców narodu z ich nieprawości. Zwraca w nim uwagę surowy wyrzut, jaki czyni im Pan: będąc pasterzami Izraela, prowadzili naród do zguby i rozproszyli stado, zamiast je chronić i jednoczyć. Dlatego Bóg rozliczy ich nieprawości. Upadek Judy jednak nie będzie trwał wiecznie – obiecuje Stwórca. Naród kiedyś się podniesie.

Warto zauważyć, że o tej lepszej przyszłości prorok mówi w dwojaki sposób. Najpierw zapowiada, że Pan sam stanie się pasterzem dla Izraela. On sam odnajdzie i sprowadzi do siebie zagubione stado. A wtedy ustanowi nad nim nowych, lepszych pasterzy. Jednocześnie zapowiada, że spełnią się też obietnice dane Dawidowi, iż jego potomstwo będzie rządzić Izraelem na wieki. Sprzeczność? Może się tak wydawać, zanim nie zauważymy, że w przedziwny sposób obietnica ta spełniła się w Jezusie – Synu Bożym i zarazem potomku Dawida. I spełniła się inaczej, niż mogli spodziewać się Żydzi. Jezus Chrystus został nie ziemskim królem, ale królem nieba i ziemi, całego wszechświata. A zbawienia dostąpiły nie tylko Juda i Izrael, ale wszyscy, którzy przez chrzest stali się członkami nowego ludu wybranego, Kościoła.

Czytając dziś te słowa, warto zauważyć nadzieję, jaką nam niosą. Martwi nas malejąca liczba kapłanów. I słusznie. Ale Bóg na pewno poradzi sobie z tym problemem. Gdy zabraknie odpowiednich pasterzy – z różnych powodów – sam potrafi zatroszczyć się o swoje owce.

Czytania »

o. Wojciech Jędrzejewski OP W I czytaniu

|

20.07.2024 19:47 GOSC.PL

Ocaleni od chaosu 

JR 23,1-6

W jego dniach Juda dostąpi zbawienia, a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie (Jr 23,6)

Chaos często bywa skutkiem rozproszenia. Zdarza się tak wówczas, gdy nasze myśli biegną w sprzecznych kierunkach i gubią się w poszukiwaniu światła. Myśli pełne rozproszenia potrafią być jak przerażone dzieci, które potykając się o siebie usiłują wydostać się z ciemnego pokoju. W takich chwilach gęstnieje lęk, który uniemożliwia zobaczenie chociażby zarysu odpowiedzi, której tak bardzo potrzebujemy, by właściwie postawić kolejne kroki.

Rozproszenie może ogarniać nie tylko umysł, ale także i serce. Chaos walczących ze sobą myśli przenosi się do głębi pragnień i potęguje zamęt. Potrzeba podjęcia decyzji gubi się w labiryncie gorączkowych i rozpaczliwych poszukiwań. Biada nam, gdy pozwolimy, aby wewnętrzne rozproszenie ogarniało nas coraz częściej, aż wreszcie -   jak tosyczny domownik zamieszka w nas i zatruje zdolność oceny rzeczywistości.

Gdy bezradnie stajemy pośrodku takiego chaosu - na wagę złota są ludzie, którzy potrafią go choć trochę uciszyć (Jr  23, 4). Obecność pełna pokoju lub dobrze postawione pytanie stają się wówczas początkiem powrotu do siebie (Jr 23, 6). Krystalizuje się błogosławione skupienie wewnątrz umysłu głodnego prawdy i serca złaknionego miłości. 

