To najdłuższy opis pobytu biblijnych bohaterów w jednym miejscu – pod Bożą górą Synaj, którą tradycje starotestamentowe nazywają także Horebem. Opis wydarzeń i spraw, jakie tam się dokonały, zajmuje niemal jedną trzecią Księgi Wyjścia, całą Księgę Kapłańską i 10 rozdziałów Księgi Liczb. Dopiero w tej ostatniej autor biblijny zapisał: „Drugiego roku, dwudziestego dnia drugiego miesiąca, podniósł się obłok znad Przybytku Świadectwa. Izraelici rozpoczęli swą podróż z pustyni Synaj, przestrzegając postojów. Obłok zatrzymał się dopiero na pustyni Paran” (10,11-12).
Dziś słyszymy, że „po przybyciu na pustynię Synaj Izraelici rozbili obóz na pustyni”. W Księdze Wyjścia znajdziemy opis objawienia się Pana Boga, który przekaże Mojżeszowi Prawo i przymierze. Poznamy instrukcje dotyczące budowy sanktuarium i jego wyposażenia. Po nich nastąpi narracja o buncie narodu, który stworzył złotego cielca, i o odnowieniu przymierza. Na koniec Księga Wyjścia opowiada o budowie sanktuarium, w którym zamieszkała chwała Boga Pana.
Przybycie na pustynię Synaj miało przynieść rychłe objawienie narodowi Pięcioksięgu (Dekalogu – tablicy z Bożymi przykazaniami). Zanim to miało nastąpić – i o tym dziś czytamy – Pan Bóg przypomina Izraelitom, kim są dla Niego. W kontekście pokonanych Egipcjan są tymi, których Pan „niósł na skrzydłach orlich” i przywiódł. Warto zwrócić uwagę na to, że Pan Bóg nie mówi, iż przywiódł ich w miejsce bezpieczne, dalekie od wrogich Egipcjan, ale „do siebie”. „Będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów” – zapewnia Pan, ale warunkuje to: „Jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza”.
Naród wybrany będzie wielokrotnie łamał to przymierze. Ale Pan Bóg nie będzie się zniechęcał. Będzie je wielokrotnie odnawiał i nawiązywał od nowa, zapowiadając jednocześnie przymierze ostatnie, pełne i doskonałe. Ono ziści się dzięki zbawczemu dziełu Syna Bożego. A On, Jezus Chrystus, zanim na krzyżu dokona zbawienia, będzie przygotowywał nowy lud wybrany czasów ostatecznych, Kościół. Jego filarami staną się apostołowie. I to o ich wyborze, w kontekście stawienia się Izraela pod Synajem, czytamy w dzisiejszym fragmencie Mateuszowej Ewangelii. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Cywilizacja chrześcijańska została zbudowana na kerygmacie. Co to takiego? Warto posłuchać eksperta. Święty Paweł zaczyna od stwierdzenia: „Chrystus umarł za nas jako za grzeszników”; „przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni”; „Bóg okazuje nam swoją miłość właśnie przez to”. I dodaje: wydarzyło się to w „oznaczonym czasie”, wskazując na sytuację historyczną (taki fakt naprawdę miał miejsce, Ktoś się za nas wykrwawił na krzyżu), a także na określoną sytuację egzystencjalną: gdy byliśmy bezsilni, byliśmy grzesznikami, nie potrafiliśmy inaczej. Za tym ostatnim określeniem nieraz kryją się skandaliczne nadużycia, wstydliwe czyny, niewybaczalne błędy, krzywdy, łzy, rany, rozczarowania, poczucie klęski. Gdy do tego wszystkiego przyłożyć Jezusa, zewsząd wyziera czysta, bezinteresowna miłość Boga, który zszedł do piekieł, by nas stamtąd uratować i wyprowadzić.
Kardynał Joseph Ratzinger zauważył, że biblijny, apokaliptyczny przeciwnik Boga, czyli Bestia, nie ma imienia, tylko numer. Czytamy w ostatniej księdze Nowego Testamentu: „Nikt nie może kupić ni sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jej imienia. Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy: liczba to bowiem człowieka” (Ap 13,17-18). I wyjaśniał: „Potworność obozów koncentracyjnych polegała na lekceważeniu twarzy, zamieniając człowieka w numer, trybik w potężnej machinie. Tamci zapowiadali wygląd świata, który przyjmie podobny sposób funkcjonowania. W zgodzie z tą logiką człowiek winien być przetwarzany przez komputer, a to jest możliwe jedynie wówczas, gdy zostanie zastąpiony numerem. Bestia jest liczbą i zamienia w liczby. Bóg natomiast posiada imię i wzywa po imieniu. Jest Osobą poszukującą innej osoby”.
