W ostatniej fazie swej działalności (w czasie oblężenia Jerozolimy przez Babilończyków w 587 r. przed Chr.) wzywał on do nawrócenia bez szukania ludzkich tylko sojuszy z Egiptem. Za to został oskarżony o zdradę i sianie defetyzmu wśród obrońców. Kapłan Paszchur, główny nadzorca jerozolimskiej świątyni, kazał Jeremiasza wychłostać i zakuć w kłodę. Ta sytuacja sprawiła, że prorok, tak po ludzku, dochodzi do kresu i wygłasza ostatnią, zapisaną w księdze, lamentację, którą rozpoczyna dramatyczne wyznanie: „Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść”. Czytany dziś fragment stanowi drugą część tej lamentacji, gdzie słowa bólu przechodzą nagle w akt głębokiej ufności: „Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz”; „Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę…”.
Komentatorzy podkreślają, że taki akt ufności mógł być pochodną wspominania momentu powołania, gdy Jeremiasz słyszał, że spotka się z wrogością przeciwników, ale Pan zapewniał go o swej opiece: „Nie lękaj się, bo jestem z tobą, by cię bronić”. I tamte słowa dodawały mu otuchy w chwilach najtrudniejszych. I co ważne − podobnie aktem ufności kończy się wiele psalmów będących lamentacjami.
Ta historia Jeremiasza jest doskonałym wprowadzeniem w pouczenia Pana Jezusa z czytanego dziś fragmentu Ewangelii: „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”.
I w tym wszystkim warto jeszcze raz zajrzeć do Księgi Jeremiasza. Jest tam wciąż aktualna przestroga dla bezbożnych hejterów. Gdy prorok został uwolniony z kary zakucia w kłodę, rzekł do Paszchura: „To bowiem mówi Pan: »Oto uczynię ciebie postrachem dla siebie samego i dla wszystkich twych przyjaciół«”. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
A któż jest wybitniejszym i potężniejszym artystą niż Bóg? Jakim cudem więc mógł On stworzyć kogoś tak pełnego defektów i sprzeczności jak człowiek? Z Pisma Świętego dowiadujemy się, że pierwszy człowiek był święty i niewinny. Stwórca wyposażył go w zalety, które sprawiały, że przewyższał naturalne uwarunkowania. Czemu więc dzieło sztuki Boga jest dziś tak przeciętne i niedojrzałe? Grzech pierworodny to jeden z najczęściej pomijanych dziś dogmatów. Choć jego oczywistość jest przygniatająca.
Nosimy w sobie porcję trucizny zniechęcenia, jaką wsączył w nas wąż z raju w odniesieniu do Bożych przykazań: „Na pewno nie umrzecie!” (Rdz 3,4). To wielkie kłamstwo przestawiło ludzkie życie na spełnianie własnych zachcianek bez względu na Boga. Popełniamy grzechy w imię wolności, w następstwie czego zabijamy ją w sobie. Człowiek podejmuje śmiertelną próbę uwolnienia się od kochającego Boga, wcale tej wolności nie osiągając. Zaprzecza prawdzie i fałszuje swą fundamentalną relację ze Stwórcą, z innymi i z samym sobą. To skażenie przenika do jego istnienia, jest dziedziczone i rozprzestrzenia się na całą ludzkość.
Skoro tak źle pojęta wolność wprowadziła nas w niewolę zła, lekarstwo musiało przyjść ze strony innej wolności: „Niech Mi się stanie według Twego słowa!” (Łk 1,38). Syn Boży wszedł w nasz świat, by ofiarować się za nas w akcie bezgranicznej miłości. Wydał się na śmierć za nasze grzechy, pojednał nas z Bogiem i obdarzył łaską. Miłość Boża jest mocniejsza od bólu i śmierci. Zło w człowieku można pokonać. Strumień światła i życia, pochodzący od Chrystusa, który pokonał na krzyżu grzech, rozlewa się na wszystkich ludzi. „Jeżeli przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa”. Mamy zatem do dyspozycji nuklearny generator o gigantycznej mocy, lecz musimy go podłączyć do naszego domostwa, jeśli chcemy, by energia zaświeciła, ogrzała i usłużyła. Tylko przez dobrowolną zgodę na poprowadzenie przez Chrystusa odnowimy się siłą Jego miłości. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
1. Skąd ten lęk, który nie pozwala mi być sobą przed tym lub innym ludzkim obliczem? Strach paraliżuje. Nie pozwala mówić tego, co powinno być powiedziane. Nie pozwala zrobić tego, co powinno zostać zrobione. Prawda i dobro zostają obezwładnione przez strach. Sprawdza się często to, co o nim mówi przysłowie. Że ma wielkie oczy, czyli wyolbrzymia zagrożenie. Chce nas sparaliżować i pokonać, zanim podejmiemy jakieś kroki. Nie bójcie się ludzi – mówi Pan. A jeśli On tak mówi, to znaczy, że daje jednocześnie moc do pokonania mojego strachu. Aby prawda zajaśniała, a dobro się spełniło.
2. „Nie ma bowiem nic skrytego, co by nie miało być wyjawione”. Prawda wyjdzie na jaw. Jest w niej siła, która ostatecznie zwycięży kłamstwa, półprawdy, fałsze. Choć bywa, że trochę to trwa. I bywa, że za wierność prawdzie trzeba cierpieć. „Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie w świetle” – nie wolno milczeć o dziełach Bożych w nas. Miłość Boża rozlewa się hojnie, obficie, ponad naszą miarę. Dlatego nie wolno jej zatrzymywać tylko dla siebie. Ona promieniuje na otoczenie, na świat. Nie bój się przyznać do tego, że jesteś kochany przez Boga. Nie wstydź się, że jesteś Jego. On się nas nie wstydzi, choć dajemy Mu powody do tego.
3. „Jesteście ważniejsi niż wiele wróbli”. Niektórzy ekolodzy powiadają, że jest dokładnie odwrotnie. Wmawiają ludziom, że jeden wróbel jest ważniejszy niż wiele ludzkich istnień. Nie wolno ulec temu kłamstwu. Trzeba odważnie głosić wielkość człowieka, jego wyjątkowość w świecie przyrody. Ta wielkość płynie z Boga. „Bóg »chciał« człowieka od początku – i Bóg go »chce« w każdym ludzkim poczęciu i narodzeniu. Bóg »chce« człowieka jako istoty do siebie podobnej, jako osoby” (św. Jan Paweł II). To dotyczy tylko człowieka. Dlatego nawet włosy na głowie mamy policzone.
4. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle”. Trzeba bardziej bać się Boga niż ludzi. Taki jest sens tej wypowiedzi. Nasze życie rozgrywa się wobec Boga. On będzie naszym sędzią i zapyta, co zrobiłem ze swoim życiem. Bóg nie jest moim prześladowcą, ale zbawcą. Dokonując wyborów, muszę myśleć nie tyle o tym, czy się narażę jakiemuś człowiekowi, lecz o tym, czy się nie narażam Bogu. Ten, który liczy nawet moje włosy, chce mnie ocalić. Nie chce mojej zguby. Jest sędzią, który mi sprzyja. Ale to nie znaczy, że z powodu Jego życzliwości mogę Go lekceważyć. Bojaźń Boża oznacza odpowiedzialność za życiowe postawy i wybory. Odwaga wobec ludzi płynie z bojaźni wobec Boga.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.