Słowa Najważniejsze

Czwartek 4 lipca 2024

Czytania »

Marcin Jakimowicz W I czytaniu

|

04.07.2024 00:00 GOSC.PL

W wyłomie muru

Am 7,10-17 

Rzekł Amazjasz do Amosa: "Widzący, idź sobie, uciekaj do ziemi Judy! I tam jedz chleb, i tam prorokuj!" (Am 7, 11)

Najciemniej jest pod latarnią. Prorok w swojej ojczyźnie zderza się z murem obojętności, szyderstwa i nieufności. Przekona się o tym po latach odrzucony w rodzinnym Nazarecie „syn cieśli”.
Ale, paradoksalnie, to zranienie prorockie jest często konieczne, by słowo Pana mogło objawić się w całej swej chwale. Dla Amosa buńczuczne słowa Amazjasza były bolesną lekcją pokory: «Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem synem proroków, gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory. Od trzody bowiem wziął mnie Pan” – odparł prorok doskonale pamiętając kierunek swego wybrania: od pastwiska do pałacu. 

„Prorok zawsze pozostaje w rozdarciu, między światami, w wyłomie muru – opowiadała mi Marianna Gol, żydówka rosyjskiego pochodzenia, która odkryła swą tożsamości w Jezusie - Wszystko, co prorocze pozostaje w takim rozciągnięciu: między tym, co mówi Bóg, a tym, jak reaguje świat. Między tym, co duchowe i materialne, «z tego świata» i z Królestwa; tym, co jest i co dopiero nadchodzi. To bolesne, ale nieuniknione”. 
Marcin Jakimowicz
 

Czytania »

Andrzej Macura Ewangelia z komentarzem

|

04.07.2024 00:00 GN 26/2024 Otwarte

Coś takiego jak grzech faktycznie jest

Mt 9,1-8 

Jezus wsiadł do łodzi, przeprawił się z powrotem i przyszedł do swego miasta. A oto przynieśli Mu paralityka, leżącego na łożu. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Ufaj, synu! Odpuszczone są ci twoje grzechy».

Na to pomyśleli sobie niektórzy z uczonych w Piśmie: On bluźni.

A Jezus, znając ich myśli, rzekł: «Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? Cóż bowiem łatwiej jest powiedzieć: „Odpuszczone są ci twoje grzechy”, czy też powiedzieć: „Wstań i chodź!” Otóż żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów» – rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do swego domu!»

On wstał i poszedł do domu.

A tłumy ogarnął lęk na ten widok, i wielbiły Boga, który takiej mocy udzielił ludziom.

Wstań, weź swoje łoże i idź do swego domu! (Mt 9,6b)

Jezus odpuszcza paralitykowi grzechy. I żeby udowodnić, że nie rzuca słów na wiatr, dodatkowo jeszcze go uzdrawia. Dla wielu ludzi XXI wieku pewnie nie ta hierarcha wartości. Zdrowie – tak, to ważna rzecz – uważają. Ale sprawę grzechu, a tym bardziej jego odpuszczenia, kwitują wzruszeniem ramion. Tymczasem scena z Jezusem odpuszczającym paralitykowi grzechy uzmysławia nam, po pierwsze, że coś takiego jak grzech faktycznie jest. Że to nie wymysł ciemnych pseudoteologów, ale coś, co za oczywistość przyjmował ten, którego nazywamy naszym Panem i Bogiem. Po drugie zaś przypomina, że żeby móc zbliżyć się do Stwórcy, a w konsekwencji kiedyś osiągnąć niebo, potrzebne jest tych grzechów odpuszczenie. A to łaska. Wcale się nam od Boga nie należy.

