Podeszło do Jezusa kilku saduceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania, i zagadnęli Go w ten sposób:
«Nauczycielu, Mojżesz tak nam przepisał: „Jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat pojmie ją za żonę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu”. Otóż było siedmiu braci. Pierwszy pojął żonę i zmarł bezdzietnie. Pojął ją drugi, a potem trzeci, i tak wszyscy pomarli, nie zostawiwszy dzieci. W końcu umarła ta kobieta. Przy zmartwychwstaniu więc którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę».
Jezus im odpowiedział: «Dzieci tego świata żenią się i za mąż wychodzą. Lecz ci, którzy uznani zostaną za godnych udziału w świecie przyszłym i w powstaniu z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić. Już bowiem umrzeć nie mogą, gdyż są równi aniołom i są dziećmi Bożymi, będąc uczestnikami zmartwychwstania. A że umarli zmartwychwstają, to i Mojżesz zaznaczył tam, gdzie jest mowa o krzewie, gdy Pana nazywa „Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba”. Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla Niego żyją».
Na to rzekli niektórzy z uczonych w Piśmie: «Nauczycielu, dobrze powiedziałeś». I już o nic nie śmieli Go pytać.
Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych. (Łk 20,38)
Człowiek żyje, bo Bóg, który go stworzył i podtrzymuje, jest żywy. Przyjmując ten fakt i ofiarowywane życie, bliskość z Bogiem, Jego miłość, Jego słowo – uznając te udzielone nam dary za wartość – mamy udział w życiu już teraz i w przyszłości, z powstaniem z martwych włącznie. Potem już nie będzie śmierci. Żadne dziecko Boga, które żyje w rodzinie Ojca, nie podlega śmierci wiecznej, bo dziedziczy Jego życie. Wspomniane życie dla Niego to życie w miłości, która ze swej istoty jest darem – bo jest ukierunkowana na Osobę kochaną. W tej relacji przetrwają wszystkie inne pełne dobra związki.
Ewangelia z komentarzem. Człowiek żyje, bo Bóg, który go stworzył i podtrzymuje, jest żywy