Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść:
«Spójrzcie na figowiec i na wszystkie drzewa. Gdy widzicie, że wypuszczają pąki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wszystkie wydarzenia, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie.
Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą».
Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą. (Łk 21,33)
W listopadowe dni, pochmurne i krótkie, wszystko, co kojarzy się z wiosną, wzbudza nadzieję, że przecież listopad nie trwa cały rok. Ta prozaiczna obserwacja naszych reakcji związanych ze zmianami pór roku wpisuje się w kontekst dzisiejszej Ewangelii.
Jezus odnosi się do codziennych, małych nadziei, żeby zaprosić nas do szukania tej głębszej, fundamentalnej, tej, bez której naprawdę trudno żyć. I choć optymiści, patrząc na listopadową szarugę, powiedzą: „Jeszcze chwila i nadejdzie wiosna”, a pesymiści stwierdzą: „Ta jesienna słota nigdy się nie skończy”, to Jezus jednym i drugim wskaże fundament niezależny od pogody: Jego słowo, które nie przemija i na którym zawsze możemy się oprzeć.
Ewangelia z komentarzem. Jego słowo nie przemija i zawsze możemy się na nim oprzeć