Pierwsze czytanie tej niedzieli to wstęp do lektury dzisiejszej Ewangelii, opowiadającej o uciszeniu przez Jezusa burzy na jeziorze. „Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?”– pytają świadkowie tamtego wydarzenia. Odpowiedź na to pytanie podpowiada Księga Hioba: to Bóg jest Panem wzburzonych wód, więc Jezus jest Bogiem.
Dlaczego autor Księgi Hioba pisze, jakoby Bóg ujarzmiał wody? Nie wystarczyło stwierdzić, że jest ich Stwórcą? W pierwszych wersetach Biblii, w poemacie o stworzeniu świata z Księgi Rodzaju, stworzona przez Boga na początku ziemia „była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami”. I dopiero później, po stworzeniu światła, Bóg robi z tą wodą porządek. Drugiego dnia tworzy sklepienie w środku wód i oddziela „wody pod sklepieniem od wód ponad sklepieniem”. Trzeciego zaś dnia wody spod nieba zbiera w jedno miejsce i tak powstaje powierzchnia sucha. W tym kontekście zrozumiałe staje się, że Bóg u Hioba mówi np. o wprawieniu bramy i wrzeciądza (typ zamknięcia bramy), które powstrzymują wody przed zalaniem lądu; On jest tym, który ujarzmia potęgę stworzonych przez siebie wcześniej wód.
Warto jednak pamiętać, że głównym tematem Księgi Hioba jest próba odpowiedzi na pytanie, dlaczego na człowieka, i to także sprawiedliwego, spada cierpienie. Pierwsze czytanie tej niedzieli to fragment dłuższej mowy samego Boga, będącej odpowiedzią na dywagacje Hioba i jego przyjaciół. „Przepasz no biodra jak mocarz! Będę cię pytał – pouczysz Mnie” – rozpoczyna Bóg. A potem uzmysławia Hiobowi, że tak naprawdę niewiele on wie. Że nie był przy stworzeniu ziemi, nie był przy wspomnianym ujarzmianiu wód, nie zna różnych stworzonych przez Boga mechanizmów rządzących tym światem. Człowiek nie powinien więc się mądrzyć i oskarżać Go o niesprawiedliwość. Hiob pokornie odpowie: „Jam mały, cóż Ci odpowiem? Rękę przyłożę do ust. Raz przemówiłem, nie więcej, drugi raz niczego nie dodam”. I dziś, widząc ogrom ludzkiego cierpienia, możemy pytać: „Dlaczego, Boże, po co Ci to potrzebne?”. I często nie znajdujemy odpowiedzi. Pozostaje jak Hiob zaufać, że Bóg w swojej mądrości wie, co robi.
gdy chmury mu dałem za ubranie (Hi 38,9)
Gdy zdarza nam się niekiedy stanąć wobec pulsującej życiem natury w jej wyrazistych przejawach (wichru, morza), możemy dotknąć również prawdy świata naszych uczuć. Oba te światy są czasami jak gwałtowny, nieprzewidywalny żywioł, kiedy indziej zaś jak delikatne niemowlę. „Kto bramą zamknął morze, gdy wyszło z łona wzburzone, gdy chmury mu dałem za ubranie, za pieluszki - ciemność pierwotną?” (Hi 38,8). Smutek, gniew, strach, radość, zazdrość, pożądanie - płonie w nich pasja samego Boga, który daje się w ten sposób odczuć w bogatej złożoności swojej tajemnicy. Drżące fale wibrującego życia unoszą nas i przenikają. Bywa, że budzą niepokój i chęć raczej schronienia się poza oddziaływaniem ich siły. Mogą sprawiać wrażenie niepowstrzymanych energii, które wrzucają nas w swoje wzburzone epicentrum, w pierwotną ciemność chaosu. A jednak żywioł uczuć nie musi zagarnąć nas w niezdolność decydowania. Istnieje brama, przez którą możemy wejść w świat wolności, zabierając ze sobą całą mądrość przeżytych emocji. Nie musimy traktować szybkiego nieraz pulsu emocji jako arytmii wolności. Możemy czuć i świadomie decydować zarazem.
