Słowa Najważniejsze

Środa 19 czerwca 2024

Czytania »

Magdalena Dobrzyniak

|

19.06.2024 06:43 GOSC.PL

Kiedy przyjaźń mówi: „Sprawdzam!”

2 Krl 2, 1. 6-14

"Na życie Pana i na twoje życie: nie opuszczę cię!" (2 Krl 2, 1. 6-14)

Pewien mój przyjaciel mawia, że dobry mistrz to taki, który nie żyje od co najmniej 200 lat. Jego biografia jest już zamkniętą księgą, zweryfikowaną przez fakty świadczące o spójności między tym, jak ów mistrz naucza, a jego życiem. W czasach fałszywych proroków i nadużywanych autorytetów to cenna rada, choć nie uwzględnia ona tego, co w relacji między nauczycielem a uczniem jest najpiękniejsze – żywej zmienności, dynamizmu dojrzewania, więzi, która się umacnia i sprawdza w codzienności. Duchowa przyjaźń z kimś, kto przemawia do nas z kart ksiąg, ma jednak zupełnie inny smak niż towarzyszenie w drodze, wzajemne podtrzymywanie, dzielenie życia. I to, co w ludzkiej przyjaźni być może najtrudniejsze – rozstanie, pielęgnowanie więzi mimo braku fizycznego kontaktu, możliwości spojrzenia w twarz bliskiej osobie. Wierność pomimo dystansu.

Elizeusz nie wiedział, że dojrzał do takiej relacji, dopóki nie stracił z oczu przyjaciela i mistrza. Zatrzymywał Eliasza, pewnie z obawy, że sam nie udźwignie prorockiego zadania, z poczucia niepewności i lęku przed wyjściem w nieznaną, samodzielnie pokonywaną drogę wiary i zaufania Panu.

Ten moment jest kluczowy. „Gdzie jest Pan, Bóg Eliasza?”. Czy dorosłem/dorosłam do tego, by szukać Go po swojemu? By przyjąć płaszcz mistrza, ale trzymać go w swoich dłoniach i samodzielnie decydować, jak korzystać z jego mądrości, wiedzy, doświadczenia? To kluczowy moment, kiedy przyjaźń mówi: „Sprawdzam!”. Jeśli jest więzią życiodajną, rozstąpią się przed nami wody lęku i niepewności. Jeśli była relacją toksyczną, możemy w nich utonąć. To także moment, kiedy sprawdza się nasze zaufanie Panu.

Czytania »

Judyta Syrek

|

19.06.2024 00:00 GN 24/2024 Otwarte

Modlitwa to życie wewnętrzne

Mt 6,1-6.16-18  

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej bowiem nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie.

Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni to lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie.

Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam, już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i obmyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie».

Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi  po to, aby was widzieli. (Mt 6,1)

Blaise Pascal pisał, że człowiek nie powinien mówić sam o sobie dobrych słów, jeżeli chce, by inni o nim dobrze myśleli. Pascal był myślicielem, który próbował zrozumieć chrześcijaństwo. Pisząc to zdanie, miał na myśli ludzi praktykujących, ale nie po to, by ich krytykować, lecz by wydobyć to, co najważniejsze w religii – wiarę i łaskę, które wypływają z serca. Modlitwa to życie wewnętrzne, coś, co dokonuje się w nas. Intymny moment spotkania z Bogiem. Nie praktykujemy modlitwy po to, by inni o nas dobrze myśleli, ale po to, by wsłuchać się w głos Boga w nas, w świecie, w drugim człowieku. Pobożność jest darem Ducha Świętego. Świat lubi manifestacje zewnętrzne, ale świadectwo jest tym silniejsze, im silniejsza jest intymna więź z Bogiem.

 

Ewangelia z komentarzem. Modlitwa to życie wewnętrzne
Gość Niedzielny

 

Zobacz: Teksty dzisiejszych czytań

Czytania »

Radio eM Święty na dziś

Św. Romuald z Camaldoli

Znacie państwo tę historię o człowieku, który wyruszył w świat szukać wielkiego skarbu, a znalazł go ostatecznie na progu swojego domu? To jest właśnie przypadek dzisiejszego patrona, św. Romualda, syna księcia Rawenny, który przyszedł na świat około roku 950. Jako książęcy potomek po ludzku miał wszystko czego dusza zapragnie, a jednak nieustannie odczuwał jakiś brak. Szukając skutecznego lekarstwa na ową przypadłość, postanowił wstąpić do benedyktynów, którzy osiedli w Classe, czyli tuż pod Rawenną. Życie wspólnotowe oddane Bogu nie sprawiło jednak, by św. Romuald poczuł się spełniony, dlatego po trzech latach opuścił opactwo i ruszył dalej. Dalej, czyli na wenecką lagunę, gdzie natrafił na pustelnię św. Maryna. To w tym niewielkim eremie, w kompletnej ciszy i odosobnieniu, zaczęło nabierać kształtu to, co tak długo nie dawało spokoju św. Romualdowi. Już wiedział, że najgłębiej w swoim sercu pragnął kontemplacji. Drogą do niej była asceza, czyli odebranie ciału wszystkiego, co je rozprasza i rozleniwia. Odcięcie wszystkich niepotrzebnych bodźców płynących z zewnątrz. Jednak jak wziąć w podobne ryzy swojego ducha? Tutaj pewnym rozwiązaniem było duchowe przewodnictwo, które wobec św. Romualda pełnił św. Maryn, jednak szybko się okazało, że uczeń przerósł mistrza. Szukając rozwiązania tego problemu obaj ruszyli w drogę i tak trafili na pogranicze Francji i Hiszpanii, do benedyktyńskiego opactwa w Cuxa, które stanowiło wtedy ośrodek reformy klasztornej. Przybysze osiedlili się w pobliżu zabudowań i oddali jak poprzednio surowej ascezie, ale tym razem pod duchowym przewodnictwem przeora. Mijały lata, a św. Romulad żyjąc w Cuxa i pogłębiając swoją wiedzę w klasztornej bibliotece, odkrył w końcu to, czego tak naprawdę cały czas szukał. A gdy odkrył to wrócił do Rawenny, do opactwa Classe, gdzie ze swoimi uczniami rozpoczął życie osobne, w maleńkich celach-domkach, dzieląc w ciszy czas na modlitwę i pracę, bo wszyscy oni utrzymywali się tylko z tego, co każdy sam wyhodował na swoim małym poletku. Jednak, gdy przychodziła pora liturgii, włączali się we wspólną modlitwę pozostałych benedyktyńskich mnichów. Życie pustelnicze połączyli ze wspólnotowym na Eucharystii. Nic więc dziwnego, że założona przez św. Romualda Kongregacja Kamedulska Zakonu św. Benedykta, ma w swoim herbie dwa gołąbki pijące wspólnie z kielicha, nad którym świeci gwiazda. I nie jest to gwiazda św. Romualda z Camaldoli, gdzie powstał dom macierzysty tej wspólnoty, tylko Ducha Świętego, który prowadził naszego patrona tak długo, aż ten znalazł to czego szukał – swoją drogę do nieba.

Czytania »

19.06.2024 00:00 GOSC.PL

Cudowne zabranie do Nieba
2 Krl 2, 1. 6-14

Zobacz cykl audycji Radia eM:

Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.