Nie uskarżajcie się, bracia, jeden na drugiego… (Jk 5,9)
Bardzo to intrygujące ostrzeżenie… nie skarż, bo się na ciebie poskarżą. Inaczej: podpadniesz pod sąd. Trochę jak „nie sądź, abyś nie był sądzony”. Tym bardziej, że „Sędzia stoi pod drzwiami”. Chirurgiczna precyzja, z jaką święty Jakub posługuje się słowem budzi w tym kontekście jeszcze większy respekt. To zapewne celowe, ta gra warta jest świeczki, chodzi o rzeczy najważniejsze. O życie i śmierć. O sprawiedliwość i miłosierdzie. W obliczu tego, co najważniejsze warto mówić właśnie tak: lakonicznie, konkretnie, bez ściemniania, bez przysięgania, cyzelowanych argumentów, półprawd i alegorii. „Tak” i „nie”. Nic więcej. O ileż łatwiej żyłoby się nam w naszych wspólnotach, również rodzinnych, gdybyśmy mówili o wiele mniej. I nie uskarżali się na siebie nawzajem. Gdybyśmy po prostu żyli. I przeżywali swój czas na tej ziemi ze świadomością, że za jego drzwiami stoi Bóg. Sędzia pełen litości i miłosierdzia.
Jezus przyszedł w granice Judei i Zajordania. A tłumy znowu ściągały do Niego i znów je nauczał, jak miał w zwyczaju.
I przystąpili do Niego faryzeusze, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę.
Odpowiadając, zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?»
Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić».
Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela».
W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo».
Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. (Mk 10,5)
Bóg chce dla nas więcej. Jest maksymalistą. Zdecydowanie więcej, niż my sami jesteśmy w stanie pomyśleć. Może czasami wydaje się, że ta Boża poprzeczka wisi zbyt wysoko, ale w ostatecznym rozrachunku chyba nie będzie przesadą powiedzieć, że to my mierzymy zbyt nisko.
Bóg nie jest bezwzględnym trenerem, a Jego przykazania i plany dla nas to nie stadion sportowy, na którym sobie i Jemu musimy coś udowadniać. On po prostu chce naszego szczęścia, nie na 30, 40 czy 75 procent, ale spełnienia całego naszego człowieczeństwa, w jego wszystkich wymiarach. Możemy zatem być pewni, że Jego droga, Jego plan, choć czasem trudny, ostatecznie prowadzi nas do zbawienia.
Ewangelia z komentarzem. Jego plan prowadzi nas do zbawienia
Zobacz: Teksty dzisiejszych czytań
Nikt nie jest zbyt młody żeby zostać świętym. Także braki w religijnej wiedzy nie stanowią tu żadnej przeszkody. Wystarczy tak naprawdę wiara i gorąca miłość, do tego Który nam się objawił. Czego przykładem są wspominane dzisiaj "dzieci nantejskie", czyli dwaj bracia z Nantes. Donacjan, choć młodszy, był już chrześcijaninem, Rogacjan jeszcze katechumenem. Gdy wybuchło prześladowanie chrześcijan za cesarzy Dioklecjana i Maksymiana, prawdopodobnie miało to miejsce w roku 287, zostali postawieni przed wyborem. Albo złożą ofiarę pogańskim bóstwom Jowiszowi i Apollinowi, albo poniosą śmierć. Wybrali Chrystusa, dlatego wspominamy ich dzisiaj jako męczenników Donacjana i Rogacjana. Jeżeli jednak dokonywanie takich wyborów wydaje nam się niepojęte, bo mamy trudność z wiernością w sprawach o wiele mniej dramatycznych, to nie lękajmy się. Z pomocą przychodzi nam wspominana także dzisiaj Najświętsza Maryja Panna Wspomożycielka Wiernych. I jest to w Kościele tytuł przypisany Matce Bożej dawno temu. Pierwszym, który go użył był św. Efrem. "Maryja jest orędowniczką i wspomożycielką dla grzeszników i nieszczęśliwych" napisał on w IV wieku i nic się od tamtego czasu nie zmieniło. Zatem w górę serca!