Polska nie ma prawa swobodnie rozdzielać darmowych praw do emisji dwutlenku węgla. Rząd zaskarżył decyzję w Brukseli w tej sprawie i przegrał.
07.03.2013 13:41 GOSC.PL
Dwa lata temu Komisja Europejska ustaliła sposób obliczania darmowych limitów w przemyśle po 2013 roku. Dla Polski ten sposób jest jednak krzywdzący, bo nasza gospodarka z powodu dużego uzależnienia od węgla jest specyficzna na rynku europejskim. Za modelowe uznano wtedy najnowocześniejsze technologie oparte na użyciu gazu, podczas gdy my głównie używamy węgla. To powoduje, że rozdział limitów od 2013 roku jest dla nas krzywdzący, bo zmniejsza konkurencyjność naszej gospodarki. Najbardziej pokrzywdzone tą sytuacją są firmy chemiczne, papiernicze, huty i zakłady azotowe.
Argumenty rządu nie trafiły jednak do sędziów Trybunału Sprawiedliwości. Uznali oni bowiem, że Komisja miała prawo wskazać Warszawie, jak ta ma rozdzielić obowiązujący Polskę limit. Polska może się od tej decyzji odwołać i ma na to dwa miesiące.
Decyzja Trybunału jest trudna do zrozumienia. Nie dawniej niż rok temu Trybunał Sprawiedliwości potwierdził, że Komisja Europejska nie miała prawa narzucać Polsce w 2007 roku tak wysokich limitów emisji CO2. Polska uważała, że może w latach 2008 - 2012 wyemitować 284,65 milionów ton CO2 a KE, że tylko 208,5 milionów ton. Za resztę emisji Warszawa musiała płacić. A nie były to kwoty małe. Zmniejszenie limitu o prawie 30 proc. - według szacunków rządowych - przełożyło się na roczne koszty rzędu 180 milionów euro. Te wydatki musiały ponieść przedsiębiorstwa emitujące CO2. Jak zaznaczyła wtedy w pozwie strona polska, "obniżyło to konkurencyjność polskiego przemysłu względem jego zagranicznej konkurencji".
Trybunał dwukrotnie przyznał wtedy Polsce rację. - Przyjęcie, że Komisja może ustalić taką liczbę maksymalną, byłoby równoznaczne z przyznaniem tej instytucji kompetencji pozbawionych jakiejkolwiek podstawy prawnej - podkreślili sędziowie w orzeczeniu. Komentujący wyrok trybunału polski minister środowiska Marcin Korolec, powiedział, że Polska niechętnie korzysta "z tej drogi dyskusji z Komisją", ale że czasami po prostu nie ma innego wyjścia. I dodał: "trzeba bronić swoich praw". W tym samym dniu, w analogicznej sprawie, Trybunał Sprawiedliwości przyznał rację rządowi Estonii. Także w tym przypadku narzucone przez Komisję limity były zbyt restrykcyjne.
Przy wydawaniu decyzji Trybunał opierał się na stwierdzeniu, że unijne dyrektywy nie przewidują sytuacji w której Komisja Europejska podważa i narzuca limity na emisję CO2 przez poszczególne kraje. Te limity obliczane są przez stolice, a nie przez Brukselę. Zdaniem Trybunału, prawo europejskie nie tylko daje krajom członkowskim pewną swobodę w ustalaniu poziomu uprawnień, ale nawet ich rozdziału pomiędzy poszczególne gałęzie przemysłu czy pooszczególne zakłądy przemysłowe. Dzisiaj ten sam trybunał Polsce racji nie przyznał.
Tomasz Rożek
Kierownik działu „Nauka”
Doktor fizyki, dziennikarz naukowy. Nad doktoratem pracował w instytucie Forschungszentrum w Jülich. Uznany za najlepszego popularyzatora nauki wśród dziennikarzy w 2008 roku (przez PAP i Ministerstwo Nauki). Autor naukowych felietonów radiowych, a także koncepcji i scenariusza programu „Kawiarnia Naukowa” w TVP Kultura oraz jego prowadzący. Założyciel Stowarzyszenia Śląska Kawiarnia Naukowa. Współpracował z dziennikami, tygodnikami i miesięcznikami ogólnopolskimi, jak „Focus”, „Wiedza i Życie”, „National National Geographic”, „Wprost”, „Przekrój”, „Gazeta Wyborcza”, „Życie”, „Dziennik Zachodni”, „Rzeczpospolita”. Od marca 2016 do grudnia 2018 prowadził telewizyjny program „Sonda 2”. Jest autorem książek popularno-naukowych: „Nauka − po prostu. Wywiady z wybitnymi”, „Nauka – to lubię. Od ziarnka piasku do gwiazd”, „Kosmos”, „Człowiek”. Prowadzi również popularno-naukowego vbloga „Nauka. To lubię”. Jego obszar specjalizacji to nauki ścisłe (szczególnie fizyka, w tym fizyka jądrowa), nowoczesne technologie, zmiany klimatyczne.
Kontakt:
tomasz.rozek@gosc.pl
Więcej artykułów Tomasza Rożka