Siłą chrześcijańskiego przesłania jest to, że Bóg kocha nas jako osoby jedyne w swoim rodzaju, godne tego, by umarł za nie na krzyżu Boski Syn. Bóg zna nas po imieniu. Kerygmatem dotyka naszych ran i zakamarków duszy, wlewając w nie swą miłość. To właśnie – jak powiada św. Paweł – daje powód do chluby. Ludzie chlubią się czymś najcenniejszym, wyjątkowym skarbem: fizyczną sylwetką, stanem posiadania, nadzwyczajnymi osiągnięciami. A my „chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa”. Może właśnie ten rodzaj chluby sprawi, że nigdy nie pozwolimy sprowadzić siebie do poziomu waluty wymienialnej, kodu kreskowego albo numerka kwatery na cmentarzu. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
1. „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało”. Jezus nie powołuje robotników sezonowych. Aby być robotnikiem na żniwie Pana, trzeba położyć na szali wszystko, całe swoje życie. W Polsce dramatycznie pustoszeją seminaria. Podjąć dziś decyzję, by dać swoje życie na kapłańską służbę, jest o wiele trudniej niż 30 lat temu. Pokolenie 25+ (kapłaństwa) wychowało się na przykładach św. Jana Pawła II, bł. Jerzego Popiełuszki, kard. Stefana Wyszyńskiego. O nich kręcono kiedyś filmy. Dzisiejsze pokolenie maturzystów ogląda filmy braci Sekielskich. Skojarzenie księdza z pedofilią stało się powszechne. Wciąż słychać w Kościele, że klerykalizm jest winny. Synod o Amazonii postawił znak zapytania przy kapłańskim celibacie. W takich okolicznościach decyzja o tym, by zostać księdzem, wymaga ogromnej wiary i odwagi. Proście więc Pana żniwa…
2. Jezus przywołuje uczniów do siebie, aby dać im udział w swojej duchowej władzy. To władza egzorcyzmowania, uzdrawiania, a nawet wskrzeszania umarłych. Wszystko jest po to, aby ogłaszać bliskość królestwa Bożego. „Jeśli Kościół nie uczyni z głoszenia prawdy o życiu wiecznym sedna swojego orędzia, ryzykuje tym, że stanie się niepotrzebny” – przypomniał niedawno kard. Robert Sarah. Zwrócił on uwagę, że Kościół dziś stał się raczej „ekspertem od pomocy humanitarnej”. A przecież nie to jest jego pierwszym zadaniem. Misją Kościoła jest uzdrawianie człowieka i pokonywanie zła przez słowo Boże i sakramenty. Dawanie ludziom Boga. To, że wielu ludzi ma Boga za nic, powoduje, że i Kościół ma za nic. Ale Kościół nie może z tego powodu modyfikować swojej misji, chcąc udowodnić, że do czegoś może się jednak przydać.
3. Znamy imiona Dwunastu. Ich zadaniem było głoszenie Ewangelii nie swojej, ale Jezusa. Ale to głoszenie ma się dokonywać nie anonimowo, lecz pod własnym imieniem (i nazwiskiem – dodalibyśmy dzisiaj). Jezus potrzebuje konkretnych ludzi, aby przez nich mówić, egzorcyzmować, uzdrawiać, stawać się obecnym. Świadek Jezusa musi oddać Mu do dyspozycji siebie, swoją osobowość, talenty, inteligencję. Głoszenie Pana nie jest mechanicznym powtarzaniem formuł. Kościół – Ciało Chrystusa – ma twarz konkretnych ludzi. Obiektywizm wiary i spersonalizowane świadectwo muszą iść w parze.
4. Judasza też wybrał sam Jezus, kochał go i zawierzył mu owce. Przekazał tę samą duchową władzę co pozostałym. Judasz, zanim upadł, służył gorliwie jak inni. Potem sprzedał duszę diabłu. Nie ma procedury zapobiegającej Judaszom w Kościele. Jedna dwunasta to 8,33 proc. Nie należy zakładać, że Kościół stanie się kiedyś doskonale czysty, a robotnikami Pana będą ludzie doskonale odporni na zło. Takie oczekiwanie dowodzi bardziej naszej pychy niż miłości do Kościoła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.