Jezus wszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy.
Ustanowił więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek Boanerges, to znaczy synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwego i Judasza Iskariotę, który właśnie Go wydał.
I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy. Mk 3,14-15
Jezus wybrał nie tych, którzy sami chcieli, ale tych, których On chciał. Jakim kryterium się kierował? To jest dla nas tajemnicą. Ale wiemy, że wśród wybranych znalazł się nawet ktoś taki jak zdrajca Judasz. I właśnie tym, których wybrał, niekoniecznie najbardziej godnym, Jezus dał trudne, ale ważne zadania: głoszenia Jego orędzia i wypędzania złych duchów. Od wybranych przez Boga oczekuje się więcej, to prawda. Chyba jednak powinniśmy mieć świadomość, że to nie jest tak, że ten wybór oznacza, że ktoś jest lepszy od tego, który do niczego wielkiego wybrany się nie czuje. Czy zadanie, jakie postawił przed nami Bóg, jest zaszczytne, czy nie, chodzi o to, byśmy przeszli przez życie, kochając. Bo o miłość, nie o inne zasługi, Bóg nas kiedyś zapyta.