Poślubię cię sobie przez wierność, a poznasz Pana (Oz 2, 22)
Tydzień temu czytaliśmy o sądzie nad Izraelem. O wielkim gniewie Bożym i zniszczeniu, zmiażdżeniu Izraela za jego niewierność. To nigdy nie jest ostatnie słowo Boga. Dziś mówi o zwabieniu oblubienicy i wyprowadzeniu jej na pustynię. Tej samej oblubienicy, którą wyprowadził z Egiptu, a która potem okazała swoją niewierność. „Nachalność” Boga w zalotach wobec oblubienicy nie jest łamaniem jej wolności. Szczytem tej „nachalności” będzie przyjście na świat Syna Bożego i Jego śmierć. Ale to nadal zaloty, które można odrzucić. Skandal miłosierdzia. Bóg nie przestanie, bo robi to ze względu na swoją wierność. Swoją wierność, nie oblubienicy.
Gdy Jezus mówił do uczniów, oto przyszedł do Niego pewien zwierzchnik synagogi i oddając Mu pokłon, prosił:
«Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie». Jezus wstał i wraz z uczniami poszedł za nim.
Wtem jakaś kobieta, która dwanaście lat cierpiała na krwotok, podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza. Mówiła bowiem sobie: «Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa».
Jezus obrócił się i widząc ją, rzekł: «Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła». I od tej chwili kobieta była zdrowa.
Gdy Jezus przyszedł do domu zwierzchnika i zobaczył fletnistów oraz tłum zgiełkliwy, rzekł: «Odsuńcie się, bo dziewczynka nie umarła, tylko śpi». A oni wyśmiewali Go.
Skoro jednak usunięto tłum, wszedł i ujął ją za rękę, a dziewczynka wstała. Wieść o tym rozeszła się po całej tamtejszej okolicy.
Żebym choć dotknęła Jego płaszcza, a będę zdrowa. (Mt 9,21)
Panie, moja córka dopiero co skonała, lecz przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie. Słowa te wypowiada osamotniony ojciec. Gdy inni mentalnie odprowadzają dziewczynkę do grobu, on jeszcze walczy. Chwyta się ostatniego promyka nadziei jak tonący brzytwy. Chwyta się i kobieta, dla której nikt już nie ma dobrej wiadomości i diagnozy. Zmęczona życiem i ciężarem choroby zbliża się do Jezusa i dotyka Go z nadzieją uzdrowienia. To, co postronnym obserwatorom lub przydrożnym gapiom wydawać się mogło głupie i naiwne, staje się dla nich źródłem nowego życia. Scena ta to lekcja poglądowa. Uczmy się w życiu zbliżania i chwytania się Jezusa. W tym tkwi sekret życia.
Ewangelia z komentarzem. Uczmy się w życiu zbliżania i chwytania się JezusaZobacz: Teksty dzisiejszych czytań
Tłum ludzi zebrany był w tym niedużym domu. Byli tam wszyscy – młodzi i starzy, kobiety i mężczyźni, ci po których znać było ciężką fizyczną pracę oraz ci, którzy na chleb zarabiali, nie męcząc się w pocie czoła w upalne godziny południa – słowem byli wszyscy. Co ich jednak, tak od siebie różnych, zgromadziło w jednym miejscu? Stojący pośrodku człowiek, który na głos odczytywał kolejne fragmenty z trzymanego w rękach zwoju. I gdyby dane nam było usłyszeć jego słowa, brzmiałyby one tak: „Pozdrówcie współpracowników moich w Chrystusie Jezusie, Pryskę i Akwilę, którzy za moje życie nadstawili swe głowy i którym winienem wdzięczność nie tylko ja sam, ale i wszystkie Kościoły [nawróconych] pogan. Pozdrówcie także Kościół, który się zbiera w ich domu.” Gdy te słowa wybrzmiewają w pomieszczeniu, pośród zebranych słychać szmer. Ale nie jest to w żadnym wypadku ten jego rodzaj, który za chwilę przerodzi się w święte oburzenie. To zapowiedź wielkiej radości, która w pełni stanie się udziałem wszystkich, gdy ta długa epistoła skierowana przez św. Pawła Apostoła do Rzymian zostanie zakończona słowami: „Bogu, który jedynie jest mądry, przez Jezusa Chrystusa, niech będzie chwała na wieki wieków! Amen.”. Tak, to dla nich prawdzie święto, że Paweł przesyła im w tych trudnych czasach naukę i pozdrowienia. No i jeszcze to szczególne wyróżnienie gospodarzy tego miejsca, Pryscylli i Akwili, czy to nie jest powód do chwalenia Boga? Tyle o okolicznościach odczytania listu św. Pawła w Rzymie podpowiada nam wyobraźnia, a co mówią fakty? Mówią to samo – w I i II wieku, gdy synagogi przestały już być miejscem spotkania się pierwszych wyznawców Chrystusa, gdy Kościół musiał szukać swojej tożsamości, a czas właściwych sakralnych budynków jeszcze nie nastał, to domy konkretnych chrześcijan, w których gromadziła się lokalna wspólnota by sprawować Eucharystię i czytać Słowo Boże stawały się małymi kościołami. I tym był także rzymski dom Akwili i Pryscylli, bliskich współpracowników św. Pawła i dzisiejszych patronów. A wszystko co o nich wiemy na pewno, zapisane jest w Dziejach Apostolskich i właśnie pawłowych listach. Zatem Akwila pochodził z Pontu i był Żydem. Zawodowo, tak jak i św. Paweł, zajmował się produkcją namiotów ze zszywanych skór. Swoją żonę Pryskę, Pryscyllę, także Żydówkę poznał w Rzymie i tam też przyjął chrześcijaństwo. Wyrzucony z Wiecznego Miasta po edykcie Klaudiusza na skutek sporów, jakie w gminie żydowskiej toczą się odnośnie Chrystusa – jest to mniej więcej rok 50 naszej ery – przybywa z żoną do Koryntu i to tam właśnie po raz pierwszy stykają się z Apostołem Narodów. Przyjmują go do swego domu, pozwalają mu wspólnie z nimi pracować, słuchają jego świadectwa i nauczania. Gdy Paweł rusza do Efezu, podążają za nim i z narażeniem własnego życia stają w jego obronie. Pryska i Akwila udają się następnie do Rzymu, potem ponownie wracają do Efezu, ich drogi ze św. Pawłem się rozchodzą, ale pamięć o nich i ich zasługach pozostaje w pawłowych listach. Pozostaje też w nich ślad domowego Kościoła, który w każdym miejscu tworzyli wspominani dzisiaj święci małżonkowie. „Dzięki wierze i apostolskiemu zaangażowaniu wiernych świeckich, rodzin, małżonków, jak Pryscylla i Akwila, chrześcijaństwo dotarło do naszego pokolenia. Mogło wzrastać nie tylko dzięki Apostołom, którzy je zwiastowali. [otóż] Dla zakorzenienia w ziemi [różnych] narodów, dla żywszego rozwoju konieczne było zaangażowanie rodzin, małżonków, wspólnot chrześcijańskich”. Czy wiecie państwo czyje to są słowa? Tak o dzisiejszych patronach 7 lutego 2007 roku w czasie audiencji generalnej mówił papież Benedykt XVI.
Zobacz cykl audycji Radia eM:
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.