Zanim z wypiekami na twarzy zaczniesz pod kontrowersyjnymi tezami kaznodziei wypisywać: „Zwiedziony!”, weź oddech. Może to problem psychiczny?
24.05.2024 06:00 GOSC.PL
Nie wszystkie kontrowersyjne hasła, które słyszymy z ambon, muszą być oznaką zwiedzenia czy jawnej herezji. Często są po prostu objawem zaburzeń lub choroby psychicznej. Tak, doskonale zdaję sobie sprawę, jak delikatny temat poruszam. O chorobach psychicznych nie mówimy nawet w kontekście naszych rodzin. O ile w przestrzeni publicznej padają słowa „nowotwór”, „cukrzyca”, nie słyszy się, w połączeniu z konkretnymi nazwiskami, o dwubiegunówce czy schizofrenii. To zrozumiałe, bo choroby te, jak bezlitośnie pokazuje życie, skazują często cierpiące na nie osoby na stygmatyzację, ironiczne docinki i zepchnięcie na margines.
W czasie, gdy (kato)światek karmi się kolejnymi kontrowersjami, które w krwiobiegu medialnym trafiają na pierwsze strony gazet, kilkoro moich znajomych psychologów obserwujących poczynania niektórych internetowych kaznodziejów mówi: „To konkretne objawy choroby afektywnej dwubiegunowej” albo „Typowy mechanizm zachowań DDA”. To oducza oceniania.
W dyskusjach internetowych często dochodzi do absurdu. Są przecież tacy, którzy chcieliby egzorcyzmować nawet katar. Iluż „pobożnych” miało święte pretensje do biskupa, który ośmielił się („to widocznie brak wiary!”) nazwać po imieniu swą depresję. A nie da się „zamodlić” tego problemu.
Jasne, wszechmocny Bóg jest w stanie wyciągnąć ludzi również z chorób psychicznych, choć powiem szczerze (śledzę to zjawisko od lat), zdarza się to niezwykle rzadko, a jeśli już, to zazwyczaj w dłuuuugim procesie, w którym Najwyższy ze swą łaską towarzyszy pracy terapeutów.
„Chory psychicznie ksiądz? Nie można tak mówić” – usłyszałem niedawno na wschodzie. Nihi novi. Historia milczenia, które nie ma nic wspólnego z Sacrum Silentium, ma w Kościele długą tradycję.
Co w takim razie zrobić? Kto powinien zasugerować terapię czy wizytę u psychiatry? Proboszcz, biskup, przełożony – słyszę. Z wielu zakulisowych rozmów wiem, że takie propozycje mają miejsce. Delikatność sytuacji polega jednak na tym, że nie można nikogo zmusić do leczenia, a zdarza się, że osoby zaburzone nie chcą, za Chiny, przyjąć do wiadomości prawdy o swej chorobie. Niestety wiele zawirowań psychicznych koncentruje się wokół zagadnień wiary, znakomicie diagnozował tę rzeczywistość ks. Krzysztof Grzywocz.
Zanim komukolwiek przykleimy łatkę „zwiedziony”, zalecałbym większą ostrożność. Jesteśmy jednością psychiki, ciała i ducha, a choroba każdej z tych przestrzeni paraliżuje pozostałe.
Jedną z najważniejszych lekcji, jakie zostawił Jezus, są słowa: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”. Jesteśmy świetni w udzielaniu rad obcym. Gorzej, gdy sami wpadniemy w podobne tarapaty. Wiem, że już cytowałem tę opowieść, ale ponieważ jest dla mnie ważną lekcją pokory, pozostawiam ją znów jako puentę.
Do końca życia zapamiętam opowieść mojej znajomej: „Gdy córce sąsiadki rozsypało się małżeństwo, miałam setki gotowych recept. Krytykowałam, pouczałam, wiedziałam «dlaczego». «Bo nie przystępują do sakramentów, bo nie modlą się w rodzinie, bo…». Gdy po jakimś czasie rozsypało się małżeństwo mojej córki, siedziałam zapłakana w kuchni i usłyszałam: «I co? Naprawdę, wiesz, dlaczego?»”.
Marcin Jakimowicz Urodził się w 1971 roku. W Dzień Dziecka. Skończył prawo na Uniwersytecie Śląskim. Od 2004 roku jest dziennikarzem „Gościa Niedzielnego”. W 1998 roku opublikował książkę „Radykalni” – poruszające wywiady z Tomaszem Budzyńskim, Darkiem Malejonkiem, Piotrem Żyżelewiczem i Grzegorzem Wacławem „Dzikim”. Wywiady ze znanymi muzykami rockowymi, którzy przeżyli nawrócenie i publicznie przyznawali się do wiary w Boga stały się rychło bestsellerem. Od tamtej pory wydał jeszcze kilkanaście innych książek o tematyce religijnej, m.in. zbiory wywiadów „Wyjście awaryjne” i „Ciemno, czyi jasno”.