Słowa Najważniejsze

« » Listopad 2020
N P W Ś C P S
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12

Niedziela 15 listopada 2020

Czytania »

ks. Zbigniew Niemirski

|

15.11.2020 00:00 GN 46/2020. Otwarte

Akrostychicznie o kobiecie

Ale są tu też niewielkie poematy. Dzisiejsze czytanie jest początkiem ostatniego z nich, nazywanego najczęściej poematem o dzielnej niewieście. Autor zadbał, by nadać mu bardzo kunsztowną formę poetycką, rzadko spotykaną w naszej literaturze. Każdy z wierszy rozpoczyna się od kolejnej litery hebrajskiego alfabetu. Taka forma nazywana jest alfabetyczną i tworzy część poezji akrostychicznej, a więc takiej, w której niektóre z kolumn liter, sylab czy wyrazów dają dodatkowo całe wyrazy, frazy lub zdania. Kolumny takie mogą być czytane w dół, w górę lub naprzemiennie. Pierwsze litery kolejnych wierszy poematu o niewieście układają się w hebrajski alfabet. Taką formę poezji spotykamy np. w niektórych psalmach czy w Księdze Nahuma.

Poemat jest wielką pochwałą kobiety, która jest wzorową żoną, gospodynią domu i matką. „Niewiastę dzielną kto znajdzie?” – pyta autor, sugerując, że przedstawia obraz ideału, do którego się dąży. A ideał ten jest tak cenny, że „wartość przewyższa perły”. Niektórzy komentatorzy są zdania, że poemat był w istocie poetycką instrukcją dydaktyczną dla dziewcząt. Alfabetyczna forma ułatwiała zapamiętanie poszczególnych wersów, a kandydatka na żonę dowiadywała się, jaka powinna być, by podobać się mężowi, dzieciom, sąsiadom i społeczności, a przede wszystkim Panu Bogu. Bo „kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy niewiastę, co boi się Pana”.

Wartość, która przewyższa perły, przywodzi na myśl rzeczy bezcenne. W tym łączy się z czytaną dziś Ewangelią, którą stanowi przypowieść Pana Jezusa o talentach. Talent to waga kruszcu, wśród tych najcenniejszych – srebra, a nawet złota. Obdarowani nimi robią rzeczy mądre i niemądre. Spotyka ich za to nagroda lub kara. Można pokusić się o pewne odwrócenie i zapytać o mężów, którzy zostają obdarowani „dzielnymi niewiastami”. •

Czytania »

ks. Robert Skrzypczak

|

15.11.2020 00:00 GN 46/2020. Otwarte

Nieprzydatni jak trupy

Sztuka i poezja też zbutwiała: wydaje z siebie żałosne, wulgarne jęki lub patologiczny chichot. Bóg budzi naszą starą, zachodnią cywilizację kolejnymi ciosami miecza: islamski terror, niekontrolowane migracje, teraz wirus, który jak szarańcza opadł na wszystkie kontynenty… A strażnicy Kościoła milczą, utyli, zainstalowali się, nic im się nie chce. Prorok to zapowiadał: „Wszystkie serca osłabną, wszystkie ręce omdleją, wszelki duch zamilknie i wszelkie kolano się rozpłynie jak woda” (Ez 21,12). Żądamy szczepionki i dyspensy, wakacji i pieniędzy, pokoju i bezpieczeństwa. „Nie chcemy Boga, Panno Święta”. „Porzucim, Chryste, świątynie Twe”. Uderzenia padają, osłabiają starych, oszpecają młodych. Nikt się nie budzi. Wszyscy śpią nadal. Od czasu do czasu ktoś krzyknie: „Nie odbierajcie nam aborcji!”; „Niech żyje neutralność światopoglądowa!”. Ciszej! Wymyślimy nowy kompromis, wyprodukujemy kolejną uspokajającą interpretację. Pilnujmy ciszy nocnej i automatycznego pilota: niech pasterze trzymają dystans, apostołowie niech założą maseczki i milczą, uporczywi grzesznicy niech dokładnie spryskują detergentem wyrzuty sumienia, zawieszamy katechezy, Msze przenosimy do internetu, Komunia – kto chce – tylko w rękawiczkach. Piękna Królewna Śnieżka zasnęła. Czyżby łyknęła coś trującego? Tymczasem św. Paweł wciąż woła: „Nie śpijmy jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi”.

Starożytny Gilgamesz zasnął, a gdy spał, skradziono mu krzew nieśmiertelności. Zasnął i utracił życie wieczne. U Greków hypnos, czyli sen, oraz thanatos, czyli śmierć, to dwaj bracia. Bóg często swe interwencje podejmował podczas snu. Ze śpiącego Adama wyjął żebro, by stworzyć matkę rodzaju ludzkiego; pogrążonych we śnie Egipcjan dopadł anioł śmierci, gdy tymczasem czuwający Izraelici byli ratowani. „W czasie drzemki na łożu otwiera Pan ludziom uszy” (Hi 39,15).