Czytania »

Ks. Tomasz Jaklewicz W II czytaniu

|

21.07.2024 00:00 GN 29/2024 Otwarte

Zburzony mur

1. Mamy dziś czytanie, które jest fragmentem większej całości. Paweł zwraca się w nim do pogan, czyli nie-‑Żydów. Przekonuje, że dzięki Chrystusowi dawny podział na naród wybrany i na pogan (nie-Żydów) zostaje zniesiony. Jezus „obie  części ludzkości uczynił jednością”. Aluzja do zburzenia rozdzielającego je muru nawiązuje do świątyni w Jerozolimie. Świątynię opasywał mur, na którym widniał napis zabraniający obcym wstępu pod karą śmierci. Ów mur oddzielał Żydów od nie-Żydów. Chrystus symbolicznie burzy ten mur. Odtąd wszyscy jesteśmy jednym ludem Bożym, do którego prowadzi wiara w Chrystusa. Kiedy więc apostoł pisze o tych, którzy niegdyś byli daleko, a teraz stali się bliscy przez krew Chrystusa, to ma na myśli chrześcijan nieżydowskiego pochodzenia. W czasach Pawła była to absolutna nowość. Dla chrześcijan pochodzenia żydowskiego wejście do jednej wspólnoty religijnej z chrześcijanami pochodzenia pogańskiego nie było sprawą oczywistą i bezproblemową. W Kościele zwyciężyło przekonanie, że poganie nie muszą przyjmować zasad judaizmu (obrzezanie, przestrzeganie Prawa Mojżeszowego), lecz wiara w Chrystusa i chrzest są wystarczającą bramą do ludu Bożego. „Jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca” – głosi św. Paweł.

2. Dziś prawie wszyscy chrześcijanie są pochodzenia nieżydowskiego. Sytuacja jest więc diametralnie różna. Prawdą jednak pozostaje, że Jezus przyszedł najpierw do Żydów, a potem do pogan. Dziś, w związku z tym, że judaizm jako wspólnota religijna opowiedział się przeciwko Chrystusowi, pojawiają się tu i ówdzie opinie, że istnieją dwie równoległe drogi zbawienia: jedna dla Żydów – na bazie Starego Przymierza, a druga dla chrześcijan – przez Chrystusa. Nie jest to jednak zgodne z tym, czego uczy św. Paweł, a wraz z nim Kościół. Apostoł Narodów podkreśla, że jedni i drudzy zostają pojednani z Bogiem przez krzyż Chrystusa. W 2015 roku watykańska Komisja ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem wydała dokument z okazji 50. rocznicy soborowej deklaracji Nostra aetate zatytułowany „Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne (Rz 11,29)”. W tym dokumencie padają słowa: „Wiarą Kościoła jest prawda, że Chrystus jest zbawicielem dla wszystkich. Zatem nie może być dwóch dróg prowadzących do zbawienia, ponieważ Chrystus jest zbawicielem nie tylko pogan, ale także Żydów”. „Chrześcijanie są wezwani do dawania świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa, także wobec Żydów, choć powinni to czynić w sposób pokorny i wrażliwy”.

3. „W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach”. To zdanie jest trudne do interpretacji. Trzeba uwzględnić, iż sam Jezus mówił, że nie przyszedł znieść Prawa, ale je wypełnić (Mt 5,17). Czyli On sam stał się nowym Prawem, które nie jest już zapisane w formie przepisów prawnych, ale jest wpisane w Jego Osobę, w Jego życie i śmierć. Chrześcijanie nie odrzucają przykazań, ale wpatrując się w Chrystusa, „żywe prawo Boga”, nie tylko je wypełniają, ale przekraczają w stronę większej miłości, której nauczył nas Jezus na krzyżu.

Czytania »

Marcin Zieliński W II czytaniu

|

20.07.2024 19:48 GOSC.PL

Po której stronie stoimy?

Ef 2, 13-18

On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość. W swym ciele  pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości. A przyszedłszy zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko, bo przez Niego jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca. (Ef 2, 14-18)

Dzisiejszy fragment Słowa pochodzący z listu św. Pawła do Efezjan wskazuje na Chrystusa, który przyszedł po to, aby przynieść nam utracony pokój. Mam wrażenie, że my jako ludzie mamy ogromną łatwość we wprowadzaniu podziałów. Widzimy to wszędzie: na stadionach wyzywających się kibiców różnych drużyn, w sejmie polityków różnych opcji, którzy okładają się z każdej możliwej strony... Co gorsza dzieje się to również w Kościele, gdzie zwolennicy jednej formy pobożności psioczą na drugich, którzy modlą się nieco inaczej. To władca tego świata, bo tak nazywa go Boże Słowo - diabeł, jest tym, który dzieli. Greckie diabolos oznacza oskarżyciela, oszczercę, tego który dzieli.

