Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem (Dz 8,6a)
Od cierpienia i żalu do wielkiej radości. Od prześladowania i terroru do głoszenia i odwagi. Od zamknięcia do wyjścia w drogę. Kryzys nie musi oznaczać końca, śmierć nie ma ostatniego słowa, destrukcja nie zawsze prowadzi do chaosu.
Choć uczniowie rozproszyli się poza Jerozolimę, a warunki – mówiąc oględnie – nie sprzyjały głoszeniu Zmartwychwstałego, oni nie przestawali świadczyć o mocy Ewangelii Żydom i poganom. Im większe prześladowania dotykały młody Kościół, tym silniejsze było zaangażowanie, tym bardziej wyraziste świadectwo, tym bogatsze owoce dzielenia się Dobrą Nowiną.
Ale słowa uciekną z wiatrem, odwaga będzie kojarzyła się z brawurą, a zaangażowanie z ideologicznym zacietrzewieniem, jeśli głoszący nie jest wiarygodny. Wiarygodność zaś nadaje i potwierdza Duch Święty. W ewangelicznym zapale „Filip czynił znaki”, dzięki którym słuchano go uważnie. Nie chodzi o spektakularność. O autentyzmie uczniów-misjonarzy najwięcej mówi ich codzienność, wytrwała wierność pomimo trudów. Ziarno obumiera w grudach ziemi, kiełkując ku życiu. W zamknięciu i w rozproszeniu, w dojmującym cierpieniu i w wielkiej radości.
To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne. (J 6,40)
Święty Jan Ewangelista w opisie życia Jezusa bardzo często zwraca uwagę na relacje. Z relacji Boga Ojca do Syna wypływa cała miłość do człowieka. Nie ma większego dobra niż pragnienie życia wiecznego dla człowieka. To wyraz największej miłości Boga do każdego z nas. Bez wyjątku. Czasem słyszy się, że Bóg potępi człowieka. Potępienie nie jest pragnieniem Boga. To pragnienie funkcjonuje tylko w tzw. myśleniu po ludzku. Bóg pragnie dla człowieka wieczności.
Ewangelia z komentarzem. Bóg pragnie dla człowieka wiecznościCzytaj: biblia.gosc.pl