Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami.
Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą, a nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia».
O gdybyś i ty [Jerozolimo – miasto] poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! (Łk 19,42)
Nie rozpoznałaś czasu swojego nawiedzenia, Jerozolimo. Niby ciągle czekając na Mesjasza, kiedy się zjawił – odrzuciłaś Go. Gorzki wyrzut Jezusa pod adresem zadufanego w sobie Izraela. I straszna zapowiedź dla miasta, która spełniła się niecałe 40 lat później: „Twoi nieprzyjaciele (…) nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia”. A my? Rozpoznajemy czas swego nawiedzenia?
Tym czasem jest nasze życie. Możemy Chrystusa przyjąć bądź Go odrzucić. Na ile faktycznie Go przyjmujemy, a na ile, jak Żydzi tamtych czasów, kierujemy się tylko jakimiś przyzwyczajeniami i tradycją?
Ewangelia z komentarzem. Rozpoznajemy czas swego nawiedzenia?