1. „Miłość Chrystusa przynagla nas”. W wielu świątyniach te słowa zostały umieszczone, często w łacińskiej wersji: Caritas Christi urget nos. Grecki czasownik, tłumaczony jako „przynagla” (synechein), oznacza jakiś rodzaj nacisku czy wręcz przymusu. Ktokolwiek był zakochany, wie, o czym mowa. Miłość dopada czasem człowieka w formie gwałtownego uczucia, które wyrywa go z dotychczasowego życia i przymusza do czegoś nowego, innego. Głęboka wiara nie jest zbiorem poglądów czy zasad, ale jest przynagleniem miłości. Wielu świętych doświadczało miłości Jezusowej jak czegoś na kształt ognia.
2. „A właśnie za wszystkich umarł Chrystus”. Jezus jest odkupicielem wszystkich ludzi. Zbawienie ma charakter uniwersalny. Ci, którzy usłyszeli Dobrą Nowinę i przyjęli Chrystusa, żyją odtąd inaczej. Jakby na nowo. Nie żyją już tylko swoim „zwykłym” życiem, ale życiem łaski. A co z tymi, którzy nie mieli możliwości spotkania Jezusa? Jan Paweł II odpowiada: „Powszechność zbawienia nie oznacza, że otrzymują je tylko ci, którzy w wyraźny sposób wierzą w Chrystusa i weszli do Kościoła. Jeśli zbawienie zostało przeznaczone dla wszystkich, musi ono być dane konkretnie do dyspozycji wszystkich. Oczywiste jest jednak, że dziś, tak jak i w przeszłości, wielu ludzi nie ma możliwości poznania czy przyjęcia ewangelicznego Objawienia i wejścia do Kościoła. (…). Dla nich Chrystusowe zbawienie dostępne jest mocą łaski, która, choć ma tajemniczy związek z Kościołem, nie wprowadza ich do niego formalnie, ale oświeca ich w sposób odpowiedni do ich sytuacji wewnętrznej i środowiskowej. Łaska ta pochodzi od Chrystusa, jest owocem Jego ofiary i zostaje udzielana przez Ducha Świętego”. To przekonanie nie oznacza jednak, że chrześcijanie mogą zrezygnować z głoszenia wszystkim nowości Ewangelii, podkreśla papież w Redemptoris missio.
3. „Oto wszystko stało się nowe”. Przyjście Jezusa zmienia radykalnie historię świata. Paweł w swoich pismach opisuje skutki Chrystusowej paschy posługując się wieloma wyrażeniami (usprawiedliwienie, zbawienie, pojednanie, przebłaganie, odkupienie, wolność, uświęcenie, przemienienie, obdarzenie chwałą). Każde z tych pojęć ukazuje nieco inny aspekt tej samej tajemnicy. W naszym fragmencie pojawia się określenie „nowe stworzenie”. Dzięki Chrystusowi Bóg jakby na nowo stwarza całą ludzkość. To, co zepsuł grzech, zostaje definitywnie naprawione. Dzięki Chrystusowi doświadczamy ciągle nowości życia. Dziś wielu pasterzy powtarza tezę o konieczności odnowienia Kościoła. O jaką nowość chodzi? George Weigel zauważa: „Kiedy kardynałowie kierujący pracami Synodu 2024 mówią o swojej tęsknocie za »tęczowym Kościołem« lub ogłaszają, że ustalone kwestie moralne są otwarte, mamy powód do niepokoju”. Źródłem odnowy Kościoła jest Chrystus. Jeśli w Kościele światowe nowości stają się konkurencją dla nowości Chrystusowej, to biada nam. Kościół, w którym zeświecczeniu ulega pojęcie zbawienia, nie może dobrze służyć ani Bogu, ani ludziom. Miłość Chrystusa przynagla nas, by mówić o tym odważnie i z pokorą.
Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe (2 Kor 5,17)
Myślę, że z mało których ust właśnie te słowa wybrzmiałyby mocniej niż z ust świętego Pawła. Zanim stał się wielkim apostołem, był przecież Szawłem z Tarsu, który, jak czytamy w Dziejach Apostolskich, „dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich”. Szaweł był gorliwym wyznawcą Prawa, wyróżniającym się gorliwością w przestrzegania przepisów i religijnych zasad, jednak w ostatecznym rozrachunku okazało się, że pod przykrywką religijności walczył z samym Bogiem i prześladował Jego Kościół. To przecież Szaweł zgodził się na zabicie pierwszego męczennika, Szczepana. I to właśnie jego spotkał Chrystus na drodze do Damaszku.
