W tym czasie Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc spędził na modlitwie do Boga.
Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, którego nazwał Piotrem; i brata jego, Andrzeja; Jakuba i Jana; Filipa i Bartłomieja; Mateusza i Tomasza; Jakuba, syna Alfeusza, i Szymona z przydomkiem Gorliwy; Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą.
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. Był tam duży poczet Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jerozolimy oraz z wybrzeża Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia.
A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.
Zeszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie. (Łk 6,17)
W obrazie powołania apostołów zatrzymuje mnie pedagogika Jezusa. Wybiera ich w odosobnieniu, na górze. Bez zbędnego szumu i zamieszania. W bliskości Boga. A zaraz potem schodzi z nimi na dół. Prowadzi ich ku tym, którzy potrzebowali Jego bliskości. Jego słowa.
Jego mocy uzdrowienia ciała i duszy. Bp Pietraszko w jednym ze swoich kazań, skierowanym do księży, wypowiada myśl: „Będą mieli do was pretensje, że jesteście za blisko Boga lub za blisko ludzi. Wy po to jednak jesteście, aby być blisko Boga i ludzi”. Nie uciekajmy od radykalizmu tych słów. Jezus uczy tego apostołów i każdego z nas.
Ewangelia z komentarzem. Pedagogika Jezusa