zostały nam udzielone drogocenne i największe obietnice, abyście się dzięki nim stali uczestnikami Boskiej natury (2 P 1, 4)
To dopiero jest skandal: nie dość, że Bóg stając się człowiekiem, „pobrudził się” światem („Pan pobrudził sobie ręce dla każdego z nas”, mówi papież Franciszek), to jeszcze – jakby tego było mało – ludziom dał uczestnictwo w swojej Boskiej naturze. „Dlaczego Bóg tak postępuje? Wyłącznie dlatego, że tego chce. Nie ma po stronie człowieka powodów, dla których Bóg miałby się w niego wcielać”, mówił kard. Grzegorz Ryś w jednej z „Gościowych” rozmów. Jesteśmy uczestnikami Boskiej natury. To CV, które nie wymaga koloratki, dobrych układów w „środowiskach kościelnych” ani zdolności kameleona dostosowującego się do aktualnych warunków personalno-politycznych w diecezji czy całym Kościele. To CV zostało przypieczętowane na chrzcie. I w naszych osobistych wyborach Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Niczego już nie musimy udowadniać.
Jezus zaczął mówić w przypowieściach do arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych:
«Pewien człowiek założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał tłocznię i zbudował wieżę. W końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał.
Gdy nadszedł czas, posłał do rolników sługę, by odebrał od nich należną część plonów winnicy. Ci chwycili go, obili i odprawili z niczym. Wtedy posłał do nich drugiego sługę; lecz i tego zranili w głowę i znieważyli. Posłał jeszcze jednego, i tego zabili. I posłał wielu innych, z których jednych obili, drugich pozabijali.
Miał jeszcze jednego – umiłowanego syna. Posłał go do nich jako ostatniego, bo mówił sobie: „Uszanują mojego syna”. Lecz owi rolnicy mówili między sobą: „To jest dziedzic. Chodźcie, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze”. I chwyciwszy, zabili go i wyrzucili z winnicy. Cóż uczyni właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci rolników, a winnicę odda innym.
Nie czytaliście tych słów w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił i jest cudem w naszych oczach”».
I starali się Go ująć, lecz bali się tłumu. Zrozumieli bowiem, że przeciw nim opowiedział tę przypowieść. Pozostawili Go więc i odeszli.
Oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. (Mk 12,1)
W swojej regule św. Benedykt uczy: „Jeśli pragniemy uniknąć kar piekła i osiągnąć życie wieczne, to póki jest jeszcze czas, póki w tym ciele będąc, możemy wszystko to wypełniać w świetle ziemskiego życia, śpieszmy się i to tylko czyńmy, co nam przyniesie korzyść na wieczność”. Bóg daje nam wszystko w dzierżawę. Życie jest pożyczone od Boga i o życie Bóg się upomni. Cierpliwie. Niespiesznie. Poprosi o swoje. Możemy Go zignorować, wyrzucić czy zabić. Możemy udawać, że wszystko jest naszą własnością. Nie warto, bo Pan przyjdzie i wytraci nas jak rolników. Obudźmy się i zreflektujmy. Przetrzyjmy zamglone oczy. Popatrzmy trzeźwym spojrzeniem, na to wszystko, co za nami i przed nami. Mamy czas – jak mówi św. Benedykt – czyńmy to, co przyniesie nam korzyść na wieki.
Ewangelia z komentarzem. Bóg daje nam wszystko w dzierżawęZobacz: Teksty dzisiejszych czytań
Jeżeli krwawą walkę o koronę znacie państwo tylko z "Makbeta" albo "Gry o tron", to czas poznać ją – dzisiejszą patronkę. Postać na wskroś historyczną, która na własnej skórze doświadczyła tego wszystkiego, co William Szekspir czy twórcy serialu próbowali tak barwnie opisać. Już samo jej imię – Klotylda – jest tutaj znaczące. Składa się bowiem z ze złożenia dwóch germańskich słów: "sławna" oraz "walka". I jak przystało na waleczną kobietę, przyszła na świat około roku 470 w samym sercu zmagań o władzę, czyli na dworze króla Burgundów. Dwa lata po jej narodzinach świat Cesarstwa Zachodnio-Rzymskiego legł w gruzach za sprawą germańskiego wodza Odoakra. Imperium błyskawicznie zostało podzielone przez barbarzyńców i nastał czas walk o schedę po Rzymie. Tym krwawszych, że germańska tradycja nakazywała władcom zdobycie nowych ziem siłą, a nie dyplomacją. Dlatego, gdy nasza patronka miała ledwie 6 lat, straciła ojca, którego zamordował jego rodzony brat. Po tym mordzie, jej matka została wrzucona do studni, a dzieci – dwie córki - zostały wygnane z dworu. Jedna z nich znalazła schronienie w klasztorze, druga natomiast, czyli właśnie św. Klotylda, trafiła do innego wuja w odległej Genewie. Z dzieciństwa zapamiętała dobrze dwie rzeczy – że jej mama wychowała ją w wierze katolickiej, choć dwór sprzyjał arianom oraz, że jest córką króla. Gdy więc w wieku 18 lat wyszła za mąż za króla Franków, Chlodwiga, poganina jasno postawiła warunki – jej dzieci zostaną ochrzczone i będą katolikami. I trzeba przyznać, że jej małżonek do tej zasady się dostosował, i to aż pięciokrotnie, gdy na świat przychodzili kolejno: Ingomer, Chlotar, Childebert, Chlodomer i Klotylda. Z pomocą biskupa Reims, św. Remigiusza, Klotyldzie udało się sprawić, że nawrócił się także sam król Chlodwig wraz ze swoim dworem. Gdy przyjął chrzest na Boże Narodzenie 496 roku, rozpoczęła się niezwykła historia kraju, zwanego jeszcze wtedy Galią, który jednakże wkrótce przekształcił się w monarchię francuska, „najstarszą córę Kościoła”. Klotylda wraz z mężem ufundowała w ówczesnym Mons Lucotetius - dzisiejszym Paryżu, do którego Chlodwig przeniósł stolicę swego państwa - kościół św. Apostołów Piotra i Pawła, później nazwany opactwem św. Genowefy. Po śmierci króla Chlodwiga, piętnaście lat później, sytuacja w jego królestwie mocno się jednak skomplikowała. Raz, że doszło do wojny z Burgundią, którą władał kuzyn Klotyldy, ten sam, którego ojciec wiele lat temu zabił jej rodziców. Ta wojna, choć zwycięska, pochłonęła życie dwóch jej synów. Potem trzeba było ruszyć na ariańskiego króla Wizygotów Amalryka, który znęcał się nad swoją żoną, a jedyną córką Klotyldy, która choć uwolniona od męża-tyrana, zmarła w drodze do domu z powodu odniesionych ran. No i na koniec dwaj ostatni synowie dzisiejszej patronki skoczyli sobie do gardeł, rozpętując wojnę domową cudem tylko powstrzymaną przez matkę. Po tym wszystkim św. Klotylda, sławna z walki o to, co właściwe i dobre, usunęła się do Tours, gdzie zmarła. Kiedy miało to miejsce? Oczywiście 3 czerwca 545 roku i została pochowana w Paryżu, u boku swego męża, we wspomnianym już tutaj kościele św. Piotra. Jest patronka Francji oraz orędowniczką przed brutalnymi mężami.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.