 

Ewangelia z komentarzem. Coś takiego jak grzech faktycznie jest
Gość Niedzielny

Zobacz: Teksty dzisiejszych czytań

Czytania »

Bł. Piotr Jerzy Frassati

Bł. Piotr Jerzy Frassati   Bł. Piotr Jerzy Frassati, tercjarz brewiarz.pl Gdy patrzy się na portret tego chłopaka wykonany w górach na tle jednego z ośnieżonych szczytów, trudno uwierzyć, że to dzisiejszy patron. Charakterystyczna fajka w ustach i nieco zawadiackie wsparcie się na czymś, przypominającym nam znaną z podhalańskiego folkloru ciupagę, każe o tym młodym człowieku myśleć raczej jak o awanturniku, niż wzorze do naśladowania. Tymczasem św. Jan Paweł II ogłaszając go w roku 1990 błogosławionym dokładnie tak go określił : wzór dla współczesnej młodzieży. Czy Ojciec Święty miał tu na myśli typową dla młodych brawurę? Zdolność do przenoszenia gór, zupełnie jakby się było nieśmiertelnym? Bezkompromisowość i czysty idealizm w stopniu najwyższym? Tak. Tak. Po trzykroć tak. I żeby to uzasadnić garść faktów z krótkiego i intensywnego życia bohatera tej opowieści. Piotr Frassati miał szczęście urodzić się na początku XX wieku w zamożnej turyńskiej rodzinie. Jednak choć niczego mu nie brakowało do życia to z domu nie wyniósł wiary w Boga. Tę odkrył dopiero dzięki swoim wychowawcom i nauczycielom. Odkrył i być może początkowo z wrodzonej przekory wobec postaw rodziców uczynił ją naczelną sprawą w swoim nastoletnim życiu. Jednak raz przyjęte ziarno wiary znalazło w jego sercu niezwykle podatny grunt  i błyskawicznie wydało owoce. Jakie? Takie, przeciwko którym buntowali się tym razem jego ojciec i matka : przynależność do kilku religijnych stowarzyszeń, codzienna Eucharystia i Komunia św., wstąpienie do Trzeciego Zakonu Dominikańskiego przyjmując obok imion Piotr Jerzy imię Girolamo, czyli Hieronim. Jakby tego było mało Piotr Frassati spędzał długie godziny - także nocą - na adoracji i lekturze Pisma Świętego. Czy miał czas jeszcze na cokolwiek innego? Szczęśliwie - według rodziców - tak. Górskie wycieczki i sport napełniały ich bowiem nadzieją, że syn powróci niebawem do duchowej równowagi, a studia górnicze dadzą mu poważany zawód inżyniera. Gdy więc niespodziewanie Piotr umarł nagle w wieku 24 lat, 4 lipca 1925 roku, na skutek infekcji chorobą Heinego-Medina poczuli, że grunt usunął im się spod nóg. Zanim jednak upadli w otchłań rozpaczy doświadczyli czegoś niebywałego. Oto ich pociechę w czasie pogrzebu żegnały nie dziesiątki i nie steki, ale tysiące ubogich mieszkańców Turynu. Okazało się bowiem, że bł. Piotr Frassati  w tajemnicy przed najbliższymi opiekował się biedakami z tych dzielnic swojego miasta, gdzie nigdy nie zaglądali jego bliscy. I nie dość, że był tam znany, to jeszcze powszechnie lubiany, co ujawnił kondukt, który utworzył się za trumną z jego ciałem. Jeżeli tym zaskoczył swoich rodziców, to państwa zdziwi być może fakt, że za swojego życia dzisiejszy patron odwiedził także Polskę. Czy wiecie państwo kiedy to było i jaki podał powód swojego przyjazdu? Oto na 3 lata przed śmiercią, w roku 1922, bł. Piotr Frassati jako przyszły inżynier górnictwa udał się do Katowic. Cel wizyty był oczywisty - zwiedzić jedną ze Śląskich kopalni. Czy do tego ostatecznie doszło, o tym niestety źródła milczą.

Czytania »

Redakcja Na początku było Słowo

|

04.07.2024 00:00 GOSC.PL

Bóg chciał świątyni w Jerozolimie
Am 7, 10-17

Zobacz cykl audycji Radia eM:

Dyskusja zakończona.

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.