Ogromnie się weselę w Panu, dusza moja raduje się w Bogu moim, bo mnie przyodział w szaty zbawienia. (Iz 61,10)
Wracają do mnie co jakiś czas słowa Mistrza Eckharta: „Im bardziej przestajemy być sobą, tym prawdziwiej się sobą stajemy”. Słowa współcześnie trudne do pojęcia. Przecież wszystko dookoła woła: „bądź sobą!”, co znaczy „nie rezygnuj z siebie”. Z siebie, a może projektu, wyobrażenia o sobie, czyli właściwie z kogo?
„Gdy człowiek otrzymuje dar – podpowiada jeszcze niemiecki mistyk – musi się uczyć rezygnowania z siebie samego”. Świadomość bycia obdarowanym bardzo wiele zmienia. Świadomość bycia obdarowanym „szatami zbawienia” prowadzi do przemiany. Punkt ciężkości przesuwa się z „mieć” na „dać”. Było: dobre samopoczucie. Jest: poczucie Ducha Świętego. Jest radość (numer dwa na Pawłowej liście owoców!). Mimo że to radość nie do opisania, to budzi się pragnienie, żeby o niej opowiadać.