Około północy, ktoś zawołał: – Siostro Labouré, siostro Labouré! Obudziła się. Obok łóżka stało małe dziecko. I to wcale nie był sen. – Chodź szybko do kaplicy. Matka Boża czeka na ciebie! – usłyszała.
Łatwo się domyślić, kto jest moim patronem. Oczywiście, archanioł Gabriel. Mieć takiego patrona to zaszczyt wielki, wiem i bardzo dziękuję za to moim rodzicom. Choć pamiętam, że szukałam świętej Gabrieli. Nie znalazłam. Dopiero jakiś czas temu dowiedziałam się, że są trzy. Wprawdzie nie święte, a błogosławione, ale są. Może jest ich więcej, nie wiem.
Kilka lat temu, specjalnie dla „Małego Gościa”, 7-letni Kirylos Kadri Wadi, Kopt z Aleksandrii w Egipcie, mówił tak: „Moi rodzice powiedzieli, że krzyż na ręce to nie jest tylko znak, on pokazuje to, co mamy w sercu. Tego krzyża nie można niczym zmyć ani wymazać. Jest wytatuowany na prawej ręce, aby w każdej chwili, przypominał nam Chrystusa”.
Z Nim bez pytania Cię rozpoznają. Z Nim jesteś na dobrej drodze. Jezus to najlepszy drogowskaz. Co jakiś czas, a najbardziej wtedy, kiedy złe wieści docierają do nas z ojczyzny Pana Jezusa, myślę o chrześcijanach i mieszkających tam rodzinach. Właściwie zawsze ich sytuacja była trudna, niebezpieczna. Na ziemi, gdzie Jezus przyniósł pokój, pokoju nie ma.
Było piękne lato. Takie polskie – jak lubię. Ani za ciepło, ani za zimno. Pojechałam w Tatry. Po co? Zdobywać szczyty, oczywiście. Każdego wieczora wyznaczałam sobie szlak, który chciałam przejść. Jednego dnia ze schroniska na Hali Gąsienicowej ruszyłam w stronę przełęczy Krzyżne. Stamtąd przez Granaty chciałam zejść z powrotem.
Gdyby ludzie wiedzieli, jak ważna jest Eucharystia, staliby w długich kolejkach, by spotkać się z Chrystusem. Już kiedyś podobnym zdaniem zaczynałam moje pisanie do Was. Wtedy opowiadałam o św. Teresie od Dzieciątka Jezus, która nad życie kochała Jezusa i bardzo za Nim tęskniła.
Blisko Maryi jest zawsze dobrze i bezpiecznie. Nie tylko w maju. Rue du Bac 140 – to adres Matki Bożej w centrum Paryża. Przy tej ulicy, wśród eleganckich butików, jakby wciśnięta między domy, jest kaplica. Trzeba dobrze uważać, żeby tu trafić, bo łatwo przeoczyć zwykłą bramę.
Kiedyś jeden z zakonników powiedział, że Pana Boga można nawet zapytać o to, gdzie rosną prawdziwki. „To tak, jak rozmawiać z mamą czy z tatą” – dodał. „A w przeciwieństwie do rodziców, Pan Bóg ma zawsze czas. Nigdzie się nie spieszy. I zawsze wysłuchuje, więc im bardziej szczerzy jesteśmy, tym lepiej”.
No, to zaczynamy wielkie przygotowanie. Ksiądz Kamil mówi o tym na sąsiednich stronach. I co ciekawe, mówi jeszcze, że lubi Wieki Post. Serio?! Tak! Bo to czas nam podarowany. Dużo czasu. Aż 40 dni! Właściwie 46 dni, ale 6 niedziel Wielkiego Postu się nie liczy, bo niedziela to dzień radości, nawet w poście.
Znacie te słowa? Zanim o nich, to najpierw o gospodarzu, który wcześnie rano wyszedł z domu, bo chciał znaleźć robotników do pracy w swojej winnicy. I znalazł. I umówił się z nimi, że dostaną jednego denara za jeden dzień pracy. Zgodzili się. Kilka godzin później zauważył innych ludzi, bezczynnie stojących na rynku, więc też zaproponował im pracę.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.