Święty Paweł mówi nam o misji Chrystusa, który przyszedł pojednać nas zarówno z Bogiem, jak i nas ze sobą nawzajem. Jego misja stoi w zupełnej sprzeczności z tym, który przychodzi by wprowadzać rozłam. Po której stronie stoimy my - jako wierzący? Które królestwo reprezentujemy w swoich relacjach rodzinnych, w pracy, w codzienności? Czy nie jest czasem tak, że opowiadając się za Chrystusem, swoimi czynami wzmacniamy obóz wroga?

"Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi" (Mt 5,9). Narzędziem, które stoi za wprowadzaniem błogosławieństwa lub przekleństwa jest nasz język. W Księdze Przysłów (18, 21) czytamy: "Życie i śmierć są w mocy języka,[jak] kto go lubi [używać], taki spożyje z niego owoc". Często nie zwracamy uwagi na słowa, które wypowiadamy, a one są nośnikami życia lub śmierci. Święty Jakub powie mocno w swoim liście: "Jeżeli ktoś uważa się za człowieka religijnego, lecz łudząc serce swoje nie powściąga swego języka, to pobożność jego pozbawiona jest podstaw". 

W czasach w których żyjemy mam wrażenie, że ten fragment przeniósł się również na sferę internetu. Nasze słowa, w formie komentarzy i wpisów, wprowadzają życie lub śmierć w sieci. Będzie to bardzo ciekawe, jeśli kiedyś staniemy na sądzie, a przed naszymi oczami staną wszystkie nasze wpisy, komentarze i uszczypliwości, na które przyjdzie nam patrzeć w obecności Syna Bożego. Pomyślmy dzisiaj nad tym, czy jesteśmy tymi, którzy wprowadzają pokój czy być może świadomie lub nie, wzmacniamy działanie złego na tym świecie. 

Czytania »

Ks. Robert Skrzypczak Ewangelia z komentarzem

|

21.07.2024 00:00 GN 29/2024 Otwarte

Pustkowie i tłum

Jedną z rzeczy, którą zmieniłbym, gdybym mógł, jest duch aktywizmu przenikający dużą część codziennego życia Kościoła – nadpobudliwość skupiona na działaniu, wydarzeniach, projektach, obchodach itp. Wszystko to ma, rzecz jasna, uzasadnienie. Czasem jednak zdaje się, że niszczy to wśród wiernych ducha kontemplacji i wyklucza tworzenie środowiska skłaniającego do zasłuchania się w głos Boga. Duch ludzki może prawdziwie dojrzeć i dorosnąć tylko przez kontemplację głębokich rzeczywistości Ducha. Jezus często wymykał się z gorączkowej działalności, żeby zatopić się w sercu Ojca na modlitwie kontemplacyjnej. To Jego zanurzenie w Bogu z kolei ożywiało Jego nieustanną działalność. Nic dziwnego, że nasz Pan swoim powracającym z misji uczniom proponuje miejsce „odosobnione”. Istnieje dziś nagląca potrzeba odzyskania tego wymiaru, jeśli ma się dokonać prawdziwa odnowa Kościoła.

Współczesna technika zmieniła nasz stosunek do natury. Przestajemy zakładać istnienie jej Stwórcy, przyjmując, iż stanowi ona raczej martwy materiał czekający na to, by ludzka wola nadała mu sens. Tymczasem wewnętrzna logika techniki jest samosterującą, ślepą, niszczycielską siłą. W chrześcijaństwie życie zmierza do celu, jakim jest ostateczny odpoczynek w Bogu. W nowej, neopogańskiej kulturze człowiek zmierza do odpoczynku tutaj, na ziemi, przez wypatrywanie weekendów, urlopu i serwowanie sobie chwilowej rozrywki.

