W Betlejem codziennie jest Boże Narodzenie. Żaden mur nie może być przeszkodą w spotkaniu z Jezusem. Gdy Jan Paweł II przyjechał w 2000 r. do Betlejem, powiedział: „Tu codziennie jest Boże Narodzenie”. Ale miasto otoczone wysokim, grubym, betonowym murem nie przypomina wcale obrazków, jakie mamy przed oczami, myśląc: „Boże Narodzenie”. Chrześcijanom nie żyje się tam łatwo.
Jest w wielu parafiach taki piękny adwentowy zwyczaj, że po Roratach jedno dziecko, którego imię zostało wylosowane, na jeden dzień zabiera do domu figurkę Matki Bożej. Cała rodzina wieczorem, kiedy już każdy wróci do domu, zbiera się przy Maryi i wszyscy razem odmawiają dziesiątkę Różańca, czasem czytają Pismo Święte i śpiewają pieśni adwentowe.
Niedziela jest inna niż piątek czy środa. Musi się odróżniać od zwykłego dnia. Ma związek z Bogiem, to znaczy, że jest święta.
Na Jasnej Górze 8 września rozpoczęło się świętowanie jubileuszu 300. rocznicy koronacji cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej pod hasłem „Żywa korona Maryi”. Wydarzenie to było niezwykłe, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju. Bo Matka Boża z Jasnej Góry była pierwszym obrazem na świecie koronowanym papieskimi koronami poza Rzymem.
W Wadowicach, w mieście oddalonym o jakieś 40 kilometrów od Krakowa, w domu przy samym rynku, majowym późnym popołudniem prawie sto lat temu, urodził się mały chłopiec. Rodzice postanowili, że będzie się nazywał Karol. Miesiąc później w pobliskim kościele Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny poprosili o chrzest dla swojego dziecka.
Czekamy na papieża Franciszka, tak jak kiedyś czekaliśmy na Jana Pawła II i na Benedykta XVI. Jak przekonać mamę, by pozwoliła mi jechać na Światowe Dni Młodzieży? Mama nie chce się zgodzić, mówi, że może być zamach. Prawie cały KSM jedzie. Ja też bym chciała – to pytanie przysłała do redakcji „Małego Gościa” nasza 15-letnia czytelniczka. Takie listy przychodzą do nas już od czasu, kiedy zaczęły się przygotowania do tego wyjątkowego wydarzenia.
Jeden raz w roku adorujemy żywego Pana Jezusa, który mija nasze domy i patrzy w nasze okna. W zeszłym roku o tej samej mniej więcej porze, zamieściliśmy w czerwcowym numerze „Małego Gościa” dekorację na Boże Ciało. Pomysł tak nam się spodobał – jestem pewna, że Wam również – że w tym roku też go powtórzyliśmy. Dekoracja jest oczywiście inna. Tamtą wystarczyło wyciągnąć z czasopisma i zawiesić w oknie. W tym roku trzeba się trochę wysilić.
Jezus w Polsce mieszka i nic tego faktu nie zmieni. Bo chrzest to niezatarty znak, że już na zawsze należymy do Niego.
Jezus nie zostawi nikogo, kto będzie odmawiał Koronkę do Jego Miłosierdzia. O powiem Wam historię, którą przeczytałam niedawno. Nie mogę o niej zapomnieć. Historia pod tytułem „Przy Magdzie stoi anioł” wydarzyła się naprawdę. Opisała ją pani Ewa Czaczkowska w swojej książce „Cuda świętej Faustyny”. Magda była zdolną studentką Uniwersytetu Jagiellońskiego. Utalentowana muzycznie, aktorsko, świetnie pisała sztuki teatralne i poezje, w duszpasterstwie akademickim prowadziła dyskusyjny klub filmowy. Jednym słowem – nie marnowała czasu ani talentu.
Tak jak tonący sam nie potrafi siebie uratować, tak człowiek nie potrafi sam oderwać siebie od grzechu. Potrzebuje Jezusa, który go wyciągnie i przygarnie do siebie.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.