Co dla Pawła, z całą jego historią, musiały znaczyć słowa, o których dziś czytamy? „Ten, kto pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem, to, co dawne minęło, a wszystko stało się nowe”? Myślę, że wielu z nas ma z tym problem. Spotykamy Chrystusa, idziemy za nim, ale często dalej w naszych głowach pojawiają się myśli: „ale czy na pewno Bóg mi wybaczył? Przecież mam za sobą tak bardzo grzeszną przeszłość”…Zły duch jest mistrzem w wypominaniu nam naszej przeszłości. Ktoś kiedyś powiedział: „jeśli diabeł przypomina Ci Twoją przeszłość, Ty przypomnij mu jego przyszłość!”. Święty Paweł mógł otrzymać nowe życie i misję nie przez swoje zasługi, ale dzięki temu, że zrozumiał dzieło Chrystusa dokonane na krzyżu. Chrystus nie tylko nam odpuszcza, ale powołuje nas do misji! To dzięki wierze w Jego zbawczą mękę i zmartwychwstanie otrzymujemy moc, by stać się nowym stworzeniem i odegrać ważną rolę w Jego planie. Parę ładnych lat temu przyjechała do naszego miasta pewna świecka misjonarka, kobieta głosząca Ewangelię w kilkudziesięciu krajach świata. Podczas swojego świadectwa podzieliła się historią ze swoich młodych lat, gdy dokonała aborcji. W tym momencie niektórzy ludzie wyszli z kościoła oburzeni, mówiąc: „jak taka kobieta może być misjonarką?!” Każdy święty ma swoją przeszłość, każdy grzesznik ma swoją przyszłość. Nie ma człowieka, który nie potrzebowałby przebaczenia. Nie ma świętego, który nie musiałby przyjąć łaski i przebaczenia od Chrystusa. To dzięki niej możemy być na nowo czyści, ale nie tylko to, możemy również być jak święty Paweł skutecznymi narzędziami w rękach Pana!
Jezus, wszedłszy do łodzi, nakazał uczniom oddalić się od brzegu i przepłynąć na drugą stronę jeziora. Natychmiast rozpętała się nad jeziorem wichura, grożąc zatopieniem łódki, która nabierała wody. Można przypuszczać, że same demony rozpętały burzę, aby uniemożliwić Nauczycielowi i Jego uczniom przybicie do brzegu. Burza szalała, a Jezus spał. Jego Serce jednak czuwało. Przerażeni apostołowie podejmowali wszelkie wysiłki, by utrzymać łódkę w równowadze, przecież byli fachowcami w sztuce żeglarskiej, lecz widząc, że nie dadzą rady, poszli zbudzić Chrystusa: „Mistrzu, jesteśmy zgubieni”. On wstał i zganił wiatr i fale, i natychmiast nastała wielka cisza. „Gdzie jest wasza wiara?”
Dlaczego się bali, skoro był z nimi Jezus? Dlaczego liczyli na siebie, zamiast Go wezwać? Ich wiara w czasie burzy zniknęła, duchy wzburzenia wstrząsały ich duszami. Choć, z drugiej strony, uważać, że da się wykonać dobre dzieło bez burz przeciwności i udręk, marząc wyłącznie o sukcesie i aplauzie, jest nie tylko ułudą, ale i jasnym znakiem, że dobre dzieło, jakiego się podjęliśmy, jest obliczone na mizerny skutek. Jest to perspektywa, którą wciąż musimy zgłębiać, by nie gorszyć się burzami, przez jakie przechodzą Kościół oraz ci, którzy działają dla Pana. Pewne przeciwności, jak się zdaje, zabijają dobre inicjatywy, lecz w rzeczywistości przenoszą je z powierzchni w głąb i zmuszają nas do tego, by nie liczyć na własną przedsiębiorczość, ale na moc Boga. Pan pozwala na burze po to, aby nas oczyścić.