W kulturze technokratycznej ruchliwość jest przeznaczeniem. Żadnego punktu docelowego. Tylko coraz większa prędkość, coraz więcej zmian, coraz więcej nowych żądz i doświadczeń. Marzenie o osiągnięciu celu wciąż o włos wymyka się nam z rąk. Ile czasu każdy z nas zostawia na ciszę, która pozwala Bogu mówić, a nam słuchać? „Czy możemy dzisiaj rościć sobie pretensje do miana »chrześcijan«, skoro żyjemy jak poganie?” – pytał kard. Jean-Marie Lustiger. Często jesteśmy nawet gorsi niż poganie. Prawdziwi poganie szanowali bogów i naturę. My czcimy siebie i nasze narzędzia.

Cywilizacja konsumencka – świat, w którym na co dzień żyjemy – jest głęboko antychrześcijańska nie tylko przez swoją zachłanność i wykluczenie potrzeb innych, ale także przez to, że jest zgubna dla naszej dojrzałości i trzeźwego myślenia. Boga może nie być,ale wiara w postęp trwa nadal. Zasypani reklamami i komunikatami politycznymi, ogłuszeni zgiełkiem, czujemy się coraz bardziej bezsilni. Rosną w nas gniew na klasę uprzywilejowaną i sceptycyzm wobec dobrodziejstw demokratycznego raju.

Odpoczynek i kontemplacja mają sens, lecz nie możemy pozwolić sobie na to, by rozsiąść się wygodnie. „Nie wiem, jak długo jeszcze dobry Bóg pozwoli mi działać – pisał abp Fulton Sheen. – Wiem natomiast, że dopóki będzie otwierał przede mną drzwi, będę przez nie wchodził. Każdego dnia proszę Go, aby dawał mi umysłową sprawność i fizyczne siły potrzebne do głoszenia Dobrej Nowiny. Sprawia mi to tak wiele radości, że czasami mam poczucie, iż kiedy stanę przed Nim w niebie, odpocznę sobie przez kilka dni, a następnie poproszę, żeby pozwolił mi wrócić na ziemię i jeszcze trochę popracować”.

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Św. Wawrzyniec z Brindisi

Oto przed oddziałami wojska stoi niepozorny człowiek. Jego habit kapucyna mocno kontrastuje z ich zbrojami. Krzyż w jego ręku wydaje się niepozorny wobec wszelkiej białej broni, którą dzierżą żołnierze. A jednak ci zaprawieni w bojach ludzie słuchają z uwagą tego, co mówi im zakonnik. Ba, reagują emocjonalnie niemal na każde jego słowo. A gdy skończy rozstępują się przed nim, by zrobić mu miejsce. W końcu za moment dojdzie do bitwy o Białogród, dawną siedzibę królów Węgier, która od niemal 60 lat znajduje się pod panowaniem Turków. Jest rok 1601. Złota era tureckiej dominacji w Europie, która jest w tamtym czasie bezsilna, zajęta religijnymi podziałami, reformacją i kontrreformacją. Tymczasem nasz mnich nigdzie nie odchodzi, tylko staje pośród rycerzy i z wysoko wzniesionym w rękach krzyżem rusza z nimi ramię w ramię do boju. To niepojęte, ale dzisiejszy patron nie zginął wtedy w bitewnym chaosie, a na kapitule generalnej wybrano go nawet przełożonym całego zakonu kapucynów. Jednak nie za zwycięską bitwę został w wieku zaledwie 43 lat obdarzony przez współbraci tą godnością. Była to konsekwencja całego jego życia, w którym nie bał się stawiać czoła najtrudniejszym wyzwaniom. Kto taki? Św. Wawrzyniec z Brindisi. 

Czytania »

Redakcja Na początku było Słowo

|

21.07.2024 00:00 GOSC.PL

Biada pasterzom
Jr 23, 1-6

Zobacz cykl audycji Radia eM:

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.