Wielkie tłumy szły z Jezusem. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie dźwiga swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem.
Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby położył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”.
Albo jaki król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju.
Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem».
Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem. (Łk 14,33)
Często zastanawiamy się, o co chodzi z wyrzekaniem się wszystkiego. Jezus nie mówi tylko o rzeczach materialnych. Ma również na uwadze nasze myśli, przekonania, nawyki, wewnętrzne przywiązania do przeszłości. Tak często wydaje nam się, że doświadczenia z przeszłości mogą determinować naszą przyszłość. Mogą. Ale możemy też uwolnić się od zbędnych ciężarów przeszłości. Człowiek wewnętrznie wolny daje przestrzeń do działania Bogu. Silne przywiązanie do złych nawyków może zniszczyć nie tylko nas samych, nasze relacje, naszą drogę do Boga – może też zniszczyć drogę innych. Życie religijne przyszłych pokoleń opiera się również na świadectwie naszego życia.