Owego dnia, gdy zapadł wieczór, Jezus rzekł do swoich uczniów: «Przeprawmy się na drugą stronę». Zostawili więc tłum, a Jego zabrali, tak jak był w łodzi. Także inne łodzie płynęły z Nim.
A nagle zerwał się gwałtowny wicher. Fale biły w łódź, tak że łódź już się napełniała wodą. On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On, powstawszy, zgromił wicher i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!» Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza.
Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże brak wam wiary!» Oni zlękli się bardzo i mówili między sobą: «Kim On jest właściwie, że nawet wicher i jezioro są Mu posłuszne?»
Ewangelia z komentarzem. Gdzie na łodzi jest najbardziej niebezpiecznie„Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?” On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: „Milcz, ucisz się!”. Mk 4,38-39
Spał tam, gdzie na łodzi jest najbardziej niebezpiecznie. Ale oni nie rozumieli tego. Wyrzucali mu, że nic Go nie obchodzi. Nauczyli się myśleć, że jeżeli mają przy sobie Syna Bożego, nic nie może ich dotknąć. Jakże bliskie jest nam to myślenie apostołów. Jak bardzo lubimy obrażać się na Boga, kiedy coś idzie nie po naszej myśli… Czasem gniew jest potrzebny, bo w dzisiejszej scenie widzimy, że Jezus reaguje na krzyk apostołów. Ucisza burzę. Ksiądz Wojciech Węgrzyniak, biblista, komentując ten fragment, powiedział kiedyś: „Jezus jest z nami w łodzi naszego życia. I choć niepozorny i tak jakby śpiący, to Pan całego świata”. Możemy być pewni, że Jezus jest tam, gdzie grozi nam największe niebezpieczeństwo.