Pan Jezus zwrócił na to uwagę uczniom, kiedy narzekali, że nie mają chleba. A przecież jeszcze niedawno widzieli, co zrobił: pięcioma chlebami, które mieli ze sobą, nakarmili pięć tysięcy (!) ludzi i jeszcze im zostało. „Macie oczy, a nie widzicie” (Mk 8, 18) – powiedział im Jezus. I chyba było Mu smutno.
Jeśli raz ktoś poznał, co to znaczy mieć radość z czytania książek, to już bez nich nie potrafi się obejść. Dziesiątki książek dla dzieci napisała Astrid Lindgren. Wszystko zaczęło się, kiedy zachorowała jej córka Karin. „Opowiedz mi o Pippi” – prosiła mamę. I mama opowiadała o rudowłosej dziewczynce, której przygody i dziwaczne pomysły każdego potrafiły rozbawić do łez. Kilka lat później sama Astrid została unieruchomiona – zwichnęła nogę. Co tu robić? – myślała. I wtedy przypomniała sobie przygody Pippi opowiadane córce.
Kto kocha, przebacza i uśmiecha się do każdego, ma w swoim sercu miejsce dla Jezusa. Czasem może ktoś zadaje takie pytania: Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia? Dlaczego wypatrujemy gwiazdy? Dlaczego śpiewamy kolędy?
Po to mamy Adwent, byśmy znaleźli drogę do Pana Jezusa. Czytamy symbole i znaki adwentowe (lampion, biała duża świeca zapalana na Roratach, kalendarz adwentowy, wieniec adwentowy) - one wyznaczają adwentową drogę. Startujemy w niedzielę 28 listopada. To będzie jeden z dłuższych Adwentów, potrwa prawie cztery tygodnie. Co zrobisz, by znaleźć drogę do Pana Jezusa? By On narodził się w Twoim sercu?
Kiedy o ks. Janie Masze, który za miesiąc zostanie ogłoszony błogosławionym, ktoś powiedział, że był wierny do końca (dlaczego tak powiedziano, czytajcie na ss. 4, i 30–31, a przede wszystkim przeczytajcie komiks o nim, dołączony do tego numeru), ja pomyślałam o pięciu młodych wspaniałych chłopakach z Poznania.
Po śmierci mamy dziewięcioletni Karol razem z tatą i starszym bratem pojechali do Kalwarii Zebrzydowskiej. Kiedy uklękli przed cudownym obrazem Matki Bożej, tata powiedział: „Teraz Ona będzie waszą mamą”. I tak się stało. Kiedy Karol Wojtyła był już dorosły i został księdzem, a potem biskupem krakowskim i kardynałem, jego hasłem życiowym stały się słowa: „Totus Tuus”, czyli „Cały Twój” – można dodać – „Maryjo”.
Nie ma dla chrześcijanina znaku ważniejszego od krzyża. On zawsze powinien być z nami. W październikowy poranek 17-letni Ayman Nabil Labie jak zwykle wyszedł z domu. Nie pomyślał nawet, że to będzie jego ostatnia droga do szkoły. Mieszkał w Egipcie, był chrześcijańskim Koptem. Jak większość z nich zgodnie z tradycją na prawym nadgarstku miał wytatuowany znak krzyża, który od dziecka przypominał mu, do Kogo należy.
Trzeba ruszyć się, wyjść, wyjechać, by zobaczyć więcej. To chyba jeden z takich widoków, o których mówi się, że zapierają dech w piersiach. Powietrze było tak przejrzyste, że z okna samolotu, z dużej wysokości, widać było dość dokładnie, nie wiem – może Pireneje, może Góry Kastylijskie. W każdym razie widok był nieziemski, dosłownie.
Pierwszy dzień II wojny światowej zaplanowano na 1 września, pierwszy piątek września. W Krakowie już od rana słychać było nadlatujące niemieckie samoloty. W stronę Wawelu biegł młody człowiek, student. Wszedł do katedry, rozejrzał się. Nikogo nie było, nawet starszych pań przychodzących tu codziennie.
Gdy zaczynają się schody, zawołaj świętego Józefa. Było to dość dawno temu. Na południu Stanów Zjednoczonych w Nowym Meksyku w mieście Santa Fe mieszkały siostry loretanki. Zakonnice chciały zbudować kaplicę, ale miały kłopot, bo zmarł architekt, a brakowało jeszcze schodów. A bez nich ani rusz. Nie dość tego, nikt nie miał pomysłu, jak schody zaprojektować, bo kaplica była bardzo mała. Siostry przystawiały drabinę, ale jak się domyślacie, nie było to zbyt łatwe, ani bezpieczne.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.