Czasem czyjaś osobista świętość musi być przechowywana w kopcu lub pod słomą. Pan do tego dopuszcza nie po to, by ją zdusić, lecz by ją uchronić. Nie jesteśmy w stanie ocenić, dokąd mogłaby nas doprowadzić nasza zepsuta natura, toteż pewne upokorzenia i przeciwności są konieczne, choć przeżywamy je jak katastrofę. I Bóg je dopuszcza, by uformować wokół nas coś w rodzaju powłoki uniżenia, która służy za ochronę charyzmatu, jakim nas obdarzył. Ubolewanie nad niepowodzeniami znaczy, że nie zdajemy sobie kompletnie sprawy z tego, dokąd może doprowadzić nas nasza nędza. I nie wierzymy w zwycięską interwencję Boga. On wyprowadza zwycięstwo z samego zepsucia i nieczystości, i w sprzyjającym momencie sprawi, że rozkwitnie to, co wydawało się już martwe. Ludziom, którzy zamartwiają się z powodu przeciwieństw i nie potrafią docenić ożywiającej wartości cierpienia, można by powiedzieć to, co Jezus apostołom: „Gdzie jest wasza wiara?”. Pośród burz należy jedynie ufać Bogu i modlitwą obudzić śpiącego Jezusa. Szatan wywołuje dzisiaj w naszym Kościele burze jedną po drugiej, bo chce go zatopić. Jezus to dopuszcza właśnie po to, by go uczynić piękniejszym i aktywniejszym. Wydaje się, że śpi, lecz Jego Serce czuwa nad swoją Oblubienicą. Wstań, Jezu! Wstąp na tron Twojej miłości i skarć wszelką ludzką podłość i niegodziwość, i zarządź spokój, nakazując Twym uczniom, aby Cię pokochali. Amen.
Co to musiał być za widok! Podejrzewam, że więzienni strażnicy nie widzieli jeszcze czegoś takiego w swoim długim życiu. Oto niewysoki i wątły kapłan, który urodził się ze zdeformowanym kręgosłupem, chwyta za brodę stojącego przed nim potężnego mężczyznę. Nie dość, że chwyta, to ściąga jego głowę do swojego poziomu i z pasją mówi w oczy zaskoczonemu więźniowi, że brody nie puści, dopóki ten się nie wyspowiada. Wystarczyła tylko sekunda, by skazaniec rzucił ciałem kapłana o ścianę celi, zanim ktokolwiek zdołałby na to zareagować, tymczasem… ten idący na śmierć twardy człowiek rozpłakał się jak dziecko i wyznał swoje grzechy. Kilka chwil później umierał w stanie łaski uświęcającej, powiększając grono "szubienicznych świętych", jak nazywał pieszczotliwie swoich penitentów św. Józef Cafasso, dzisiejszy patron. Od dziecka wiedział, że jego powołaniem jest kapłaństwo i dążył do niego konsekwentnie, nie zważając na wątłe zdrowie czy rewolucyjne nastroje, które targały wtedy całą Italią. Mówi się o nim nawet, że był jednym z pierwszych "społecznie zaangażowanych świętych", którzy w XIX wieku pojawili się w Kościele. Jednak zamiast zmieniać świat w duchu rewolucji, św. Józef Cafasso postawił na ewolucję ducha, na stałą formację kapłańską, która nie kończy się wraz z seminarium i święceniami, a przede wszystkim na odwagę wyjścia do ludzi. To jej zawdzięczał przydomek "kapłan szafotu", gdy konsekwentnie przez całe lata odwiedzał turyńskie więzienia i towarzyszył skazańcom w ich ostatniej ziemskiej drodze. Służył także chorym w szpitalach, wykluczonym w przytułkach i trudnej młodzieży, której nie brakowało wtedy na ulicach włoskich miast. O tym, że nie są to tylko deklaracje, świadczy fakt, że był aż do swojej śmierci w roku 1860, duchowym kierownikiem i przyjacielem św. ks. Jana Bosko. To ponad 20 lat wspólnej inspiracji i szukania najlepszej drogi, by trafić do tysięcy ludzi 'wieku pary i elektryczności' z Dobrą Nowiną. Gdy św. Józef Cafasso umarł na skutek chorobowych powikłań, mając zaledwie 49 lat, św. Jan Bosko pożegnał go tymi słowami: "Był modelem życia kapłańskiego, nauczycielem kapłanów, ojcem ubogich, pocieszycielem chorych, doradcą wątpiącym, pociechą konającym, dźwignią dla więźniów, zbawieniem dla skazanych, przyjacielem wszystkich, wielkim dobroczyńcą ludzkości." Wielkim, choć po ludzku niepozornym.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.