Czasem sen wydaje się Bożą karą: „Bo Pan spuścił na was sen twardy, zawiązał wasze oczy wieszczków i zakrył wasze głowy jasnowidzów” (Iz 29,10). Także apostołowie śpią w najważniejszych chwilach: na Górze Przemienienia i w ogrodzie Getsemani. Żołnierze rzymscy przespali niepowtarzalny moment zmartwychwstania Chrystusa. Do serca śpiocha łatwy dostęp mają zło, grzech i obojętność. W Kościele pierwotnym sen był symbolem nieświadomości, uwikłania się wierzącego w sprawy tego świata. Klemens Aleksandryjski mawiał, że chrześcijanin śpiący jest równie nieprzydatny jak trup. Stąd już na początku uczniowie Jezusa ustanowili tradycję wstawania w nocy na modlitwę, w zakonach zaś mnisi odmawiali nokturny. „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi”. Czy się obudzimy? A jeśli tak, to co nam zostanie w ręku? Zapalone pochodnie czy wygasłe ogarki? •

Czytania »

ks. Tomasz Jaklewicz

|

15.11.2020 00:00 GN 46/2020. Otwarte

Zakopywanie Bożych darów

Mt 25, 14-30

Jezus opowiedział swoim uczniom następującą przypowieść:
«Podobnie jest z królestwem niebieskim jak z pewnym człowiekiem, który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i, rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana.

Po dłuższym czasie powrócił pan owych sług i zaczął rozliczać się z nimi.

Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”

Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!”

Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem twardym: żniesz tam, gdzie nie posiałeś, i zbierasz tam, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!” Odrzekł mu pan jego: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że żnę tam, gdzie nie posiałem, i zbieram tam, gdzie nie rozsypałem. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powrocie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”».

 

1. Bóg ufa człowiekowi. Powierza mu świat, daje zdolności, obdarza łaską. Jednocześnie jest sędzią, który kiedyś zapyta człowieka, co zrobił z powierzonym mu dobrem, czy je pomnożył, czy zmarnował. Zaufanie, którym Bóg obdarza, łączy się więc z odpowiedzialnością. „Przypowieść mówi nam, że miłość – jeśli ma zachować swoją wielkość i swoją prawdę – zawsze ma w sobie również świętą bojaźń Bożą, respekt dla wielkiego Boga, Jego majestatu. (…) Jeśli z miłości zniknie całkowicie bojaźń, to rozpada się również miłość” – zauważa Benedykt XVI. Dziś tak mocno akcentuje się miłosierną miłość Bożą, że zanika poczucie respektu. Mówimy sobie, że Bóg jest dobry, więc nam przebaczy, i łatwo przestajemy się Nim przejmować, żyjemy tak, jakby Go nie było.

2. Bojaźń Boża jest czymś innym niż strach. Sługa, który nie pomnożył talentu, usprawiedliwia się, mówiąc, że pan jest surowy, że nic mu nie dał i wymaga zbyt wiele. Strach zniekształca obraz Boga. Człowiek nie widzi wtedy w Bogu miłości, która daje. Widzi tylko sędziego, który rozlicza. Aby dobrze żyć i służyć Bogu, trzeba widzieć i jedno, i drugie, czyli i miłość, i sprawiedliwość. Strach prowadzi człowieka do tego, że chce zakopać głęboko wszystko, co mu przypomina o Bogu. Odmawia przyjęcia daru, bo nie chce być do niczego zobowiązany. Chce żyć po swojemu… i tym samym skazuje się na życie jałowe i puste. Pomyślmy o kobietach, które nie akceptują w sobie daru kobiecości i macierzyństwa. Odrzucając bogactwo wpisane w kobiecą naturę, zakopują swój talent i stają do walki o władzę z mężczyznami. A mężczyźni… stają się gnuśni i leniwi. Nie chcą być silnymi facetami chroniącymi słabszych. Nie chcą być ojcami, wolą pozostać jak Piotruś Pan. Cała ta gadka o gender to dorabianie teorii do swojego strachu przed odpowiedzialnym życiem, przed pomnażaniem talentu wpisanego w płeć. To strach przed miłością, przed hojnym daniem życia innym.

3. Ta przypowieść uczy, że tylko miłość połączona ze świętą bojaźnią jest twórcza, czego symbolem jest pomnażanie talentów. Nowożytna myśl konsekwentnie ucieka od Boga, który kocha i wymaga, ufa i zobowiązuje. Zakopanie talentu jest próbą ucieczki od Boga. Jak Adam po grzechu. Strach prowadzi też często do agresji wobec Boga. Sartre twierdził, że samo pojęcie Boga jest tak odpychające, że nawet gdyby istniał, należałoby Go usunąć, gdyż Bóg nam przeszkadza. „Strach zniekształca bojaźń miłości i zamienia ją we wrogość” – konkluduje Ratzinger. Kto odrzuca Boże dary, idzie w ciemność i zgrzytanie zębów.

Przeczytaj także:

W pierwszym czytaniu:  Akrostychicznie o kobiecie

W drugim czytaniu:  Nieprzydatni jak trupy