Bogobojny dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego przyjaciel. (Syr 6, 17)
Przyjaźń jest jednym z tych tematów, na które napisano tysiące książek, a nikt chyba do końca nie potrafi jej zdefiniować. Robi się to na różne sposoby, a tradycja sięga samego Arystotelesa, a jakże, ale i czasów o wiele wcześniejszych. Jest tak zapewne dlatego, że człowiek jako istota społeczna potrzebuje wsparcia i miłości. Otrzymuje je na różne sposoby, inaczej przecież matka kocha dziecko, uczeń nauczyciela, czy przyjaciel – przyjaciela właśnie. Lubię ten rodzaj definicji, które podkreślają całkowitą bezinteresowność przyjaźni, łącznie z emocjonalną wolnością (w sumie obie się dopełniają). To dzięki niej „wierny przyjaciel potężną obroną, kto go znalazł, skarb znalazł” i jeszcze: „Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty ani równej wagi za wielką jego wartość”. Pośród świętych wiele było i jest przykładów przyjaźni wartej naśladowania i tu – przyznajmy – dar przyjaźni jest naprawdę nie do przecenienia. Warto tylko pamiętać o ostatniej uwadze mędrca (Jezusa, syna Syracha, który w II wieku przed Chrystusem napisał tę księgę): „Bogobojny dobrze pokieruje swoją przyjaźnią, bo jaki jest on, taki i jego przyjaciel”. Doskonały cytat na rozmyślanie. I na rachunek sumienia, zwłaszcza z takich przyjaźni, które nie zakończyły się dobrze...
Jezus przyszedł w granice Judei i Zajordania. A tłumy znowu ściągały do Niego i znów je nauczał, jak miał w zwyczaju.
I przystąpili do Niego faryzeusze, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.
Odpowiadając, zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?»
Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić».
Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela».
W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».
Na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę. Mk 10,6
Pytanie o oddalenie żony to standardowy przykład pytań o to, co wolno, a czego nie, czy to już grzech, czy jeszcze nie. Zapewne w formacji sumienia tego typu pytania mogą być jakimś etapem, jednak zdecydowanie nie należy na tym się zatrzymać. Dojrzałe sumienie koncentruje się na istocie, a nie kazuistyce przypadków. W relacji z Bogiem istotą jest Jego plan i szukanie większego dobra, a nie mniejszego zła. Jezus właśnie z perspektywy większego dobra odpowiada faryzeuszom. Przecież istotą nie jest to, czy wolno oddalać żonę, czy nie, ale Boży plan, by kobieta i mężczyzna w małżeństwie byli szczęśliwi, żyjąc ze sobą w jedności i wzajemnej miłości.
Dzisiejszy patron nie jest być może najbardziej rozpoznawalnym czy godnym zapamiętania świętym, ale ma z całą pewnością jedną inspirującą cechę. Potrafił głośno i wyraźnie zaprotestować, gdy wymagała tego potrzeba chwili. Rzecz miała miejsce na synodzie w Efezie w roku 449. Św. Hilary I, bo o nim to mowa, trafił tam jako legat papieża Leona Wielkiego. W trakcie jednej z sesji doszło wśród zebranych do poważnej różnicy zdań, gdy patriarcha Konstantynopola, Flawian, odrzucił promowane przez monofizytów stanowisko, według którego boska natura Chrystusa całkowicie wchłonęła jego naturę ludzką. Myśl chwytliwa, ale sprzeczna z Dobrą Nowiną o Synu Bożym, który z miłości do ludzi stał się prawdziwym człowiekiem, a nie tylko go udawał. Dlatego patriarcha Konstantynopola zaprotestował, a pozostali uczestnicy soboru wpadli w szał i go uwięzili. Jedynym, który stanął w jego obronie, a nawet kazał odnotować swój sprzeciw wobec takiego rozwoju wypadków, był właśnie św. Hilary I, który zaraz potem musiał ratować się ucieczką. Cóż mówienie 'nie' rzadko kiedy spotyka się z poklaskiem. Jednak ów wymuszony trening asertywności bardzo mu się przydał po powrocie do Rzymu, gdy został wybrany papieżem, a synod, w którym brał udział, okrzyknięto 'zbójeckim'.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.