1 Krl 18, 20-39
Jak długo będziecie chwiać się na obie strony? (1 Krl 18,21)
Katalog bożków, którym oddajemy cześć, jest urozmaicony. Bożkiem może stać się styl życia, idee, które stawiamy ponad Ewangelię, relacje z ludźmi, dla których nie cofniemy się przed niczym, dobra materialne, wreszcie – samo życie. Świat wokół nas zaprzątnięty jest kultem spraw, osób, stworzeń, prądów myślowych, kultur i wyznań.
Nie, nie myślmy, że jesteśmy z tego wyłączeni. Pokusy są silne, wciąż łapiemy się na tym, że mimo naszych dobrych pragnień, mimo deklaracji, obietnic i pobożnych westchnień, wciąż ktoś-coś zwycięża nad nami. „Jeżeli Jahwe jest prawdziwym Bogiem, to Jemu służcie, ale jeżeli Baal, to służcie jemu!” – mówi prorok.
Izraelczycy odpowiedzieli mu milczeniem. Po co się wychylać? Może na wszelki wypadek lepiej poczekać na rozwój wydarzeń niż deklarować się pochopnie i być może stracić z tego powodu wygodę, święty spokój, szansę na interes życia? W imię czego opowiadać się za Bogiem, stawać po Jego stronie, wyrywać się z obojętności milczącego tłumu? Po co ryzykować skok w nieznane i wypuścić z rąk poczucie kontroli i panowania? Wyrachowani, zalęknieni, bierni.
Ileż jednak można się wahać, zastanawiać, kalkulować? Ileż można być trochę tu, trochę tam, nigdy całkowicie po jednej stronie?
Nie, nie przyjdzie Eliasz. Nie przeprowadzi dowodu na to, że Bóg istnieje. Nie uczyni cudu, który wszystkich przekona. Nie przymusi do uwierzenia, że naprawdę Pan jest Bogiem.
Wiara jest wejściem w to, co nieprzewidywalne. Zaufaniem mimo wahań. Jest darem wolności, nie kalkulacją czy konkursem ofert. Wiara jest decyzją na nieznane.