Pan Bóg chce ratować ludzi i posyła na ziemię Matkę swego Syna. Ona idzie do dzieci i mówi, co powinni zrobić dorośli.
Najpiękniejszy moment przy lekturze to ten, kiedy książka tak wciąga, że nie możesz się od niej oderwać. Tę prawdę uświadomił mi właśnie kolega, kiedy w redakcji rozmawialiśmy o czytaniu książek.
Panu Bogu najbardziej podobają się osły. Tacy, co im się wydaje, że nic nie potrafią, że są słabi i tacy nijacy. Tacy wielkie bitwy wygrywają. Dlatego dobrze być osłem. I nie dziwię się wcale, że piosenkę „Wyjątkowy osioł” wybrały dzieci z Arki Noego na tytuł swojej najnowszej płyty. – Bo – jak mówi Robert Friedrich, tata, wujek, prawdziwy i przyszywany, i dziadek dzieci śpiewających w Arce Noego – każdy jest wyjątkowym osiołkiem, który trochę marudzi, płacze i smutno mu, że jest taki niedoskonały.
Najlepsze u Mamy jest to, że ją mamy. Swoją, nie cudzą. Nie inną. Zawsze tę samą. I żeby nie wiem, co się stało, Mama zostanie Mamą. Wiesz co, Mamo… – ile razy tak zaczynałam rozmowę z moją Mamą… Nie zliczę na pewno. Najczęściej w kuchni – Mama zawsze tam była. Uwielbiałam te chwile, kiedy po powrocie ze szkoły, a potem już z pracy, siadałam na blacie kuchennym i… zaczynałam: „Wiesz co, Mamo…”. Ja opowiadałam, Mama słuchała. Czasem o coś pytałam, radziłam się – Mama zawsze wiedziała, co zrobić, co odpowiedzieć. I ja, i ona lubiłyśmy ten czas.
Tak jak do Łucji, Hiacynty i Franciszka, Matka mówi do nas: „Przychodźcie do Mnie”. Nie ma bardziej serdecznego zaproszenia.
Zamiast sobie, oddam tobie. Nie to, czego mam za dużo, ale czym chcę podzielić się z biedniejszym ode mnie.
Sprawa jest wielka, ważna i poważna. Absolutnie wyjątkowa. Z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że chodzi o ratowanie ludzi. Nie przed trującym smogiem, tsunami, wojną atomową czy innym kataklizmem. Chodzi o ratowanie przed czymś dużo gorszym. Ludzi trzeba ratować przed śmiercią wieczną. Bo nie ma dla człowieka nic gorszego jak utrata nieba na wieki. Po drugie, taka akcja sporo może Was kosztować. O co chodzi? Zacznę od początku, czyli od tego, co stało się w Portugalii, a dokładnie w Fatimie, równo sto lat temu.
Można mieć 25 lat i już być starym, a można mieć 90 lat i wciąż być młodym.
W Betlejem codziennie jest Boże Narodzenie. Żaden mur nie może być przeszkodą w spotkaniu z Jezusem. Gdy Jan Paweł II przyjechał w 2000 r. do Betlejem, powiedział: „Tu codziennie jest Boże Narodzenie”. Ale miasto otoczone wysokim, grubym, betonowym murem nie przypomina wcale obrazków, jakie mamy przed oczami, myśląc: „Boże Narodzenie”. Chrześcijanom nie żyje się tam łatwo.
Jest w wielu parafiach taki piękny adwentowy zwyczaj, że po Roratach jedno dziecko, którego imię zostało wylosowane, na jeden dzień zabiera do domu figurkę Matki Bożej. Cała rodzina wieczorem, kiedy już każdy wróci do domu, zbiera się przy Maryi i wszyscy razem odmawiają dziesiątkę Różańca, czasem czytają Pismo Święte i śpiewają pieśni adwentowe.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.